Media wieszczą globalną katastrofę. Sprawdzamy, czy powinniśmy bać się wulkanów
Od kilku tygodni pojawiają się informacje o erupcjach wulkanów w różnych regionach świata. Wiele z tych, które dotychczas drzemały, wybucha niespodziewanie. Przykładem jest choćby Mauna Loa, czyli największy aktywny wulkan na świecie, który obudził się po niespełna 40 latach. W mediach można natknąć się na alarmujące nagłówki. Czy aby na pewno jest się czego bać i czy potężne wybuchy wulkanów mogłyby zagrozić Polsce? Odpowiedzi na te i inne pytania wraz z ekspertami szuka Klaudiusz Michalec w kolejnym odcinku programu "Sprawdzamy". - Prawdopodobieństwo takiego dużego wybuchu wynosi może z jeden procent - mówi Magda Chmura, wulkanolog, znana z mediów społecznościowych jako "Wulkanolog w Podróży". - Polska ma bardzo korzystne położenie, jeśli chodzi o zagrożenie wulkaniczne - dodaje. Choć te słowa mogą uspokajać, to nie zmienia to faktu, że nawet niewielki wybuch wulkanu choćby na Islandii może dotknąć nasz kraj. Nie mówiąc już o większych erupcjach. - W pobliżu są Pola Flegrejskie. Ta komora jest położona nieopodal Neapolu. To nawet w porównaniu z Yellowstone [superwulkan na terenie USA - red.] może być silniejsze. Nie ma szans, żeby na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów ktoś ocalał. Dodatkowo wybuch superwulkanu mógłby wywołać tsunami na skalę niespotykaną. Fale byłyby na kilkaset metrów. Mogłyby przelać się przez cały kontynent - mówi prof. Bogusław Bagiński z Wydziału Geologii UW. Ta katastroficzna wizja, choć przerażająca to najprawdopodniej się sprawdzi. Kiedy - nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Są jednak niezwykle małe szanse, by nastąpiło to za naszego życia i życia kolejnych pokoleń. Czy wulkany są dla nas zagrożeniem i jak w ciągu ostatnich kilkuset lat zmieniały życie ludzi? O tym wszystkim w programie "Sprawdzamy".