Matka Polka nie chce zapłacić miliona za błędy lekarzy
Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki nie chce zapłacić milionowego odszkodowania rodzicom 9-letniego Patryka Tomczyka.
12.02.2010 | aktual.: 12.02.2010 12:02
Chłopiec jest prawostronnie sparaliżowany, bo lekarze z łódzkiego szpitala przez 9 miesięcy leczyli go na nie tę chorobę. Gdyby nie to, Patryk byłby zdrowy - tak orzekł Sąd Okręgowy w Łodzi, który w grudniu nakazał Matce Polce wypłatę odszkodowania. To największe zasądzone do tej pory w Polsce odszkodowanie za błędy lekarskie. Rodzice nieprędko dostaną jednak pieniądze na rehabilitację niepełnosprawnego chłopca, bo szpital będzie się odwoływał.
- Szpital Matki Polki kwestionuje wysokość kary i nie przyznaje się do popełnionych błędów medycznych - mówi pełnomocnik rodziny Tomczyków, mecenas Jerzy Zielak.
Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu pierwszej apelacji. Do tego czasu dyrekcja Matki Polki zapowiedziała, że nie będzie komentować swoich działań.
- Jestem oburzony postawą Instytutu Matki Polki. Zachowanie lekarzy jest skandaliczne, dlatego nie mam wątpliwości, jaki będzie wynik apelacji - opowiada mecenas Jerzy Zielak.
Dramat państwa Tomczyków rozpoczął się 4 lata temu, kiedy zauważyli u syna niedowład prawej ręki. Pojechali na badania do Matki Polki, a tam lekarze zdiagnozowali u niego porażenie mózgowe. Po kilku miesiącach rodzice chłopca usłyszeli, że ich dziecko ma anomalię tętnic mózgowych. Lekarze z Matki Polki postanowili operować chłopca. Do operacji nie doszło tylko dlatego, że w szpitalu był niesprawny sprzęt. Wtedy rodzice postanowili zawieźć Patryka do szpitala w Katowicach. Tam okazało się, że cierpi on na rozsiane zapalenie mózgu.
- Przeżyliśmy szok, gdy w Katowicach usłyszeliśmy, że Patryk nie przeżyłby operacji, którą chcieli przeprowadzić lekarze w Łodzi. Ktoś musi ponieść konsekwencje - mówi mama Patryka, Aleksandra Tomczyk.
Rodzice niepełnosprawnego dziecka liczą teraz na sprawiedliwość sądów.
- Wszystko już powiedzieliśmy podczas rozpraw sądowych. Pozostaje nam tylko czekać, zobaczymy, co nam przyniesie los - mówi Aleksandra Tomczyk.
Kiedy dwa miesiące temu zapadał wyrok nakazujący ICZMP zapłacenie odszkodowania, na sali nie było żadnego przedstawiciela szpitala. Nie usłyszeli uzasadnienia wyroku.
- Od prawidłowej diagnozy zależało leczenie chłopca. Biegli sądowi udowodnili szereg nieprawidłowości w podejściu lekarzy do pacjenta. Wyrok ma uświadomić innym szpitalom, że każdy pacjent ma prawo do godnej opieki medycznej - uzasadniała swoją decyzję sędzia Dorota Apostolidis.
- Kiedy usłyszałam wyrok sądu, rozpłakałam się. Od kiedy Patryk choruje, nie pracuję, żeby się nim zajmować. Te pieniądze pomogą nam leczyć dziecko - mówi Aleksandra Tomczyk. - Wcześniej lekarze nas ignorowali. Wmawiali nam, że przez cztery lata nie zauważaliśmy porażenia mózgowego u własnego dziecka. Mam nadzieję, że chociaż mają wyrzuty sumienia - mówiła po usłyszeniu wyroku sądu Aleksandra Tomczyk.
Patryk uczęszcza do szkoły dla głuchoniemych, ma problemy z mówieniem. Miesięczne koszty rehabilitacji chłopca idą w tysiące złotych.
Polecamy internetowe wydanie "Dziennika Łódzkiego".