"Matka nigdy mi tego nie wybaczyła". Kryże odpowiada w liście działaczowi antykomunistycznej opozycji© PAP | Tomasz Paczos

"Matka nigdy mi tego nie wybaczyła". Kryże odpowiada w liście działaczowi antykomunistycznej opozycji

Michał Wróblewski
6 września 2018

"Matka nigdy mi nie wybaczyła, że sądziłem tę sprawę. Nigdy tego nikomu publicznie nie wyjawiłem. Panu pierwszemu - bo czuje się Pan przeze mnie skrzywdzony" - pisze w przekazanym Wirtualnej Polsce emocjonalnym liście sędzia Andrzej Kryże, który na naszych łamach odpowiada byłemu opozycjoniście i działaczowi "Solidarności" Krzysztofowi Królowi.

- Czasem przestępcy mają godność. Sędzia Andrzej Kryże tej godności nie ma. On był po prostu komunistycznym zbrodniarzem - stwierdził w lipcu w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Król. Działacz opozycji w okresie PRL, były poseł i doradca prezydenta, przez Kryżego - jak mówił - 30 lat temu wylądował w więzieniu.

Jak twierdził: - On, Kryże, wciąż jest wiernym funkcjonariuszem państwa komunistycznego, nie wyzbył się tej mentalności. Nie stać go na słowo "przepraszam". Uparcie i tępo tkwi w komunistycznym przestępstwie.

Po prawie dwóch miesiącach od publikacji wywiadu z byłym działaczem "Solidarności" odezwał się do nas prawnik Andrzeja Kryżego. Nie, nie groził pozwem - ani nam, ani Krzysztofowi Królowi. Poprosił jedynie o opublikowanie listu, jaki zdecydował się napisać sam Kryże.

Postanowaliśmy przychylić się do próśb sędziego i jego prawnika i opublikować list w całości. Zwłaszcza, że Krzysztof Król w niezwykle ostrych słowach oceniał działalność Kryżego w PRL. Jak mówił Wirtualnej Polsce: "W rozumieniu ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej sędzia Kryże był po prostu komunistycznym zbrodniarzem. Zbrodnia komunistyczna - wedle ustawy - to zbrodnia popełniona przez funkcjonariusza państwowego, polegająca na represjach wobec osób prowadzących działalność prodemokratyczną. Represje to pozbawienie wolności, pracy i inne szykany. Z ręki sędziego Kryżego doznałem tej pierwszej. Wsadził mnie do więzenia. Odmówił mi prawa do obrony. Przez postanowienia Kryżego spędziłem za kratami rok. Z tego powodu mam pełne moralne i obywatelskie prawo stwierdzić, że sędzia Kryże dopuścił się wobec mnie zbrodni komunistycznej".

Oto odpowiedź Andrzeja Kryżego.

"Do Krzysztofa Króla,

Szanowny Panie, po namyśle zdecydowałem się skierować do Pana list otwarty dotyczący wywiadu jakiego udzielił Pan na łamach Wirtualnej Polski dnia 13.07.2018 licząc, iż chociaż w części uśmierzy on Pańskie wzburzenie i pozwoli z większym dystansem ocenić moją działalność jako sędziego, także w okresie tzw. PRL-u.

Pański wywiad dla Wirtualnej Polski miał dotyczyć moich wypowiedzi udzielonych Telewizji Republika 12.07.2018 r. Odnoszę jednak wrażenie, że zbyt pobieżnie zapoznał się Pan z moimi wypowiedziami, które przecież w żadnym stopniu nie dotyczyły opisywanej przez Pana sprawy nie uwzględnienia Pańskich wniosków o uchylenie tymczasowego aresztowania w 1985 r., lecz koncentrowały się jedynie na wykazaniu, że w okresie stanu wojennego nie wydałem żadnego wyroku skazującego w sprawie, która w jakikolwiek sposób byłaby związana z działalnością opozycyjną.

Podtrzymuję to twierdzenie w całości i posiadam absolutną pewność, że nie jest Pan w stanie tego twierdzenia w jakikolwiek sposób podważyć, a tym samym wykazać, że jak Pan to określił - Kryże „bezczelnie kłamie”. Wydaje mi się, że używanie takich określeń lub podobnych jak „komunistyczny zbir” czy „Kryże nie ma godności” dowodzi tylko odczuwanych przez Pana emocji (nawet zrozumiałych) ale nie faktów.

O tym, że niezbyt uważnie zapoznał Pan się z moimi wypowiedziami dla Telewizji Republika przekonuje mnie także Pański komentarz do fragmentu, który miał brzmieć, że „miałem rodzinę, więc musiałem pracować”. To nie było usprawiedliwienie mojej pracy w sądownictwie, lecz wprost przeciwnie, wyjaśnienie, że na pewien okres wyszedłem z sądu gdyż miałem Rodzinę, którą musiałem utrzymać, a zarobki sędziego były wówczas – wbrew niektórym głosom – tak niskie, że było to niezwykle trudne i wymagało dotkliwego „zaciskania pasa”.

Do tej wypowiedzi zmusił mnie zresztą redaktor prowadzący audycję, który – jak odniosłem wrażenie – koniecznie chciał wykazać, że od początku zrobiłem w sądownictwie niebywałą karierę dzięki memu Ojcu. Jest to oczywista nieprawda, gdyż jeśli w ogóle mówić o jakichś poważniejszych stanowiskach, to doszedłem do nich już po śmierci Ojca. Wcześniej byłem przewodniczącym wydziału w sądzie rejonowym, co jest najniższym stanowiskiem funkcyjnym w sądownictwie. Dla niewtajemniczonych - można je porównać do poziomu stanowiska brygadzisty w fabryce.

Nie jest też prawdą, że nie stać mnie na słowo przepraszam, gdyż „uparcie i tępo tkwię w komunistycznym przestępstwie”. Kilkakrotnie w mediach a nawet w Sejmie przeprosiłem za to, że rozpoznawałem odwołanie od orzeczenia kolegium ds. wykroczeń o ukaraniu Pana Bronisława Komorowskiego i pozostałych obwinionych za zorganizowanie bez zezwolenia manifestacji 11.11.1979 r. Wyjaśniłem, że w tamtej sprawie stan faktyczny nie pozostawił żadnych wątpliwości co do naruszenia przepisów wykroczeń (obowiązujących zresztą do dziś), ale gdybym miał dzisiejsze doświadczenie życiowe i zawodowe, to odmówiłbym wykonania pisemnego zarządzenia prezesa sądu polecającego mi przyjęcie tej sprawy do rozpoznania, co byłoby równoznaczne z koniecznością odejścia z sądu. I za to, że tego nie zrobiłem - przeprosiłem, o czym zresztą przypomniałem także w toku rozmowy w Telewizji Republika. Oczywiście takie zachowanie nie zmieniłoby sytuacji obwinionych albo może zmieniłoby na niekorzyść, gdyż w wydanym wyroku dokonałem możliwych korzystnych dla nich korekt w stosunku do orzeczenia kolegium. Nie czułbym jednak teraz balastu, z jakim w głębi duszy muszę żyć.

Wyjaśnię, moi Rodzice rozstali się gdy miałem 3 lata. Wychowywała mnie Matka w duchu patriotyzmu. Ona i cała Rodzina z jej strony, byli żołnierzami Armii Krajowej, walczyli w Powstaniu w Zgrupowaniu Żywiciel, a niektórzy zginęli. Dziadek był chorążym Legionów Józefa Piłsudskiego. Matka nigdy mi nie wybaczyła, że sądziłem tę sprawę. Podobny stosunek miała do decyzji aresztowych w sprawie kierownictwa Konfederacji Polski Niepodległej. Nigdy tego nikomu publicznie nie wyjawiłem. Panu pierwszemu - bo czuje się Pan przeze mnie skrzywdzony. Proszę potraktować to jako wyraz ubolewania z mojej strony.

Wyrażam ubolewanie w swoim imieniu, nie jestem bowiem upoważniony do przeprosin w imieniu trzyosobowych, różnych zresztą, składów orzekających w kwestiach aresztowych. Decyzja jest zawsze wynikiem głosowania, natomiast z Pańskich wypowiedzi można by odnieść wrażenie, że wpływ na jej treść miałem tylko ja. Wyjaśniam, że stanowisko przewodniczącego wydziału, czy też składu orzekającego, a także rola referenta sprawy, w najmniejszym stopniu nie narusza zasady, że głosy wszystkich sędziów są równe. Pełniąc w wydziale funkcję organizacyjną, uczestniczyłem w większości posiedzeń w składach trzyosobowych, aby ograniczyć zaangażowanie sędziów do innych czynności niż prowadzenie procesów na salach rozpraw.

Podnosi Pan, że byłem przewodniczącym IV Wydziału Karnego Sądu Wojewódzkiego czyli wydziału, „który zajmował się najpoważniejszymi przestępstwami w Warszawie, w tym więźniami politycznymi”. I znów przeoczył Pan moją wypowiedź, że przewodniczącym tego wydziału zostałem dopiero jesienią 1984 roku, a więc zdecydowanie po stanie wojennym a jedyną sprawę polityczną, która trafiła do tegoż wydziału za mojej kadencji, była sprawa działalności Konfederacji Polski Niepodległej, która toczyła się w 1986 r.

W wydziale pracowało wówczas aż 27 sędziów. Ani ja, ani nikt z tych sędziów nie został wyznaczony do rozpoznawania sprawy K.P.N. Do jej rozpoznania został delegowany sędzia spoza wydziału, który w żadnym stopniu mnie nie podlegał. Podlegał bezpośrednio kierownictwu sądu. Do moich zadań należało wyłącznie zapewnienie sali rozpraw i obsługi protokolanta, a sporadycznie także załatwianie tzw. spraw wpadkowych podczas nieobecności sędziego przewodniczącego wyznaczonego do rozpoznania sprawy. Wydaje się, że musiał Pan o tym wiedzieć.

To tyle komentarza na temat Pańskiego stwierdzenia, że Kryże „nie tyle otrzymywał dyspozycje polityczne, ale sam je wydawał sędziom sobie podległym”.

Przechodząc do kwestii aresztowych, wbrew twierdzeniu, że to ja „wsadziłem” Pana do więzienia, postanowienie o tymczasowym aresztowaniu wydał prokurator w postępowaniu przygotowawczym. Ówczesny kodeks postępowania karnego rozstrzygał tę kwestię zupełnie inaczej niż obecna ustawa, która decyzje aresztowe pozostawia zawsze w gestii sądu. Ja brałem udział jedynie w składach rozpoznających niektóre wnioski i zażalenia w tym przedmiocie.

Tego rodzaju decyzje mają tzw. charakter wpadkowy i nie są ani uznaniem winy ani wymierzeniem kary. Sąd badał, czy istniały podstawy do zastosowania tego środka zapobiegawczego. Warto więc przypomnieć, że dwa z postawionych Panu zarzutów zagrożone były karą do 10 lat pozbawienia wolności (jeden z tych przepisów obowiązuje do dziś), a przepisy procedury karnej dotyczące stosowania tymczasowego aresztowania były znacznie surowsze i rygorystyczne niż obowiązujące obecnie. W tym stanie rzeczy postanowienie o uchyleniu tymczasowego aresztowania uznane byłoby za wydane z naruszeniem prawa i zostałoby niezwłocznie uchylone.

Został Pan prawomocnie skazany na karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności co oznacza, że trzymiesięczne okresy tymczasowego aresztowania nie miały w istocie wpływu na Pańską sytuację. Orzeczona kara pochłonęła te okresy.

Odnosząc się krytycznie do tych postanowień nie sposób jednak zasadnie podnosić, że to przez Kryżego „wylądował” Pan w więzieniu, choć dziś żałuję, że w jakikolwiek sposób uczestniczyłem w wątku pobocznym tej sprawy. Zakład karny opuścił Pan po półtora roku na mocy przepisów amnestyjnych a nie zmiany wyroku. Warto o tym pamiętać oceniając stopień pokrzywdzenia Pana postanowieniami o nieuwzględnieniu zażaleń na zastosowanie przez prokuratora tymczasowego aresztowania.

Wreszcie kwestia odmówienia Panu ponownego zapoznania się z aktami sprawy. Zapewniam, że decyzja miała charakter rutynowy i taka sama zapadłaby w każdej sprawie, w której bezpośrednio po zapoznaniu oskarżonego z materiałami śledztwa i wniesieniu aktu oskarżenia, złożony byłby ponowny wniosek o udostępnienie akt, bez zmian w materiale dowodowym udostępnionym przy zamknięciu postępowania przygotowawczego. Protokół zapoznania z materiałami śledztwa został przez Pana podpisany bez żadnych zastrzeżeń co do sposobu przeprowadzenia tej czynności. Zapoznanie z materiałami postępowania przygotowawczego jest czynnością procesową, dla której powtórzenia muszą zaistnieć konkretne podstawy.

Stwierdził Pan, że odmawiając Panu możliwości ponownego zapoznania się z aktami popełniłem przestępstwo. Pozwolę sobie zauważyć, iż tego rodzaju zarzut, a tym bardziej zarzut popełnienia zbrodni komunistycznej, bez podstawy we wcześniejszym wyroku skazującym za taki czyn, jest wysoce nieuprawniony i bardzo niesprawiedliwy.

Szanuję Pańską wizję patriotyzmu wyrażającą się w działalności opozycyjnej, ale chciałbym aby Pan dopuścił, że patriotyzm może się także wyrażać w pracy pozytywistycznej dla dobra Kraju, niezależnie od jego ustroju. Pomimo niechcianego systemu politycznego Kraj i Naród musiały trwać i do tego przetrwania niezbędna była praca u podstaw większości społeczeństwa. Ja spełniałem ten obowiązek wymierzając sprawiedliwość pospolitym przestępcom i angażując się przez długi szereg lat w prace nad reformą prawa karnego zapoczątkowaną przez Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wówczas jeszcze ministra sprawiedliwości.

Każdy popełnia błędy ale człowieka trzeba oceniać na podstawie całokształtu jego działalności i zaangażowania w pracy. Powszechny zwyczaj ciągłego wyszukiwania przyczynków do ataków w imię interesów politycznych, niszczy nasze społeczeństwo.

W moim indywidualnym przypadku uderza w moją Rodzinę a szczególnie w dwunastoletnią Wnuczkę pomimo, że od wielu lat jestem poza życiem zawodowym i politycznym.

Z poważaniem

Andrzej Kryże"

O liście przekazanym nam przez sędziego oczywiście poinformowaliśmy Krzysztofa Króla. Były działacz antykomunistycznej opozycji obiecał odnieść się do niego w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Komentarze (303)