Marcin Makowski: Nowe reality show TVN‑u pozwala ”poczuć się uchodźcą”. Tylko nie odpowiada na najważniejsze pytanie
Od samego początku i zapowiedzi programu, w którym Piotr Kraśko wraz z grupą zebranych z całej Polski uczestników ma ruszyć śladami uchodźców, reality-show ”Wracajcie skąd przyszliście” budziło kontrowersje. Po pierwszym odcinku jest lepiej, niż myślałem, ale nadal nie wiem, po co ten program powstał.
Zwolennicy i przeciwnicy przyjmowania do Polski uchodźców - sześcioro ludzi zebranych z całego kraju - ruszają szlakiem ich wędrówki. Poznają trudności życia codziennego, zadają pytania, starają się zrozumieć skomplikowaną rzeczywistość społeczno-polityczną, utwierdzając się we własnym zdaniu, bądź zmieniając w trakcie programu poglądy. W tym wszystkim, w roli dyskretnego przewodnika, towarzyszy im Piotr Kraśko. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że TVN kręci reality na temat uchodźców, byłem gotowy uznać, że to kolejny kwiatek z niekończącej się listy fake newsów, które codziennie zalewają media społecznościowe.
Z uchodźcami przez Europę
Dosyć szybko okazało się jednak, że program w istocie powstaje, i to pod niezwykle pretensjonalnym i ustawiającym na starcie narrację tytułem ”Wracajcie skąd przyszliście”. Nie trudno było, jeszcze przed emisją, dopisać sobie do niego całą wygodną narrację. - Aha, czyli TVN tworzy propagandowy dokument, w którym przekona Polaków, w jak wielkim błędzie są, nie otwierając swoich serc równie szeroko co Niemcy, Austria czy Szwecja - pomyślałem. I tak minęło trochę czasu, o projekcie zdążyłem zapomnieć, aż tu nagle bez większych zapowiedzi zadebiutował on w środę 5 grudnia w wieczornym paśmie stacji.
Jakie rzeczy przychodzą mi do głowy już po obejrzeniu pierwszego odcinka? Po pierwsze, program przynajmniej oficjalnie, stara się zachować obiektywizm. W grupie podróżujących po Europie i Bliskim Wschodzie mamy dosyć szeroki przekrój postaw, poglądów i opinii, a żadna z przedstawionych osób nie pasuje do rysopisu ”oszołoma” z klapkami na oczach. Ludzie sceptyczni wobec uchodźców motywują swoją postawę pragmatyzmem i realizmem, zwolennicy natomiast najczęściej odwołują się do argumentów etycznych i emocjonalnych.
Po co powstał ten program?
Podoba mi się idea skonfrontowania ich z różnymi państwami, obozami dla uchodźców, realiami życia w Niemczech, Austrii i Serbii. Na plus programu można zaliczyć również fakt, że gdy np. uczestnicy rozmawiają z młodą Kurdyjką przy asyście polskiej tłumaczki żyjącej w Niemczech, a ona pewnych niewygodnych pytań jej nie przekazuje, ten element nie jest wycinany w postprodukcji, a uczestnicy otwarcie mogą wyrazić swoją dezaprobatę. Widać również, że TVN stara się pokazywać zarówno ”jasne” strony - młodych ludzi którzy zaaklimatyzowali się z nowych ojczyznach, ale nie boi się również tych ”ciemnych”. Uchodźców wdzierających się do ciężarówek w Calais, bezrobotnych chłopaków żyjących z zasiłków, uchodźców, którzy nie mają perspektywy na życie, ale w obozie zdążyli dorobić się czwórki dzieci. Oczywiście coś się we mnie skręca, gdy słyszę koszmarnie pretensjonalne zdania jednego z uczestników w stylu: ”To wszystko dzięki pani Merkel, której kłaniam się do stóp. To jedyny polityk, który otworzył serce na uchodźców”, albo ”Polska nie przyjmuje uchodźców. Nie wiem dlaczego, i wstydzę się, że jestem Polakiem”.
Trzeba przyznać, że nie dominują one jednak w pierwszym odcinku przekazu, który jest w miarę zrównoważony. Piszę ”w miarę”, bo póki co nadal nie wiem, w jakim celu ten program w ogóle powstał. Dowiedziałem się z niego tyle, ile przeciętny Polak interesujący się polityką wiedział już wcześniej. Że w całym procesie nielegalnego transportowania imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki jest pełno cierpień, że są młode kobiety chcące rozpocząć nowe życie w Berlinie, i bezrobotni z własnej woli mężczyźni, którzy zadowalają się braniem 450 euro na rękę i mieszkaniem socjalnym. W żaden sposób nie zbliżyłem się jednak do głównego pytania produkcji: czy ci ludzie powinni mieć również swoje miejsce w Polsce? Mam wrażenie, graniczące z pewnością, że do ostatniego odcinka nie dowiem się, czy tak być powinno, ponieważ w całej dyskusji na ten temat brakuje najważniejszego założenia. Producent pyta o to nas, ale nie pyta samych zainteresowanych, czy w ogóle w Polsce chcieliby mieszkać. A chyba o to właśnie chodzi, aby nie trzymać w kraju nikogo wbrew jego woli.