Masakra prostytutek w Bagdadzie. Irak pogrąża się w przemocy i chaosie
Prawie 30 osób padło ofiarą uzbrojonych radykałów, którzy w sobotę wdarli się do domniemanego domu publicznego w Bagdadzie. Na drzwiach zostawili napis: "Taki jest los wszystkich prostytutek". To tylko kolejna odsłona bezprecedensowej fali przemocy, jaka przelewa się przez ogarnięty wojennym chaosem Irak.
16.07.2014 12:28
W dwóch mieszkaniach fanatycy zabili 27 kobiet i dwóch mężczyzn - prawdopodobnie klienta i sutenera. Wiele ofiar zginęło od strzału w głowę, co wskazuje, że była to przeprowadzona z zimną krwią egzekucja. W sieci niemal natychmiast zaczęły krążyć makabryczne zdjęcia z miejsca zbrodni.
Masakry dokonano w zdominowanej przez szyitów dzielnicy Zajuna. Większość jej mieszkańców nie ma wątpliwości, że za atakiem kryją się członkowie jednej z wielu szyickich milicji, które są sprzymierzeńcem władz przeciwko sunnickim rebeliantom spod znaku Państwa Islamskiego (dawnego Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu, ISIL). Najprawdopodobniej była to okryta ponurą sławą grupa Asaib Ahl al-Hak.
Państwo w państwie
Asaib Ahl al-Hak - po arabsku "Liga Sprawiedliwych" - to obecnie jedna z najpotężniejszych szyickich formacji paramilitarnych w Iraku, dodatkowo ciesząca się silnym wsparciem ze strony sąsiedniego Iranu. Narodzona po obaleniu Saddama Husajna organizacja zasłynęła przeprowadzeniem setek krwawych ataków wymierzonych w siły koalicji międzynarodowej, irackie służby bezpieczeństwa czy sunnickich współobywateli. Według telewizji Al-Dżazira to właśnie bojownicy "Ligi Sprawiedliwych" stali za zamachem z 2007 roku, w którym poważnie ranny został polski ambasador Edward Pietrzyk.
Portal Daily Beast wyjaśnia, że kiedy z końcem 2011 roku Irak opuścili ostatni amerykańscy żołnierze, Asaib Ahl al-Hak tylko urosła w siłę, zdobywając duże wpływy w zdominowanym przez szyitów rządzie. To najlepszy przykład tego, jak w ostatnich latach szyickie milicje stały się nieodłącznym elementem polityczno-społecznej mozaiki Iraku.
Szyickie ugrupowania zbrojne zyskały na znaczeniu, kiedy wzięły na siebie ciężar walk z sunnickimi radykałami, głównie irackimi odłamami Al-Kaidy i innymi prekursorami dzisiejszego Państwa Islamskiego. W niektórych rejonach Iraku były wrogo nastawione również do rządu w Bagdadzie, w innych jednak dzieliły się z nim władzą - przypomina Daily Beast.
Paradoksalnie najwięcej szyickie milicje zawdzięczają ostatnim sukcesom sunnickich rebeliantów z ISIL. Kiedy kilka tygodni temu iracka armia na północy kraju poszła w rozsypkę, rząd w Bagdadzie zwrócił się o pomoc właśnie do grup takich jak Asaib Ahl al-Hak. Okazało się, że to od nich w dużej mierze zależy los irackich władz.
W rezultacie świadome swej siły milicje jeszcze bardziej rozpanoszyły się kraju, tworząc swoiste państwa w państwie i często uzurpując sobie prawo do zastępowania legalnych ośrodków władzy. W bagdadzkiej Zajunie fanatycy najwyraźniej poczuli się na tyle bezkarnie, że postanowili sami rozprawić się z przybytkiem "grzechu i rozpusty".
Niebezpieczna prostytucja
W tak konserwatywnym kraju jak Irak prostytucja jest tematem tabu - i do tego śmiertelnie niebezpiecznym. Nie trzeba chyba nikomu wyjaśniać, jaki stosunek do tego procederu ma kwitnący nad Eufratem i Tygrysem fundamentalizm islamski (może poza legalnymi w islamie tzw. tymczasowymi małżeństwami - **). Proceder ten jest też zakazany prawnie. Ale wiele kobiet, których mężowie zginęli - a młodych wdów w Iraku są tysiące - często nie ma innego wyjścia, by wykarmić głodne dzieci.
Mieszkańcy Zajuny, z którymi udało się porozmawiać reporterom AFP, powiedzieli, że lokalne mieszkania od dawna służyły jako domy publiczne i co kilka miesięcy w okolicy odnajdywane są martwe ciała domniemanych prostytutek. Miejscowa policja pozostaje jednak niewzruszona - albo nie chce pomagać, albo po prostu boi się radykałów.
- Wszyscy się boją. Mogą mnie zabić, ale muszę powiedzieć, co leży mi na sercu. Sam jestem szyitą i mówię wam, że to były szyickie gangi. Kto inny kontroluje Bagdad? Są potężniejsi niż policja i jakakolwiek inna władza - mówi jeden z rozmówców AFP, pytany o ostatnią zbrodnię.
Irakijczycy cytowani przez Daily Beast również potwierdzają, iż każdy wiedział, że w zaatakowanych mieszkaniach funkcjonował dom publiczny. Mało tego, w Zajumie panuje powszechne przekonanie, że sami napastnicy wcześniej korzystali z usług prostytutek, które później zamordowali.
Bezkarność radykałów
Najgorsze jest to, że sprawcy prawdopodobnie unikną odpowiedzialności. Wprawdzie władze prowadzą oficjalne dochodzenie, ale nikt nie łudzi się, że przyniesie ono jakiekolwiek rezultaty. W pogrążonym w wojennym chaosie Iraku podobnych zbrodni są dziesiątki. Masakra prostytutek utonie pośród innych wstrząsających historii.
Jest jeszcze polityczny wątek całej sprawy. "Jeśli napastnicy unikną kary, to nie tylko dlatego, że ich ofiary były prostytutkami, które najczęściej żyją samotnie i w zapomnieniu, ale również dlatego, że rząd musi utrzymać morderców po swojej stronie" - pisze Daily Beast. Władze będą przymykać oko na poczynania szyickich milicji, bo to od nich zależy ich przetrwanie.
W ostatnich tygodniach media na całym świecie donosiły o zbrodniach dokonywanych w Iraku przez sunnickich radykałów. Masakra w Zajumie przypomina nam, że barbarzyńskie okrucieństwo występuje po obu stronach tego konfliktu. Irak tonie w coraz głębszym morzu sekciarskiej przemocy, zmierzając prostą drogą na skraj przepaści. I nic nie wskazuje na to, by udało mu się zatrzymać.
Źródło: Daily Beast, AFP, WP.PL