Manowska na wojnie z Tuskiem? "Nie jestem kucharką prezydenta"
I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska zareagowała na krytykę, jakiej została poddana przez premiera Donalda Tuska po aferze wokół obsady stanowiska w Izbie Pracy SN. Zapewniła, że jeśli zostanie wezwana do prokuratury, stawi się. Złożeni zawiadomienia o popełnieniu przez nią przestępstwa zapowiedział premier.
- Nie czuję się stroną jakiejkolwiek wojny z panem premierem. Jest on również konstytucyjnym organem, nie powinien się w ten sposób wypowiadać, a się wypowiedział. Być może przyjdzie refleksja, być może przeprosi za swoje słowa - przekonywała Małgorzata Manowska w czwartek rano na antenie RMF FM.
Słowa premiera, o których wspomniała Manowska w rozmowie z Robertem Mazurkiem, dotyczyły sprawy obsady stanowiska przewodniczącego Izby Pracy w Sądzie Najwyższym. W związku z zakończeniem kadencji Piotra Prusinowskiego Manowska ogłosiła we wtorek, że przejmuje kierowanie tą izbą.
I prezes Sądu najwyższego odpowiada Donaldowi Tuskowi. "Nie jestem kucharką prezydenta"
Jej komunikat spotkał się ze sprzeciwem środowiska sędziowskiego. Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości przekonywali, że ta funkcja należy się Dawidowi Miąsikowi, sędziemu z największym stażem w organie sądownictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poseł Kukiz' 15 zareagował na apel Kaczyńskiego. Wyjawił, ile wpłacił
Później I prezes wycofała się z tej decyzji i do czasu powierzenia tych obowiązków przez prezydenta wybranemu sędziemu, upoważniła sędziego Miąsika do wykonywania czynności związanych z kierowaniem Izbą Pracy. Nie uniknęła jednak ostrej krytyki ze strony Donalda Tuska.
Premier zapowiedział złożenie zawiadomienia o popełnieniu przez prezes Małgorzatę Manowską przestępstwa. Nadmienił, że to, co zrobiła I prezes SN, jest "zamachem stanu".
- Jeśli zostanę wezwana, zaproszona, poproszona na przesłuchanie do prokuratury, to oczywiście się stawię - powiedziała Małgorzata Manowska w Porannej rozmowie w RMF FM. Wyjaśniła jednak, że najpierw musi zostać pozbawiona immunitetu, by można było postawić jej zarzuty.
- Wbrew niektórym opiniom żyjemy w państwie demokratycznym i każdy może mieć swoje zdanie. Zostałam powołana na urząd sędziego Sądu Najwyższego przez pana prezydenta zgodnie z konstytucją na wniosek organu, jakim jest KRS; zostałam wybrana przez Zgromadzenie Sędziów Sądu Najwyższego, wprawdzie nie zajęłam pierwszego miejsca, ale zaszczytne drugie – powiedziała Małgorzata Manowska.
Przeczytaj również: "Woli nie wracać do domu". To nie koniec sprawy Jaworka
Zadrwiła, że premier wypowiadając pod jej adresem krytyczne słowa, mógł "po raz kolejny się pomylić lub zostać wprowadzonych w błąd". - Jeśli się piastuje tak wysokie funkcje, to jednak trzeba najpierw zapoznać się z przepisami i stanem faktycznym, a dopiero potem wypowiadać się takimi ostrymi słowami - stwierdziła I prezes SN.
Manowska powiedziała także, że "czuje się osobą, co do której podejmowane są próby zepchnięcia gdzieś pod ścianę, do kąta". Skomentowała słowa premiera, który nazwał ją "kucharką Dudy" oraz "wiceministerką Ziobry". - Nie miałam wpływu na wychowanie pana premiera Tuska. Gdybym miała, to nie byłby niegrzeczny w stosunku do kobiet - ripostowała, dodając, że nie jest "kucharką pana prezydenta".
Źródło: RMF FM