Matka przyniosła zwłoki 6‑letniego dziecka do szpitala w Żarach
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 6-letniego Oskara. Matka przyniosła go martwego do szpitala na Wyspie w Żarach (Lubuskie). Według lekarzy chłopiec dotknięty dziecięcym porażeniem mózgowym mógł umrzeć z wygłodzenia. Wagę dziecka określili na 6-8 kg. To waga kilkumiesięcznego dziecka. Matka dziecka odpiera zarzuty i twierdzi, że dziecko było pod opieką lekarską, a ona nie głodziła chłopca.
Ordynator Oddziału Dziecięcego szpitala na Wyspie w Żarach Rafał Kołsut powiedział, że w minioną niedzielę do oddziału trafiło martwe dziecko. Zostało przyniesione przez matkę. Stan w jakim 6-latek trafił do nas pozwala podejrzewać, że przyczyną jego śmierci mogła być nie tylko choroba podstawowa. Stąd nasza decyzja o niezwłocznym powiadomieniu Prokuratury Rejonowej w Żarach - powiedział Kołsut.
* "To nie była rodzina patologiczna"*
Jak powiedziała Aleksandra Łuczyńska, dziennikarka Gazety Regionalnej w Żarach, która opisała sprawę Oskara, z opinii specjalistów zajmujących się rodziną wynikało, że nie jest ona patologiczna. - Jak podkreślał MOPS nie była też potrzebna pomoc finansowa. Była to dosyć duża rodzina, kilkunastoosobowa - powiedziała Łuczyńska.
Dodała, że pozostałe dzieci są nadal pod opieką matki. - W rozmowie z TVN24 tłumaczyła, że od kilku dni dziecko nie chciało nic jeść, każdy pokarm natychmiast wypluwało. Ona się tym przejęła i w niedzielę pojechała na prywatną wizytę do lekarza. Lekarka natychmiast kazała jechać do szpitala - stwierdziła Łuczyńska. Zanim dziecko trafiło do szpitala, zmarło.
Taki sam przebieg wypadków przedstawiła matka chłopca w rozmowie z dziennikarzami. Zapewniała, że nigdy nie głodziła dziecka i zawsze o nie dbała. Dziecko było też pod opieką lekarską. Stwierdziła też, że przy okazji ważenia i sprawdzania stanu syna lekarz zapewniał ją, że dziecko z taką chorobą jest zawsze chudziutkie.
Matka sześcioletniego chłopca chorego na porażenie mózgowe przekonuje, że zajmowała się nim dobrze. - Nie było żadnych zaniedbań - zapewnia. - Oni wyobrażają sobie to, że karmiłabym pozostałą dwójkę, a jego jednego nie? Nigdy w życiu czegoś takiego nie było. On miał deserki, on miał wszystko - dodawała matka chłopca. - Pani doktor powiedziała, że on będzie chudy, że to jest taka choroba - zaznaczyła kobieta.
Również babcia dziecka odpiera zarzuty, jakoby matka nieodpowiednio nim się zajmowała. - To są oszczerstwa i to straszne oszczerstwa dlatego, że nie ma u nas tak, że nie byłoby co jeść dla tego dziecka. - Pani doktor ważyła go co dwa tygodnie. Dziecko chodziło na kontrolne ważenia, na kontrolne badania. Pani doktor nigdy nam nie powiedziała, że coś jest nie tak, że coś jest źle - dodała babcia chłopca.
Lekarka rodzinna chłopca również nie zauważyła u 6-latka objawów wskazujących na głodzenie dziecka. O złym stanie zdrowia informowała także pielęgniarka środowiskowa, która na bilansie 6-latka stwierdziła, że chłopiec jest niedożywiony, odwodniony i zaniedbany. Mimo to nikt nie zareagował na te uwagi.
Oskar miał mózgowe porażenie dziecięce
- Chłopiec miał mózgowe porażenie dziecięce. Takie dzieci rozwijają się istotnie wolniej, gorzej niż ich zdrowi rówieśnicy, jednak stan w jakim 6-latek trafił do nas pozwala podejrzewać, że przyczyną jego śmierci mogła być nie tylko choroba podstawowa. Stąd nasza decyzja o niezwłocznym powiadomieniu Prokuratury Rejonowej w Żarach - powiedział Kołsut.
Dodał, że wcześniej chłopczyk nie był pacjentem szpitala na Wyspie w Żarach.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Grzegorz Szklarz poinformował, że śledztwo zostało wszczęte 17 lutego tego roku i prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca.
- Zabezpieczono całą dokumentację medyczną dotyczącą leczenia małoletniego oraz dokumentację z innych instytucji. Przeprowadzono sekcję zwłok, w trakcie której zabezpieczono wycinki organów do badań histopatologicznych, które mają na celu ustalenie bezpośredniej przyczyny śmierci chłopca - powiedział Szklarz.
Prokuratura bada przyczynę śmierci dziecka
Na tym etapie śledztwa prokuratura nie potwierdza wygłodzenia jako przyczyny zgonu dziecka. Śledczy czekają na opinię biegłego i wyniki badań histopatologicznych.
- Rodzina chłopca korzystała z pomocy społecznej, była pod opieką pracowników socjalnych i lekarza. 6-latek chodził do przedszkola, a w grudniu zeszłego roku roku ważył około 9 kg - powiedział Szklarz.
Dodał, że w ramach śledztwa prokuratura zamierza sprawdzić czy w tym przypadku nie doszło do zaniedbań ze strony instytucji opieki społecznej i rodziców.