Markowski: sprawa Gilowskiej już zawsze pozostanie otwarta
Politolog Polskiej Akademii Nauk dr Radosław Markowski uważa, że jakikolwiek będzie finał sprawy Zyty Gilowskiej i tak nikt nie będzie miał poczucia, że poznał całą prawdę. Żyjemy w kraju, który jest pustynią normatywną i instytucjonalną. Nic tu nie dzieje rutynowo i zgodnie z procedurami - mówił Markowski.
Przyglądając się tej sprawie, można by dojść do wniosku, że rację mają wszyscy. Premier na przykład mówi, że zrobił to, co zrobił, bo przeczytał w ustawie lustracyjnej o szczególnych okolicznościach uruchamiania procedury lustracyjnej. Sąd odmówił wszczęcia tej procedury, argumentując, że Gilowska nie pełni już funkcji publicznej. Można by zapytać: jeżeli to nie jest szczególny przypadek, to co nim jest? - powiedział politolog.
Jego zdaniem, zagraniczna opinia publiczna coraz bardziej traci zainteresowanie naszymi, polskimi sprawami. Generalne zdanie o Polakach jest takie, że słabo potrafią rządzić sami sobą. Ten problem w makroskali kompromituje nas za granicą - powiedział Markowski.
Ewentualny powrót Gilowskiej do rządu nazwał "kolejnym kwadratowym cyrkiem". Premier zaproponował w czwartek Gilowskiej powrót do rządu na stanowisko wicepremiera ds. gospodarczych.
Jak ocenił Markowski, żeby Gilowska mogła wrócić do rządu, musiałaby się "formalnoprawnie oczyścić, a to trwa wiele miesięcy".
Jeżeli nie zostanie uruchomiona procedura autolustracji, część z nas zawsze już będzie myślała, że coś było nie w porządku w tej sprawie, a część, że (Gilowska) była ofiarą - zaznaczył.
Według Markowskiego, premier po złożeniu przez Rzecznika Interesu Publicznego wniosku lustracyjnego w sprawie Gilowskiej mógł pozostawić ją na stanowisku przez jakiś czas, do wyjaśnienia sprawy.
W ocenie politologa, cała sekwencja zdarzeń wokół sprawy Gilowskiej, czyli jej dymisja, a następnie ponowne zaproszenie do rządu przez Marcinkiewicza, "wygląda wybitnie niepoważnie".