Marek Belka: schwytanie Saddama uspokoi sytuację


Marek Belka w Radiu Zet (RadioZet)

18.12.2003 | aktual.: 18.12.2003 10:34

Obraz

A gościem Radia Zet jest prof. Marek Belka, dyrektor polityki gospodarczej w Tymczasowym Rządzie Koalicyjnym w Iraku. Wita Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie profesorze Polacy chcą inwestować w Iraku. Niektórzy mają pretensję, że Pan za słabo działa. Mają pretensje posłowie Zygmunt Wrzodak, Jan Rokita, co wyrazili publicznie w Sejmie. Ja rozumiem, że posłowie Wrzodak i Rokita chcieliby inwestować, albo chcieliby by inni narażali swoje skóry i tam jeździli i inwestowali. Posłowie mają to do siebie, że jak widzą kamery, szczególnie na żywo to od rzeczywistości wolą eleganckie, czy efektowne powiedzenia. Prawda jest troszeczkę inna. Ale wiemy, że niebezpiecznie jest w Iraku, ale jednocześnie chcą biznesmeni inwestować w Iraku. Nie inwestować tylko chcą sprzedawać towary. Chcą uczestniczyć w przetargach, które się tak naprawdę teraz rozpoczynają. Dotychczas nie było żadnych przetargów praktycznie rzecz biorąc. Tylko były pieniądze wydawane z kasy podatnika amerykańskiego, gdzie w większości te
pieniądze były zagospodarowywane przez firmy amerykańskie. Zresztą z różnym skutkiem i prasa światowa pełna jest informacji na ten temat. No dobrze, ale jakie szanse mają polscy przedsiębiorcy? Mają pewne szanse. W tej chwili mówi się już publicznie o tym, że polskie firmy ubiegają się o zamówienia dotyczące wyposażenia armii irackiej. Także w nowym roku będzie ogłoszonych dwadzieścia kilka wielkich przetargów na odbudowę Iraku. Z tymże te przetargi są tak wielkie, że obawiam się, że polskie firmy są zbyt małe, a także zbyt słabe finansowo by podjąć się tak wielkich zadań w pojedynkę. Czyli mówiąc krótko tam będziemy występować pewnie jako poddostawcy lub jako członkowie różnych związków, koalicji. Przypuśćmy Pani redaktor, jeśli jest przetarg o budowę lub odbudowę przemysłu energetycznego Iraku to to jest przetarg na kilka milionów dolarów. Pewno żadna polska firma nie jest w stanie takich gwarancji bankowych zdobyć od razu. Ale kawałki tak. Wczoraj premier, wice premier Hausner przekonywali ministra handlu
zagranicznego by Bumar mógł dostarczać sprzęt irackiej armii. Czy jest szansa na to? Szansa jest i myślę, że nie tylko jest szansa, ale że rzeczywiście Bumar zaistnieje w tym przetargu. W tej chwili on jest we wczesnej fazie. Dopiero teraz oferty zostały złożone. Kiedy byłem w Polsce zamknięcie ofert nastąpiło także nawet nie wiem kto oprócz Polaków się jeszcze zgłosił. Ale dowiemy się lada chwila. No i oczywiście będą decydować warunki techniczne, jakość produktu, pewnie także cena, ale także ważny jest lobbing polityczny. No właśnie i o ten lobbing mają pretensję posłowie, że Pan za słaby lobbing uprawia. Ale skąd oni mogą wiedzieć jaki ja tam lobbing polityczny uprawiam. Ja bym wolał by wypowiadali się o tym polscy przedsiębiorcy, którzy tam jednak czasami trafiają. To na czym polega Pana lobbing polityczny Panie profesorze? Po pierwsze na tym, że zbieram informacje o tym co jest, że tak powiem, na talerzu. Po drugie, że tam jestem i przypominam swoją osobą, że są polskie firmy. Charakterystyczne, że jak
przydzielano te sloty dla firm lotniczych, wprawdzie to się skończyło niczym, bo warunki bezpieczeństwa nie pozwalają na lądowanie cywilnych samolotów w Bagdadzie, to LOT znalazł się na pierwszym miejscu. Ni stąd ni zowąd? Nie. Po za tym jeśli tam się znajdzie polski przedsiębiorca to zawsze może liczyć na moją pomoc w nawiązaniu kontaktów, czy to z którymś z irackich ministrów, czy z kimś z urzędników z CPA, to jest ta koalicyjna władza tymczasowa. Czy przez to, że jesteśmy dobrym koalicjantem Amerykanie mogą nas traktować lepiej? Powinni. Chociaż ja zawsze takie oczekiwania tonuje, mówiąc: nikt nam niczego tak od razu na tacy nie da. Trzeba sobie wywalczyć. Tacy są zresztą Amerykanie i nie tylko Amerykanie. Wszyscy. Trzeba się po prostu wykłócić. Ale także zaoferować porządny produkt po przyzwoitej cenie. Jeżeli będziemy dwa razy drożsi od następnego konkurenta to odpowiedź jest oczywista. W Bagdadzie jest bardzo nie bezpiecznie, ale czy zaskakują Pana informacje, że może być niebezpiecznie w Polsce.
Wczoraj takie informacje przekazała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. No cóż na zimne trzeba dmuchać. Ja myślę, że w Polsce potencjalnym terrorystom jest działać trudno, dlatego, że są bardziej widoczni niż w Turcji, czy w Londynie. Trzeba po prostu uważnie patrzeć. My jako społeczeństwo nie jesteśmy w ogóle przyzwyczajeni, nie jesteśmy wyczulenie na niektóre rzeczy. Niestety świat jest taki, a Polska uczestniczy w tym, że trzeba się na takie rzeczy przygotować i być czujnym. A czy trzeba mieć dużo odwagi by być dyrektorem polityki gospodarczej w rządzie koalicyjnym w Iraku? Bez przesady. Znacznie większej odwagi wymaga praca z tymże dyrektorem. Ja muszę powiedzieć, że kilku moich kolegów w tym także Polaków, ale także Amerykanów, Anglików, Australijczyków codziennie z tej naszej siedziby, byłego saddskiego pałacy, wyjeżdża do ministerstwa finansów, do Banku Centralnego, do różnych przedsiębiorstw właściwie bez żadnej ochrony. Naprawdę to wymaga odwagi. Ucieszył Pana widok Saddama Husajna? Badanego przez
lekarza? Nie nazwałbym tego radością, ale poczułem może nie ulgę, ale cos takiego „to zostało załatwione”. Mówiąc krótko dopóki on tam gdzieś siedział to trwał jego mit, niezwyciężonego przywódcy, przynajmniej dla niektórych sunnitów. A także były podejrzenia, że on kieruje tą partyzantką. To wydaje się dzisiaj mało prawdopodobne. To, że go złapano to na dłuższą metę, a może nawet na średnią metę wierzę, że doprowadzi do pewnego uspokojenia sytuacji. Jak Pan wie Rada Polityki Pieniężnej nie spotka się już w tym składzie w jakim spotkała się ostatnio. O jakim składzie by Pan myślał, były minister finansów? O składzie, który by obniżał, obniżał stopy? Ja myślę, że ktokolwiek nie zostałby wybrany do tej rady, niezależnie jakie dzisiaj wypowiedzi formułuje, poczuje się natychmiast dopowiedziany za politykę pieniężną. Będziemy mieli trochę bardziej gołębi skład, ale ja bym się nie specjalnie przejmował. Dzisiaj mamy sytuację inną niż dwa lata temu. Stopy procentowe są nadal wysokie, ale są zdecydowanie niższe niż
były dwa lata temu. Kurs walutowy jest niezmiernie korzystny dla polskiego eksportu. Natomiast gospodarka, no cóż, w czwartym kwartale to jest cztery procent. Wtedy było to zero. To jest w ogóle inna sytuacja. W takich warunkach nie ma co manipulować specjalnie przy stopach procentowych. Czyli obecny minister finansów ma o wiele lepiej niż Pan dwa lata temu? Tak, ale ja mogę powiedzieć, że on był ze mną dwa lata temu, więc wie jak było wtedy. A Panie profesorze dobrze się stało, ze Rada Polityki Pieniężnej zablokowała do rezerwy reawaluacyjnej, o której marzono. Co drugi poseł marzy by ta rezerwa stała się częścią budżetu. Ja też uważam, że ta rezerwa rewaluacyjna powinna być rozwiązana i przeznaczona na przykład na spłatę zadłużenia zagranicznego po to, żeby nie oznaczała tego magicznego drukowania dodatkowych pieniędzy. Natomiast to powinno być zrobione w ramach szerszego plany poprawy finansów publicznych, takiego, jak mam nadzieję, realizowanego w następnych latach. Czyli w jaki sposób powinien być
zrobiony dostęp do tej rezerwy? W sposób nie konfrontacyjny. W wyniku ugody między rządem a bankiem. Bo rzeczywiście ta rezerwa jest psu na budę potrzebna. Zna się Pan na standardach europejskich, na standardach światowych co Pan sądzi o tym, że minister kultury lata samolotem z biznesmenem. Prywatnym samolotem tego biznesmena. Będąc urzędnikiem państwowym. Bo jeśli po dymisji, czy prawda w czasie... Co prawda w Niemczech to nawet jeden z ministrów miał kłopoty, że korzystał z tych punktów. Ja muszę powiedzieć, że jak latałem to te punkty kumulowałem, ale na szczęście ich nie wykorzystałem. Po za tym na szczęście nigdy nie byłem ministrem w rządzie niemieckim. Ale u nas powinno budzić zdziwienie czy nie? Minister Dąbrowski, który jak nie ukrywa jest przyjacielem biznesmena Jana Kulczyka... Ale jest przyjacielem bo ten właśnie biznesmen Kulczyk szczodrą ręką finansuje różne przedsięwzięcia kulturalne. Jest to ryzykowne i właśnie w tej chwili pan minister Dąbrowski płaci za podjęcie niepotrzebnego ryzyka.
Natomiast nie przesadzajmy, że jest to jakiś skandal. Natomiast ja bym tego unikał i radził unikać na przyszłość. Tak się wydaje, nie wiem czy Pan zna publikacje prasowe, że zaciska się pętla wokół Jana Kulczyka. Okazuje się, że Jan Kulczyk będzie za chwilę właścicielem połowy Polski. To jakoś bardzo niepokoi dziennikarzy i polityków. Ten styk interesów i polityki, czy nie jest u nas za silny? Może jest za mało tych bogatych ludzi. Za mało tych ludzi, którzy przecież w naturalny sposób będą się kontaktować z politykami. Jan Kulczyk jest tutaj najwybitniejszą postacią i zarówno teraz z obecnymi ministrami, jak i poprzednimi był w dobrych kontaktach. Być może w za dobrych. I na koniec się zapytam jakby Pan miał wybrać sobie jakąś partię, gdyby Pan się ciekawił polityką to wybrał by Pan partię prezydencką, czy SLD? Nie ma partii prezydenckiej. Ale gdyby była. Na razie mówi się tylko o liście. Pytanie jest hipotetyczne. Co by Pan wybrał? Proszę jakieś inne pytanie. Nie mam. Dziękuje gościem Radia Zet był
profesor Marek Belka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)