Makabryczne odkrycie w Oświęcimiu. "Wszędzie wysypywały się czaszki, żebra i piszczele"
Kilkanaście czaszek i innych ludzkich szczątków odkryła rzeka Soła, która przebiega dosłownie kilkanaście metrów od płotu obozu Auschwitz w Oświęcimiu. - Tam ciała leżą rzędem. Wszędzie widać ludzkie kości - powiedział w rozmowie z WP Łukasz Kazek, współautor kanału "History Hiking" na YouTube, który jako jeden z pierwszych widział makabryczne znalezisko. O sprawie została powiadomiona policja i IPN.
Przerażającego odkrycia nad Sołą dokonał 2 czerwca pan Wojtek. Mieszkaniec Oświęcimia podczas jednego ze spacerów nad rzeką odkrył kilkanaście ludzkich szkieletów. Jest on wielbicielem historii i youtubowego kanału "History Hiking", dlatego o swoim znalezisku w pierwszej kolejności zaalarmował internetowych twórców. Ci - jak wskazali w rozmowie z WP - postanowili sprawdzić ten trop.
Łukasz Kazek i Mateusz Kudła opowiedzieli nam, co zobaczyli po przyjeździe do Oświęcimia.
- Spodziewaliśmy się pojedynczych uwidocznionych szczątków, ale jak podeszliśmy nad brzeg rzeki, to ujrzeliśmy las kości, które po prostu sterczały ze zbocza - mówi Mateusz Kudła.
- Widać było masę ludzkich czaszek. W jednym miejscu było ich z dziesięć. One z daleka wyglądały, jak wbite piłki - dodaje z kolei Łukasz Kazek.
Oświęcim. "Ludzkie kości były wszędzie"
Jak wspólnie oceniają świadkowie odkrycia, rzeka, zmieniając swój bieg, najprawdopodobniej uwidoczniła w ten sposób masową mogiłę. - Woda przecięła ziemię, jak tort. Robiło to kolosalne wrażenie. Było widać warstwę półtora metra ziemi, a potem kolejną, w której ludzie po prostu leżeli rzędem. Ich głowy wystawały razem z obojczykami. Położono ich tam nagich, jeden obok drugiego. Tam nie było żadnego materiału, buta, guzika czy czegokolwiek, co mógł ktoś ze sobą mieć. Oni musieli być grzebani nago - relacjonuj nam Łukasz Kazek.
- Z ziemi nie wystawały korzenie, wszędzie było widać tylko ludzkie kości. Czaszki odrywały się od kręgosłupów, a potem uderzały o kamienie i rozbijały się na kawałki. W życiu jeszcze czegoś takiego nie widziałem - mówi współautor kanału "History Hiking".
Mateusz Kudła podkreśla z kolei, że od razu można się było zorientować, iż jest to zbiorowa mogiła. - Wszędzie z ziemi wysypywały się czaszki, żebra i piszczele. Było to absolutnie przejmujące odkrycie - wskazuje nasz rozmówca.
Czy to niemieccy jeńcy?
Mężczyźni - jak mówią - najpierw przeprowadzili oględziny miejsca nad rzeką, a potem wezwali policję. Ta zdecydowała jednak, żeby powiadomić Instytut Pamięci Narodowej.
- Niczego tam nie ruszaliśmy. Chodziliśmy bardzo delikatnie, bo z klifu wysypywały się kości, jak z worka - podkreśla Łukasz Kazek.
Do podobnych odkryć dochodzi co jakiś czas, gdy gwałtownie podnosi się i opada poziom wody w rzece Soła. W tym samym miejscu w czerwcu ubiegłego roku także natrafiono na ludzkie szczątki. Najprawdopodobniej wszystkie te znaleziska powiązane są z działalnością obozów utworzonych przez władze sowieckie i NKWD dla jeńców niemieckich na terenie byłego KL Auschwitz-Birkenau.
Makabryczne odkrycie w Oświęcimiu. Trafiliśmy na ludzkie czaszki, żebra i piszczele
"Co jakiś czas odkrywano tam ludzkie szczątki"
Przerażające odkrycie potwierdziła w rozmowie z Wirtualną Polską oficer prasowa oświęcimskiej policji asp. sztab. Małgorzata Jurecka oraz zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu prok. Mariusz Słomka.
Jak przekazała policjantka, wezwani na miejsce funkcjonariusze zabezpieczyli wszystkie znalezione elementy szkieletów. Podkreśliła jednak, że tego rodzaju odkrycia zdarzają się w tym miejscu od około roku. Wcześniej podobne zgłoszenia wpływały na oświęcimską komendę co miesiąc albo nawet częściej.
Jak mówi nam Jurecka, od momentu pierwszego znalezienia kości w tamtym miejscu wszystkie materiały natychmiast przekazywane są IPN w ramach jednego postępowania.
- Co jakiś czas odkrywano tam ludzie szczątki. One były przez policjantów zabezpieczane, odkrywali je mieszkańcy Oświęcimia albo sami policjanci, ponieważ od roku policja codziennie sprawdzała ten rejon. Kiedy był wyższy poziom wody, wówczas szczątki były często wymywane - informuje funkcjonariuszka.
Ludzkie szczątki nad rzeką. Teren zabezpieczała policja i straż pożarna
Podobnie wyglądało również to zdarzenie. Jak wskazuje rzeczniczka oświęcimskiej komendy, na początku czerwca funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie dotyczące znalezienia ludzkich kości w skarpie nad rzeką Sołą w rejonie ulicy Kamieniec. Policjanci pojawili się tam wraz z grupą strażaków.
- Strażacy zabezpieczyli miejsce odnalezienia szczątków. Policjanci ustalili z kolei, że znalezione kości znajdują się w miejscu, w którym już od niespełna roku zarówno patrolujący ten rejon policjanci, jak i spacerujący w tym rejonie mieszkańcy, kilkunastokrotnie ujawniali kolejne kości wymywane ze skarpy przez rzekę - informuje KPP w Oświęcimiu.
- W każdym nowym ujawnionym przypadku odnalezienia kości w tym rejonie policjanci wykonują czynności na miejscu, po czym informują niezwłocznie przedstawicieli Instytutu Pamięci Narodowej - słyszymy od policji.
O incydent sprzed kilku dni zapytaliśmy również krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej.
"Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie prowadziła śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznej będącej zbrodnią przeciwko ludzkości, polegającej na prześladowaniu przez funkcjonariuszy NKWD i UB, będących funkcjonariuszami państwa komunistycznego, grupy osób z powodu przynależności do narodowości niemieckiej i niemieckich formacji zbrojnych" - czytamy w komunikacie przesłanym Wirtualnej Polsce przez Żanetę Wierzgacz, asystent prasową krakowskiego IPN.
"W okresie od kwietnia 1945 do 1947 r. w Oświęcimiu, w obozie jenieckim usytuowanym na terenie byłego KL Auschwitz-Birkenau, panowały warunki grożące biologicznej egzystencji jeńców wojennych, w szczególności przez pozbawienie dostępu do żywności i opieki medycznej. Nieludzkie traktowanie jeńców stanowiło naruszenie prawa międzynarodowego" - podaje IPN.
Instytut Pamięci Narodowej dodaje również, że śledztwo Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie zostało umorzone 31 marca 2021 r. Natomiast na podstawie umowy o grobach ofiar wojen i przemocy totalitarnej, którą podpisały rządy RP i RFN 8 grudnia 2003 roku, nawiązano współpracę z międzynarodową Fundacją "Pamięć". Od tej chwili to fundacja odpowiada za ekshumację szczątków, także ujawnionych w trakcie wcześniejszych poszukiwań. "Te prace są teraz prowadzone już bez udziału IPN" - zapewnia instytut.
WP wiadomości: Joanna Zaremba, Jakub Popławski