Marcin P. kreuje się na ofiarę. Wini ludzi, że "nie czytali umów"
Członkowie komisji ds. Amber Gold zadają Marcinowi P. wiele niewygodnych dla niego pytań. Od części z nich świadek próbuje uciec obwiniając klientów Amber Gold. - Praktycznie nikt nie zapoznał się z warunkami umowy - mówi.
Przesłuchanie Marcina P. w warszawskim sądzie okręgowym rozpoczęło się o godz. 12. Świadek został przywieziony do sądu przez konwój Służby Więziennej z Gdańska. Podczas zeznań przed komisją były szef Amber Gold ocenił jako "paranoję" fakt, że klienci firmy nie czytali zawieranych przez siebie umów, "myśleli, że nie trzeba się z nimi zapoznawać i będą mogli zarabiać w nieskończoność".
Marcin P.: Ja za teściową nic nie podpisywałem
- Ich (klientów- red.) interesował tylko zysk, a nie warunki umowy. Wszystko było jasno i wyraźnie napisane. Spółka prowadziła też bloga, na którym wyjaśniała wszystkie kwestie. Większość świadków, która przychodzi teraz na salę rozpraw mówi, że nie interesowało ich ile jest złota - ocenił. Jak dodał, "nie zgadza się z zarzutem popełnienia przestępstwa i nigdy się z nim nie zgodzi". Zdaniem Marcina P. firma, której był szefem robiła wszystko, aby zasady inwestowania w złoto były jasne. - Przygotowaliśmy nawet specjalne szkolenie dla pracowników z rynku finansowego. Mieli informować klientów, jakie są niebezpieczeństwa nie tylko w lokatach w złoto, ale również we wszystkie produkty finansowe - zapewnił.
Część pytań dotyczyła również teściowej Marcina P. Danuty J.-P., która zeznawała przed komisją pod koniec września. - Pańska teściowa skłamała przed komisją, że nie była członkiem SKOK. Może rzeczywiście ona o niczym nie wiedziała? - zapytał Krzysztof Brezja (PO). Przypomnijmy, że kobieta była zatrudniona w spółce jako osoba sprzątająca. Posiadała jednak pełnomocnictwa zarządu do podejmowania szeregu czynności, aneksowania umów, a przez jej konto przepływały duże pieniądze. Podczas zeznań sprawiała jednak wrażenie osoby kompletnie zagubionej. Poseł Brejza zasugerował więc, że może to Marcin P. podejmował za nią wszystkie czynności i podpisywał umowy. - Ja za teściową nic nie podpisywałem. Odmawiam odpowiedzi na to pytanie - skomentował Marcin P. W innym momencie był również pytany, czy jest prawdą, że na kobietę zakupiono 6 kg złota. - Teściowa nie zajmowała się niczym prócz wykonywania zwykłych prac porządkowych - zeznał.
Firma, która oszukała 19 tys. klientów na 851 mln zł
Spółka Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W 2011 r. firma zainwestowała też w linie lotnicze - linie OLT Express funkcjonowały przez kilka miesięcy w 2012 r. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację; tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
Szef Amber Gold Marcin P. został zatrzymany i trafił do aresztu w sierpniu 2012 r., a jego żona Katarzyna została aresztowana w kwietniu 2013 r. Od marca 2016 r. przed gdańskim Sądem Okręgowym trwa ich proces. Głośno o sytuacji spółki Amber Gold zrobiło się w lipcu 2012 r., kiedy należące do tej spółki linie lotnicze OLT Express zaczęły mieć kłopoty finansowe - zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika, a następnie spółka poinformowała, że wycofuje się z inwestycji w linie lotnicze. Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. W połowie sierpnia 2012 r. upadłość ogłosiła spółka Amber Gold.