Masakra protestujących na placu Tiananmen w Pekinie

25 lat temu chińska armia dokonała masakry protestujących na placu Tiananmen w Pekinie. Demonstracje były wyrazem buntu przeciwko komunistycznym władzom. Domagano się demokracji, wolności prasy i walki z korupcją. 4 czerwca 1989 roku chińskie wojsko rozjechało protestujących gąsienicami czołgów i rozpędziło ogniem z broni maszynowej. Liczba ofiar nigdy nie została ujawniona. Protesty odbywały się w ponad 300 chińskich miastach, wzięło w nich udział kilka milionów ludzi.

Chińska Armia Ludowa w czasie walk na placu Tiananmen
Źródło zdjęć: © AFP | Catherine Henriette

Według oficjalnych danych zginęło 241 osób, a 7 tys. zostało rannych. Tymczasem według Chińskiego Czerwonego Krzyża śmierć poniosło 2600 osób.

Masakra dokonana przez armię stanowiła krwawy finał wydarzeń, które rozgrywały się w Chinach od połowy kwietnia. Studenci popierani przez robotników żądali rozpoczęcia reform politycznych, demokratyzacji życia publicznego oraz rozprawy z narastającą korupcją. Demonstracje wyrażały też poparcie dla zmarłego w tym czasie sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Hu Yaobanga, uważanego za zwolennika reform politycznych w Chinach. Stał się on dla wielu młodych ludzi symbolem otwarcia Chin na demokrację. Manifestacje były jednocześnie wyrazem buntu przeciwko komunistycznym władzom.

Od lat bez skutku w przeddzień rocznicy masakry o rewizję interpretacji tych wydarzeń apeluje do władz nieformalna organizacja "Matki Tiananmen", wzywając władze do ukarania odpowiedzialnych. Do otwartej dyskusji wzywają również chińscy intelektualiści i dysydenci, wśród nich Liu Xiaobo, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2010 roku, który był skazany i więziony za udział w demonstracjach na Tiananmen.

Ofiary z placu Tiananmenu upamiętniane są w Hongkongu, gdzie w wieczornym czuwaniu w Parku Wiktorii od lat bierze udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi z zapalonymi świecami.

Na na placu Bramy Niebiańskiego Spokoju, bo to właśnie oznacza nazwa Tiananmen, od połowy kwietnia 1989 roku, protestowały tysiące osób, głównie studenci i robotnicy, mimo obowiązującego zakazu zgromadzeń. Początkowo zorganizowano strajk głodowy, który wkrótce przerodził się w okupację placu. Padały żądania demokracji, wolności prasy i walki z korupcją.

Nowy sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin Zhao Ziyang był gotowy do rozmów, lecz w partii wygrała opcja siłowego rozwiązania sprawy, popierana przez najbardziej ortodoksyjnych polityków. Na wniosek premiera Li Penga rozwiązanie takie poparł także faktyczny przywódca ówczesnych Chin - Deng Xiaoping.

W końcu kwietnia liczba protestujących na placu wzrosła do miliona. Demonstracje odbywały się też w innych miastach. Przybierały formę marszów z transparentami, przemów z trybun i publicznych dyskusji, a także strajków głodowych. Ocenia się, że łącznie protestowało kilka milionów ludzi w ponad 300 miastach Chin. Sondaż prasowy z 17 maja wykazał, że protest popiera 75 procent mieszkańców Pekinu.

19 maja Zhao Ziyang spotkał się na placu Tiananmen z protestującymi, którzy odmówili jednak zaprzestania działań. Przygotowując się do rozprawy z demonstrantami, 20 maja wprowadzono w Pekinie stan wyjątkowy.

Pierwsze próby rozpędzenia studentów przy użyciu lokalnych oddziałów wojskowych zakończyły się niepowodzeniem. Dopiero sprowadzona z prowincji 27. Armia na rozkaz władz, w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku rozjechała gąsienicami czołgów i rozpędziła ogniem z broni maszynowej uczestników protestów. Po zakończeniu akcji wydano komunikat, że pokojowo nastawieni żołnierze zostali zaatakowani przez studentów. Zaraz po zajściach, władze aresztowały ponad 2,5 tys. osób, głównie przywódców i najbardziej aktywnych uczestników demonstracji. Kilkanaście osób w procesach politycznych skazano na karę śmierci. Pod koniec czerwca 1989 roku odwołano ze stanowiska Zhao Ziyanga.

Wybrane dla Ciebie

Pogoda na kolejne dni lipca. Ciepło się utrzyma?
Pogoda na kolejne dni lipca. Ciepło się utrzyma?
Awaryjne lądowanie. Samolot z Poznania do Londynu usiadł na holenderskim lotnisku
Awaryjne lądowanie. Samolot z Poznania do Londynu usiadł na holenderskim lotnisku
Działo się w niedzielę. Podejrzenie cholery, Kaczyński ostro też atakuje Brauna [SKRÓT DNIA]
Działo się w niedzielę. Podejrzenie cholery, Kaczyński ostro też atakuje Brauna [SKRÓT DNIA]
Jordańska armia przechwyciła 310 dronów. Transportowały captagon
Jordańska armia przechwyciła 310 dronów. Transportowały captagon
"Chaos i anarchia w Polsce". Welt am sonntag o Tusku i sądownictwie
"Chaos i anarchia w Polsce". Welt am sonntag o Tusku i sądownictwie
W obronie druzów czy dla własnych interesów? Izrael bombarduje Syrię i buduje strefę wpływów
W obronie druzów czy dla własnych interesów? Izrael bombarduje Syrię i buduje strefę wpływów
Sytuacja w syryjskiej Suwejdzie. Mimo rozejmu rośnie liczba ofiar
Sytuacja w syryjskiej Suwejdzie. Mimo rozejmu rośnie liczba ofiar
Podróże do Moskwy. Były szef SPD latał na spotkania z Rosjanami
Podróże do Moskwy. Były szef SPD latał na spotkania z Rosjanami
Król Filip o sytuacji w Gazie. "Hańba dla ludzkości"
Król Filip o sytuacji w Gazie. "Hańba dla ludzkości"
Poród na poboczu drogi. Niezwykłe narodziny w Kostrzynie nad Odrą
Poród na poboczu drogi. Niezwykłe narodziny w Kostrzynie nad Odrą
Na termometrach nawet 30 stopni. Upalna pogoda w Polsce
Na termometrach nawet 30 stopni. Upalna pogoda w Polsce
Pożar w zakładzie chemicznym w Sochaczewie. Akcja strażaków
Pożar w zakładzie chemicznym w Sochaczewie. Akcja strażaków