Marcin Wolski: sztuczna inteligencja
Ogromną popularność zyskał pewien bankomat w Gdańsku, który wydawał dwukrotnie wyższe kwoty niż żądano, w dodatku nie odnotowywał tych zawyżonych wypłat na koncie.
Wieść o hojnym bankomacie obiegła Trójmiasto i mgnieniu oka zaczęły się ustawiać kolejki. Tym bardziej, że w momencie spadku cen złota i niepewnym losie euro, polska waluta w pończosze może okazać się najlepsza- pisze Marcin Wolski w najnowszym felietonie dla WP.PL.
Ale jeden bankomat to dopiero początek - dodaje felietonista.
Nie znam powodów działania rozrzutnej maszyny, ale nie wykluczam, że na naszych oczach objawiła się sztuczna inteligencja, w dodatku obdarzona sumieniem, która usiłuje rekompensować Gdańszczanom straty poniesione, choćby w związku z aferą Amber Gold.
Perspektywa, że automaty mogą w pewnym momencie zacząć kierować się własnym rozumem, wolną wolą albo wymyślonymi przez siebie zasadami, od ponad wieku zapładniała wyobraźnie autorów science fiction. Jak widać nadszedł czas, kiedy zaczyna sprawdzać się w realu.
Ale jeden bankomat to dopiero początek. Można na przykład wyobrazić siebie, że objawi się to w coraz liczniejszych w Polsce fotoradarach. Radary jak wiadomo nastawione są tak, aby stosować pewna taryfę ulgową – między kierowcami nie ma zgody czy reagują dopiero po przekroczeniu 5 czy 15 km/h. Jednak prędzej czy później znajdzie się „żółta skrzynka” która poczuje w sobie ducha państwowca, w dodatku lekko upierdliwego, przyjmie zasadę „zero tolerancji” i zacznie punktować kierowców jadących z prędkością 55 km/h (tam gdzie wolno 60). Wychodząc z założenia że kierowca wprawdzie jeszcze nie przekroczył limitu, ale miał chęć.
A coraz bardziej perfekcyjne komputery samochodowe – mój przyjaciel, świętej pamięci Maciej Rybiński zwykł mawiać, że zawsze wsiada z pewnym strachem do swego leksusa, bo auto jest dwa razy inteligentniejsze od niego. Coś w tym jest. Już teraz podobno są samochody, które wyczuwają od kierowcy alkohol, przeliczają promile i odmawiają jazdy. Stąd tylko krok do pojazdów wyczuwających adrenalinę i inne feromony, które odmówią jazdy do koleżanki z pracy „celem obejrzenia kolekcji znaczków państwowych” lub kart kredytowych, które blokują u rozrzutników wydatki, ich zdaniem nierozsądne.
Co gorsza, nawet u superinteligencji nie można wykluczyć podatności na perswazje osób trzecich i zmowę, np. z żoną albo z szefem, albo ze spadkobiercą. Że najtwardszy nawet charakter jest do złamania dowodzi przykład polskich „czarnych skrzynek”, które już po kilku miesiącach śledztwa zaczęły składać zeznania dokładnie takie, o jakie chodziło śledczym, przez co nie mogą wrócić do kraju, bo tu - kierowane wyrzutami sumienia - mogłyby te zeznania odwołać.
Tak czy owak dalszy rozwój sztucznej inteligencji może dać (zwłaszcza u nas) ciekawe rezultaty. Może się na przykład zdarzyć, że superinteligentny telewizor, nastawiany permanentnie na jakiś kanał informacyjny, w końcu spali się ze wstydu.
Marcin Wolski specjalnie dla WP.PL