Masowy dziecięcy grób na terenie sierocińca?
Policja wszczęła śledztwo ws. masowego dziecięcego grobu na terenie sierocińca na Haseley Hall w Warwickshire w środkowej Anglii - donosi "The Telegraph". O anonimowej mogile, w której w latach 40. i 50. mogło zostać pochowanych nawet 40 dzieci, poinformował 73-letni Frank Hadley - były wychowanek domu dziecka.
73-letni emeryt opowiedział policji o zbiorowym grobie, ponieważ, jak mówił, przed swoją śmiercią chciał "zapewnić pochowanym tam dzieciom godny pochówek, by wreszcie zaznały spokoju".
Frank Hadley trafił do sierocińca, gdy miał dwa lata. Gdy nieco podrósł, sam pomagał zakopywać zwłoki swoich kolegów. Mężczyzna zapewniał, że wszystkie dzieci zmarły z przyczyn naturalnych. - Wiele z nich chorowało na zapalenie płuc i gruźlicę. W tamtych czasach było mało lekarstw i personelu. Wiele z tych chorób kończyło się więc śmiercią dziecka - tłumaczył. Ciała wychowanków były chowane niedaleko sierocińca w wykopanej w ziemi dziurze.
Sierociniec działał ponad 30 lat. Przewinęły się przez niego tysiące dzieci. Zamknięto go dopiero w 1974 r. Później na jego terenie zbudowano luksusowe apartamenty i hotele.
Rzecznik policji w Warwickshire powiedział, że wszczęto dochodzenie w tej sprawie. - Na razie nie wiemy, czy popełniono tam jakieś przestępstwo. Trzeba pamiętać, że wydarzenia, o których mówi pan Hadley, miały miejsce wiele lat temu; to były inne czasy, trzeba mieć to na względzie - tłumaczył.
NaSygnale.pl: Drużynowy po godzinach pracował dla mafii