Marsze KOD nie przyniosą efektów. Porzućcie nadzieję, witamy w piekle
Mimo serii błędów, PiS nadal nie traci poparcia w sondażach. Tymczasem nie rozumiejąca problemów wyborców opozycja, zamiast lepszej propozycji na urządzenie Polski, w akcie bezsilności proponuje kolejne demonstracje. Jeśli ta sytuacja się utrzyma, Jarosław Kaczyński może być spokojny o wynik wyborów. Wszystkich kolejnych. Będzie rządził do śmierci.
15.12.2016 | aktual.: 22.12.2016 21:12
"Który idiota to wymyślił?!" - nie ma chyba Polaka, który nie zadawałby sobie co jakiś czas takiego pytania, śledząc doniesienia o nowych pomysłach każdego z kolejnych rządów. Im częściej je sobie zadajemy, tym bliżej utraty władzy jest partia rządząca.
Ostatnio takie pytanie zadają sobie nie tylko niektórzy prawicowi dziennikarze i posłowie PiS, ale chyba nawet sam Jarosław Kaczyński.
"Limity na akredytacje do Sejmu nie będą obowiązywać mediów publicznych. Jak trzeba być krótkowzrocznym, żeby wprowadzać takie rozwiązania?" - pisze na Twitterze Łukasz Warzecha.
Niepowodzeniem zakończyła się również manifestacja PiS przygotowana na 13 grudnia. "Wcale nam nie wyszła. Jedni myślą o Świętach, inni myślą, że się już nachodzili i im się udało, a inni się obrazili, że chodzili i nic nie dostali" - powiedział Wojciechowi Szackiemu z "Polityki" anonimowy poseł PiS.
Stanisława Piotrowicza - posła PiS, który był prokuratorem w PRL - nie chce bronić prof. Sławomir Cenckiewicz i większość prawicowych dziennikarzy. Podobnie sytuacja wygląda z reformą edukacji oraz z wcześniejszym zamieszaniem wokół Antoniego Macierewicza i francuskich Caracali. Ministrowi Piotrowi Glińskiemu nerwy puściły już nie w prywatnej rozmowie, ale na antenie TVP. Do tego górnicy, stojący dotąd murem za PiS, zaczynają protestować. Nic dziwnego, że Jarosław Kaczyński jest niezadowolony z obrotu spraw.
Kamieni kupa
Poziom przyzwolenia na wpadki i nawet niewielkie afery, jest w Polsce stosunkowo wysoki. Kolejne rządy przyzwyczaiły wyborców, że to normalna sytuacja. PiS nie różni się pod tym względem specjalnie od swoich poprzedników. Rządowi nie można za to odmówić konsekwencji i pracowitości. Liczbą wdrażanych i planowanych reform PiS w pierwszym roku rządów przebił obie kadencje PO. Mimo że niektóre projekty mają wielu przeciwników, nawet opozycja wycofała się z krytykowania części programów, np. 500+.
"Mieszkaniowy program PIS-u. Cel rozsądny. Jeśli da się to sfinansować i zrealizować, PiS będzie miał zasłużony plus" - tak projekt Mieszkanie+ skomentował na Twitterze najbardziej antypisowski dziennikarz - Tomasz Lis.
W tej sytuacji łatwo zrozumieć, dlaczego mimo wpadek, PiS i rząd Beaty Szydło nie tracą w sondażach. Opozycja zbliżyła się do PiS tylko raz, gdy Nowoczesna świetnie wykorzystała sprawę Misiewicza. Gdy opozycja w euforii przepowiadała koniec PiS-u, wskazałem (w tym tekście), że bez przedstawienia rzeczywistej alternatywy w postaci programu obejmującego całą politykę państwa, nie da się zbudować trwałego poparcia. Tak też się stało. Słupki sondażowe Nowoczesnej zmalały błyskawicznie.
Po latach rządów obecna opozycja oderwała się od rzeczywistości i straciła instynkt polityczny. Po prostu nie wiedzą, co powiedzieć przeciętnemu Polakowi, żeby zaczął wydzierać się na antyrządowym marszu sławiąc imię Grzegorza Schetyny. W przypadku wielu polityków i przedstawicieli elit popierających opozycję, kryje się za tym szczera pogarda do nas - zwykłych obywateli. Jeśli zamiast lepszego niż PiS planu reform proponuje się kolejne medialne popisy polityków, jeszcze więcej antyrządowej propagandy i ładnie wyglądający na zdjęciach, ale nie wnoszący nic do merytorycznej debaty marsz KOD, to nazywa się to po prostu brak szacunku. Nie można przekonać do siebie wyborców traktując ich ostentacyjnie jak debili.
Ta taktyka sprawdzała się długo tylko dlatego, że Bronisław Komorowski nie miał z kim przegrać. Sondaże nie dawały mu 70 proc. poparcia za charyzmę i program. Gdy tylko pojawił się mówiący poprawnie, młody, dynamiczny, ale nieznany nikomu Andrzej Duda, wszystko runęło w gruzach. I tak już zostało. Nawet jeśli na betonowym bunkrze PiS pojawia się sporo pęknięć, nadal jest lepszy niż kupa kamieni. Dlatego formacja Kaczyńskiego nadal wygrywa w internecie. Wielu zwykłych, najczęściej młodych ludzi, autentycznie wierzących w dokonującą się zmianę, to skuteczniejsza broń polityczna niż nawet setki dziennikarzy w krawatach z wystylizowanymi fryzurami wmawiających nam, że żyjemy w dyktaturze.
Twarda ręka prezesa
Nawet jeśli sondaże zaczną załamywać się pod wpływem błędów rządu, PiS nadal ma bombę atomową, której nie ma opozycja. Jarosław Kaczyński zakłada prawdopodobnie, że niektóre problemy w Polsce można rozwiązać jedną ustawą, rozporządzeniem lub projektem. W przypadku polityki państwa, jest to trudne, o czym przekonali się m.in. politycy próbujący wprowadzić podatek od sklepów wielkopowierzchniowych. Zarządzanie dekretami sprawdza się za to znakomicie w wewnętrznej polityce PiS. Jeśli sytuacja zacznie wymykać się spod kontroli, wystarczy jedna deklaracja prezesa. W partii zapanuje porządek, a świetnie zapowiadające się kariery polityczne przeniosą się do krainy Marcina Mastalerka, Adama Hofmana i Kazimierza Marcinkiewicza.
Dlatego nawet jeśli ministrowie Gliński i Gowin klną w duchu jadąc limuzynami do swoich ministerstw, wchodząc do budynków witają wszystkich szerokim uśmiechem. Każdego dnia słyszą kilkadziesiąt razy "panie ministrze" i mają do dyspozycji "maszynkę" do zmieniania państwa. Kto z was zrezygnowałby z tego tylko po to, żeby przejść do przegrywającej wszystko opozycji?
Gdyby poparcie dla PiS po każdej wpadce rzeczywiście spadało, wyszłoby to na dobre nam wszystkim, ponieważ błędy byłyby korygowane szybciej, a marne pomysły zarzucane od razu. Zwykle jednak, nawet po chwilowych spadkach, PiS szybko odrabia straty.
Jeśli rządy PiS to dla was polityczne piekło, witamy w piekle. Porzućcie nadzieję.
Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska
Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Opinii nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.