Marek K. nie zostanie zbadany wykrywaczem kłamstw
Marek K., jeden z kluczowych świadków w
procesie oskarżonego o korupcję b. marszałka województwa, obecnego
prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego, Waldemara Matusewicza, nie
będzie poddany badaniu na wykrywaczu kłamstw.
14.11.2005 | aktual.: 14.11.2005 16:53
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Łodzi, przed którym toczy się proces Matusewicza, odrzucił taki wniosek złożony w ubiegłym tygodniu przez K. W ocenie sądu, badanie na wariografie (wykrywaczu kłamstw) nie jest przydatne do stwierdzenia wiarygodności zeznań świadka - powiedział sędzia Sławomir Wójcik.
Poniedziałek był ostatnim dniem, w którym zeznania składał Marek K. - były prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Łodzi. Podtrzymał on zeznania z ubiegłego tygodnia, w których odwołał swoje słowa ze śledztwa obciążające Matusewicza. Zaprzeczył wtedy, że b. marszałek województwa żądał od niego lub przyjął jakieś pieniądze. Chcę mieć czyste sumienie, bo jestem osobą wierzącą - powiedział.
Przypomniał, że jedną z przyczyn, dla których kłamał w tej sprawie, była stosowana wobec niego presja funkcjonariuszy ABW. Kolejną przyczyną były pogarszające się stosunki między nim a b. marszałkiem. Według niego, wzajemna niechęć zaczęła się od sprawy związanej z zakupem przez WFOŚiGW akcji Banku Częstochowa. W styczniu przyszłego roku ma się rozpocząć w Łodzi proces w sprawie niegospodarności i doprowadzenie Funduszu do wielomilionowych strat m.in. poprzez chybione inwestycje, takie jak zakup akcji Banku Częstochowa (BCz). Na ławie oskarżonych zasiądą m.in. Marek K. i Matusewicz.
Zdaniem Marka K., Matusewicz był "przeciwny wejściu Funduszu do BCz, bo marszałek w tym czasie lobował na rzecz innego banku"._ Nastąpił z jego strony atak na moją osobę. Byłem przedstawiany jako osoba nieuczciwa, straciłem pracę w Funduszu. Miałem powody, aby mieć pretensję do Matusewicza_ - mówił i dodał, że to wszystko miało wpływ na to, że niesłusznie go obciążał.
Według prokuratury, Matusewicz w latach 1999-2000, kiedy był marszałkiem województwa i miał wpływ na obsadę stanowisk, zażądał ponad pół miliona zł i przyjął prawie 43 tys. zł łapówek od ówczesnego prezesa Funduszu Marka K. oraz osób powiązanych ze spółkami-córkami Funduszu. Część z tych pieniędzy miała zasilić konto SLD. Grozi mu kara do 8 lat więzienia. Oskarżony nie przyznaje się do winy i od początku utrzymuje, że zarzuty wobec niego oparte są na pomówieniach b. prezesa Funduszu.