Niespokojnie w Serbii. Wielkie protesty przetaczają się przez kraj
Kilkadziesiąt tysięcy osób demonstrowało w piątek wieczorem w Belgradzie przeciwko przemocy, domagając się m.in. dymisji szefa MSW oraz cofnięcia koncesji stacjom telewizyjnym promującym przemoc. To trzeci masowy protest w stolicy Serbii w ostatnich tygodniach po dwóch strzelaninach, w których na początku maja zginęło 17 osób.
3 maja 13-letni chłopiec zastrzelił w szkole w Belgradzie dziewięć osób, w tym ośmioro uczniów. Dwa dni później 21-latek zabił we wsi w środkowej części kraju osiem osób.
Te masakry. wstrząsnęły Serbią.
W proteście przeciwko przemocy na ulice serbskich miast, głównie Belgradu, wyszły tysiące ludzi. To największe demonstracje w tym kraju od ponad dwóch dekad. Ich uczestnicy domagają się m.in. dymisji ministra spraw wewnętrznych, chcą także odebrania koncesji stacjom telewizyjnym nadającym programy zawierające przemoc, a także zakazu wydawania prorządowych gazet, które podsycają napięcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Protestują przeciwko rządowi
Demonstranci skandują hasła wymierzone w prezydenta Aleksandara Vucicia, którego obwiniają o wprowadzanie podziałów, stosowanie mowy nienawiści i wspieranie nietolerancji. Domagają się też zwołania posiedzenia parlamentu i przedyskutowania odpowiedzialności rządu za dwie ostatnie tragedie.
Prezydent Vucić nazywa demonstracje "politycznym" zamachem stanu i zapowiedział kontrdemonstrację swoich zwolenników na 26 maja, która, jak mówi, będzie "największym wiecem w historii Serbii".
Po majowych strzelaninach w Serbii ogłoszono jednomiesięczną amnestię dla chcących pozbyć się nielegalnej broni i amunicji. W rękach serbskich cywilów znajduje się bardzo wiele broni palnej, często pochodzącej jeszcze z czasów wojen na Bałkanach z lat 90.
Serbia należy także do tych państw europejskich, w których na mieszkańca przypada najwięcej legalnej broni palnej.