Marszałek z PO odpiera zarzuty prokuratury
Marszałek województwa podlaskiego Jarosław Dworzański (PO) uważa za niesłuszne zarzuty stawiane mu przez prokuraturę w Olsztynie. Powiedział też dziennikarzom, że to od decyzji radnych, którzy go wybrali na stanowisko, będzie zależało, czy nadal będzie je zajmował.
We wtorek olsztyńska prokuratura postawiła Dworzańskiemu zarzuty przekroczenia uprawnień związane z zatrudnianiem na stanowiska urzędnicze oraz zarzut "przyjęcia obietnicy korzyści osobistej". W sumie w tym śledztwie zarzuty postawiono pięciu osobom, także m.in. członkowi zarządu województwa Jackowi Piorunkowi i byłemu wicemarszałkowi Ignacemu J.
Dworzański i Piorunek zgadzają się na podawanie ich danych i pokazywanie w mediach wizerunków. Jak powiedział marszałek, "zarzuty to nie wyrok" i każdy ma prawo do obrony, więc jest przekonany, że zarówno on, jak i inne osoby, które mają zarzuty w tej sprawie, zostaną z nich oczyszczone.
Polityk zaznaczył, że chce się spotkać z radnymi, którzy decydowali o jego wyborze, czyli z klubów PO i PSL oraz SLD. - Jeżeli radni uznają, że marszałek powinien kontynuować swoją pracę, to będziemy ją kontynuować. Jeżeli uznają, że należy ten zarząd wymienić, to to zrobimy - mówił.
Dodał też, że w środę wieczorem weźmie udział w zebraniu zarządu regionu PO (którego też jest członkiem). Mówił, że wysłucha opinii tego gremium i postąpi tak, żeby było "i przyzwoicie, i etycznie, i żeby nie narażać partii politycznej na jakiekolwiek konsekwencje tej sytuacji".
Odnosząc się do postawionych mu zarzutów, Dworzański powiedział dziennikarzom, że "nie ma żadnych wyrzutów" w kwestii zatrudniania w urzędzie. - Nie jest prawdą, że jest to naruszenie interesu publicznego, ponieważ ludzie ci ciężko pracują, znakomicie wywiązują się ze swoich obowiązków - powiedział marszałek.
Mówił, że wielokrotnie szukając pracowników na różne stanowiska w urzędzie marszałkowskim, trzeba było "namawiać ludzi" do startu w konkursach, bo - jak ocenił - ciężko jest znaleźć dobrego pracownika za wynagrodzenie, jakie jest oferowane w sektorze publicznym.
- Nie jest to więc czyn zabroniony, jest to pewna praktyka i w tym zakresie pewna granica między tym, co wolno, a czego robić nie wolno, jest bardzo ulotna i płynna - powiedział Dworzański.
Za "absurdalny" uważa zarzut dotyczący korzyści osobistej, jaką miał uzyskać za poparcie w głosowaniu. Wyjaśnił, że chodzi o zakończony w grudniu 2009 roku konkurs na dotacje dla placówek służby zdrowia.
Według prokuratury korzyścią osobistą miałoby być poparcie przez Ignacego J., byłego wicemarszałka województwa - również podejrzanego w tym śledztwie - listy projektów, mających uzyskać dofinansowanie w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego.
- Skonstruowanie tego zarzutu i wpisywanie mi przyjęcia osobistej korzyści - gdzieś tam w podtekstach chodzi, że może majątkowej, że może jakieś pieniądze - uważam, że jest oburzające, podłe, wstrętne i wysoce mnie krzywdzące - powiedział Dworzański.
- Jeżeli ktokolwiek uzyskał z tego korzyść osobistą, to twierdzę, że jest to 1,2 mln mieszkańców naszego regionu, gdzie szpitale powiatowe otrzymały te dotacje. Te pieniądze nie zostały ani sprzeniewierzone ani zmarnowane, ani stracone. Zostały wydane na poprawę ochrony zdrowia w naszym województwie. Dzisiaj próbuje się tym w jakiś sposób manipulować - dodał Dworzański.
Radni Prawa i Sprawiedliwości złożyli w środę do przewodniczącego sejmiku wniosek o zwołanie w trybie pilnym nadzwyczajnej sesji poświęconej tej sytuacji, w której marszałkowi i inni samorządowcy mają postawione zarzuty.
- Sytuacja w województwie jest nadzwyczajna, bo przecież nie codziennie marszałek i jego najbliżsi współpracownicy mają zarzuty prokuratorskie. Nie chcieliśmy opierać się tylko i wyłącznie na przekazach medialnych, chcielibyśmy, aby marszałek i jego współpracownicy mogli przedstawić zarzuty, które otrzymali w Olsztynie i odpowiedzieć na nie w obecności radnych - powiedział lider klubu radnych PiS Dariusz Piontkowski. PiS proponuje zwołanie takiej sesji na 28 lutego.