Marszałek z PiS nagrodził za frekwencję. Dużo kosztowała też sama kampania
114 tys. zł wydał rządzony przez PiS Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego na reklamy konkursu profrekwencyjnego przed drugą turą wyborów prezydenckich - ustaliła WP. Postępowanie sprawdzające w sprawie konkursu prowadzi od kilku dni lubelska prokuratura.
Aż 720 119 mieszkańców województwa lubelskiego zagłosowało w II turze wyborów prezydenckich na Karola Nawrockiego. Jego konkurent Rafał Trzaskowski dostał tu zaledwie 362 053 głosy. Między pierwszą a drugą turą Nawrockiemu przybyło w całym regionie 317 tys. głosów. Trzaskowskiemu poparcie również wzrosło, ale tylko o 148 tys. głosów.
Liczby pokazują, że frekwencja w takim regionie jak województwo lubelskie była wyjątkowo ważna dla Karola Nawrockiego. Postanowił o nią zawalczyć marszałek województwa Jarosław Stawiarski (PiS), który również prywatnie aktywnie wspierał kandydata swojej partii.
Stawiarski przed II turą wyborów prezydenckich ogłosił konkurs profrekwencyjny. Gminom, które podczas ponownego głosowania będą miały najwyższą frekwencję, obiecał w sumie 1,25 mln zł. Główną nagrodę (500 tys. zł) wygrał Chrzanów (Karol Nawrocki dostał tam 94,4 proc. głosów), gdzie do wyborów poszło 84,72 proc. uprawnionych. Drugie miejsce (nagroda 300 tys. zł) zajął Godziszów (94,66 proc. na Nawrockiego), a trzecie Rossosz (200 tys. zł), gdzie Karola Nawrockiego poparło 75, 87 proc. osób. Pieniądze trafią także do podlubelskich gmin Głusk (150 tys. zł) i Konopnica (100 tys. zł), gdzie na Nawrockiego zagłosowało odpowiednio 58,93 proc. i 54,23 proc. wyborców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Doskonały kandydat". Polityk PiS wskazał na przyszłego premiera
Kontrowersje zwłaszcza wśród polityków KO wzbudziło to, że w konkursie mogły wziąć udział tylko samorządy do 20 tys. mieszkańców. Miasto Lublin, w którym zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze wygrał Rafał Trzaskowski, zostało z konkursu marszałka wykluczone. Zawiadomienie w tej sprawie do PKW złożyła m.in. europosłanka z Lubelszczyzny Marta Wcisło, która zarzuciła, że tysiące mieszkanek i mieszkańców regionu zostały pominięte.
W sprawie konkursu zawiadomienie do prokuratury złożył przewodniczący partii Samoobrona Odrodzenie. - Decyzja marszałka miała charakter uznaniowy i motywowany politycznie - zarzucał Jerzy Andrzejewski.
Jak dowiedziała się WP, sprawa została kilka dni temu zarejestrowana w Prokuraturze Rejonowej Lublin-Południe. - W tym momencie jest prowadzone postępowanie sprawdzające - informuje WP prokurator Jerzy Gałka, zastępca szefa tej prokuratury.
114 tys. zł na promocję konkursu
Ale kontrowersje budził nie tylko regulamin konkursu, w którym nie mogły startować duże miasta, ale i jego promocja. Jak informuje WP rzecznik marszałka, do wypromowania akcji urząd zamówił spoty w regionalnych rozgłośniach radiowych oraz banery w portalach internetowych. Wydrukowano także 50 tys. ulotek oraz 20 billboardów zewnętrznych. Część materiałów była neutralna, informująca wyłącznie o konkursie, ale na części z nich pojawił się wizerunek marszałka Jarosława Stawiarskiego. Takim banerem chwalili się nawet sami urzędnicy w trakcie konferencji informującej o konkursie.
Cały koszt kampanii informacyjnej konkursu, który ponieśli podatnicy, wyniósł aż ponad 114 tys. zł - dowiedziała się Wirtualna Polska.
- Pan marszałek Jarosław Stawiarski po raz kolejny przekłada interes partyjny nad interes samorządu województwa lubelskiego. Jednych premiuje, drugich wyklucza. Same akcje frekwencyjne są potrzebne ale jeżeli są kierowane do wszystkich mieszkańców, a nie tylko do miejscowości, gdzie PiS ma duże poparcie - komentuje w rozmowie z WP opozycyjny radny sejmiku województwa Wojciech Sosnowski (KO).
Ale z zarzutami polityków KO nie zgadza się rzecznik marszałka województwa.
- Głównym założeniem konkursu było zmobilizowanie mieszkańców gmin wiejskich oraz miejsko-wiejskich do 20 tys. mieszkańców do aktywnego udziału w drugiej turze wyborów prezydenckich. Efekt ten został osiągnięty, frekwencja 1 czerwca była wyższa o ponad 4 proc. niż 18 maja - podkreśla Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka. - Większe ośrodki zostały wyłączone z konkursu, gdyż oferowane nagrody nie byłyby dla nich znaczącym wsparciem, z kolei dla "małych ojczyzn" kilkaset tysięcy złotych to odczuwalne wsparcie - dodaje.
Dodatkowe pieniądze dla KGW, OSP i sołectw
W ramach tej samej akcji marszałek ogłosił jeszcze konkurs na nakręcenie filmu promującego udział w wyborach prezydenckich. Podobnie jak w przypadku głównego konkursu, uczestników szukano głównie w środowisku wiejskim. Nagrody rozdano bowiem w trzech kategoriach: kół gospodyń wiejskich, strażaków z OSP oraz sołectw. Kilka dni temu konkurs rozstrzygnięto. Gospodynie, strażacy i sołectwa dostaną bony zakupowe o wartości od 5 do 15 tys. zł.
W sumie na nagrody w obu konkursach oraz reklamy lubelski samorząd wydał z pieniędzy podatników około 1,4 mln zł.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl