"Polacy słusznie ostrzegali". Niemieckie media grzmią po szczycie
Podczas wileńskiego szczytu NATO rząd Niemiec po raz kolejny zignorował apele wschodnioeuropejskich partnerów o szybkie przyjęcie Ukrainy do Sojuszu. To może zaszkodzić Ukrainie oraz Zachodowi - uważa publicysta tygodnika "Der Spiegel" Jan Puhl.
13.07.2023 | aktual.: 13.07.2023 17:58
"W Wilnie mocarstwa zachodnie nie wykorzystały okazji do wzmocnienia wschodniej flanki. Ponownie zignorowano Wschód z jego doświadczeniami. Zamiast uczynić Ukrainę de facto członkiem NATO, który może liczyć na wsparcie zachodnich partnerów, kraj pozostaje petentem błagającym o broń" - stwierdził autor.
"Polacy i Słowacy słusznie ostrzegali"
W momencie, gdy pierwsze bomby spadły na Kijów i "stało się jasne, że Rosja Władimira Putina jest naprawdę niegodziwa", Zachód obiecywał poprawę. "Kraje bałtyckie, Polacy i Słowacy słusznie ostrzegali. Natomiast Niemcy, które w osobie Putina widziały partnera, zostały szczególnie zhańbione" - zauważył Puhl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Berlin i inni zachodni partnerzy zobowiązali się do uważniejszego słuchania młodszych członków UE i NATO, których doświadczenie zdobyte w strefie wpływów Związku Radzieckiego było w oczywisty sposób cenne" - dodał autor publikacji. Podkreślił, że już półtrora roku później "Zachód powtarza swój błąd".
W trakcie zakończonego w środę szczytu NATO państwa bałtyckie, Polska i inne kraje Europy Wschodniej nalegały na klarowne perspektywy akcesyjne dla Ukrainy, przekonując, że - jak pisze Puhl - "tylko konkretna perspektywa członkostwa Kijowa w NATO może położyć kres rosyjskiemu imperializmowi".
Tymczasem - jak pisze publicysta "Der Spiegel" - "zgromadzenie szefów państw i rządów z 31 krajów członkowskich, pod presją Waszyngtonu i Berlina, ledwie wyszło poza mglistą deklarację, złożoną na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku, obiecując Ukrainie wejście do NATO w nieokreślonym terminie".
"Polacy, kraje bałtyckie, Rumunia i inne rządy krajów Europy Wschodniej mogą być równie zszokowane, jak Ukraińcy, których prezydent Wołodymyr Zełenski określił wynik szczytu jako absurd. (…) Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowacja i Rumunia widzą to w ten sam sposób. Czują się jak kraje frontowe. Przyjęły miliony uchodźców z Ukrainy, zajmują się transportem broni do Kijowa. Nastroje w tych krajach po szczycie w Wilnie można by opisać następująco: walczymy tu za Zachód i nadal nie traktuje się nas poważnie" - stwierdził publicysta "Spiegla".
Jak zauważył, atak na Ukrainę zmienił ten kraj, który "organizuje obronę przed liczebnie przeważającym przeciwnikiem" i jest obecnie "ściśle powiązany z Zachodem pod względem techniki wojskowej i dyplomacji".
"Jak to przesłanie z Wilna odbiorą ukraińskie matki"
"Miliony Ukraińców są w UE. W Polsce wspomina się już o 'wirtualnym członkostwie' Ukrainy w UE i mówi o uchodźcach, którzy teraz na Zachodzie uczą się, czym jest funkcjonujące, demokratyczne państwo - to doświadczenia, które zabiorą ze sobą do domu. Inaczej niż przed wojną, obecnie zdecydowana większość Ukraińców opowiada się za członkostwem w NATO i UE" - dodał Puhl.
Jego zdanie decyzja podjęta w Wilnie "może poważnie przyhamować ten pęd na Zachód". "Walczymy, chcemy się zmienić, ale Zachód nas zawodzi - takie wrażenie mogła odnieść Ukraina" - stwierdził Puhl i zastanawiał się, jak to przesłanie z Wilna odbiorą ukraińskie matki, które "wysyłają swoich synów na wojnę z Rosją" oraz "co to oznacza dla morale ukraińskich żołnierzy na froncie".
"Polska, Czechy, Słowacja, Słowenia i kraje bałtyckie - wszystkie należały do pierwszej grupy państw, które dostały perspektywę przystąpienia do NATO i UE po rozpadzie Związku Radzieckiego. Wszystkie skorzystały z tej możliwości i nadały sobie struktury demokratyczne. (…) Co się stanie, gdy droga na Zachód zostanie zablokowana, można zobaczyć na Bałkanach" - podsumował publicysta.