Marszałek sejmu Ewa Kopacz spotkała się z przedstawicielami Straży Marszałkowskiej
Marszałek Ewa Kopacz spotkała się w sejmie z przedstawicielami Straży Marszałkowskiej. Komendant Straży Mieczysław Kuras zapowiedział po spotkaniu, że niewątpliwie zostaną wyciągnięte konsekwencje po prowokacji dziennikarskiej, która ujawniła luki w bezpieczeństwie parlamentu.
W wyemitowanym we wtorek w TVP1 programie "Po prostu", pokazano jak w ramach prowokacji dziennikarskiej, przez nikogo niezatrzymywany wszedł do sejmu człowiek bez przepustki, z torbą, w której miał substancje, z których można stworzyć ładunek wybuchowy. Wszedł bocznym wejściem do Domu Poselskiego, a następnie na galerię sali posiedzeń sejmu, później na konferencję szefa SLD Leszka Millera i na teren strzeżonego poselskiego garażu.
- Oburzające, rzeczywiście wstrząsające, ale też pokazujące z jaką łatwością można się tam dostać - komentowała marszałek sejmu Ewa Kopacz, której dziennikarz pokazał nagranie.
Kuras po środowym spotkaniu z Kopacz - pytany przez dziennikarzy, czy ktoś coś zaniedbał w tej sprawie - odparł: - Gdyby tak nie było, to pewnie nie byłoby całego tego nagrania i całej tej sytuacji.
Dopytywany, czy ktoś poniesie konsekwencje, odparł: - Niewątpliwie.
Zaznaczył, że wnioski z sytuacji zostały wyciągnięte. Nie chciał jednak powiedzieć, czy konsekwencje poniesie pracownik Biura Ochrony Rządu czy Straży Marszałkowskiej. - Proszę o następne pytanie - odparł.
Na pytanie, czy zaostrzone zostaną procedury wpuszczania do budynku sejmu, odparł, że procedury są dobre i funkcjonują. - Jak zwykle w takich przypadkach zawodzą ludzie - dodał Kuras.
- Ciężko pracujemy na to, by poprawić swą opinię, która - nie ukrywam - troszkę została zszargana. To wszystko - powiedział w rozmowie z dziennikarzami. - Trzeba ciężko pracować. Jak najlepiej będziemy się starać wykonywać swe obowiązki - dodał.
Będzie audyt wewnętrzny po wtorkowej prowokacji dziennikarskiej, która ujawniła luki w bezpieczeństwie parlamentu - powiedziała doradczyni marszałek sejmu Iwona Sulik.
Sulik, pytana o rezultaty spotkania, powiedziała, że "w kontekście ostatnich wydarzeń będzie przeprowadzony audyt wewnętrzny, który odpowie na wszystkie pytania, jakie w związku z tą sprawą się pojawiają i na podstawie tego raportu, audytu, dokumentu dokładnie ujawniającego wszystko, będą podejmowane decyzje".
Zaznaczyła, że będzie to audyt badający tę konkretnie sprawę i wskazujący na to, czy "istnieją jakieś słabe punkty, czy też nie".
Sulik, pytana o słowa Kurasa, powiedziała, że "dobrze, jeśli podejmuje się decyzje w oparciu o dokumenty, które jasno wskazują: kto, co, dlaczego i jak". Zaznaczyła, że w sprawie nie zapadły żadne decyzje personalne; jak mówiła, wszystko musi zostać najpierw zbadane.
Dopytywana, czy po audycie można się liczyć z konkretnymi konsekwencjami, odparła: - Wszystko zależy od tego, co będzie w tym dokumencie.