Manifestacja rolników w Warszawie. Przed siedzibą rządu stanie "zielone miasteczko"
Tysiące rolników protestują wciąż pod kancelaria premiera. Przynieśli tam ze sobą trumnę, która ma symbolizować fatalny stan polskiego rolnictwa. Grożą, że jesli rząd nie spełni ich postulatów rozbiją na ulicy "zielone miasteczko",
19.02.2015 | aktual.: 19.02.2015 16:34
W kancelarii premiera trwają rozmowy szefa rolniczego OPZZ Sławomira Izdebskiego ze stroną rządową. Podczas przerwy w negocjacjach Izdebski stwierdził, że "jest postęp".
- Miło nam, że po raz pierwszy zaczęliśmy rozmawiać o konkretach. W tej chwili te postulaty, które złożyliśmy - jeden już jest prawie dogadany - ten odnośnie odszkodowań za szkody wyrządzone przez dziki. To, co jeszcze kilka, kilkanaście dni temu było niemożliwe, stało się możliwe - powiedział Izdebski w przerwie spotkania z wiceministrem rolnictwa Kazimierzem Plocke.
- Jesteśmy bardzo blisko zwrotu kwot mlecznych jak i również postulatów dotyczących trzody chlewnej - dodał Izdebski. Jak mówił, "w przeciągu godziny maksymalnie dwóch" resort rolnictwa ma odpowiedzieć m.in. w sprawie afrykańskiego pomoru swiń - ASF.
Poinformował, że chwilowo rozmowy ze stroną rządową zostały przerwane. - Za godzinę do dwóch mamy mieć telefon z ministerstwa rolnictwa odnośnie tych postulatów, w jakim kształcie może być podpisane porozumienie - dodał.
Pytany, czy protest będzie kontynuowany, Izdebski odparł: - Tak, oczywiście. Zaapelował do rolników, aby się nie rozchodzili. Jak powiedział, zostaną ustalone dyżury i niektórzy z protestujących zostaną przed kancelaria na noc w rozstawionych namiotach.
Zaznaczył, że likwidacja tzw. zielonego miasteczka będzie możliwa dopiero w momencie podpisania porozumienia. - Ale myślę, że jesteśmy blisko, postęp jest, przynajmniej w kwestii dotyczącej dzików - powiedział.
Albo porozumienie, albo zielone miasteczko
Chcemy stabilizacji i równych szans w Unii Europejskiej - powiedział przed kancelarią premiera przewodniczący NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych Jerzy Chróścikowski. - Nie pozwolimy się lekceważyć - dodał. Zarzucił też rządowi, że rolnicy będą mieli niższe dopłaty.
Chróścikowski mówił też, że miasto nie pozwala protestującym rozstawić miasteczka namiotowego przed kancelarią premiera. - To skandal - oświadczył. Manifestujący podkreślają, że są przygotowani na rozstawienie takiego miasteczka - mają m.in. kuchnię polową.
Z innej sceny głos zabrał szef OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski. Przekonywał, że rolnictwo jest kołem zamachowym polskiej gospodarki. Mówił też, że "musimy się pozbyć największych szkodników w dziejach III RP" - wymienił w tym kontekście szefa MSZ Grzegorza Schetynę.
- Są trzy postulaty główne, które mogą pozwolić na to, żeby rolnicy mogli udać się do domów, a niekoniecznie nocować tutaj, na ulicach Warszawy. To jest wypłata odszkodowań za straty spowodowane przez dziki, wypłata kwot mlecznych i przede wszystkim sprawa rynku trzody chlewnej, to jest załatwienie sprawy ASF. Do tego dochodzi jeszcze zakaz karania rolników za protesty i zakaz sprzedaży polskiej ziemi - mówił Izdebski przed kancelarią premiera.
- Jeżeli pani premier zasiądzie dzisiaj z nami do stołu, jeżeli będzie możliwość dialogu i podpisania porozumienia, to myślę, że wspólnie z kolegą przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych ogłosimy zakończenie protestu. Jeżeli nie, to też wspólnie ogłosimy rozpoczęcie budowy zielonego miasteczka - dodał Izdebski.
Podkreślił, że rolnicy zgłosili projekt porozumienia, który "ma być dopracowany przez stronę rządową". - Jak dojdzie do podpisania takiego dokumentu, to będziemy zastanawiać się nad tym, żeby w końcu rolnicy mogli wrócić do domów i zacząć przygotowywać się do prac polowych. Natomiast na dzień dzisiejszy takiego porozumienia nie ma - zaznaczył Izdebski.
Jerzy Chróścikowski zapowiedział, że zielone miasteczko nie będzie blokować Alej Ujazdowskich, bo będzie budowane poza jezdnią.
- Przyszliśmy tu bronić polskiej ziemi, nie sprzedawajcie jej obcym - mówił z kolei Edward Kosmal z zachodniopomorskiej rolniczej "Solidarności". Manifestujący skandowali "złodzieje".
Jedna z przemawiających rolniczek mówiła m.in, że "politykom płaci się krocie, zostawiając ochłapy dla rolników, dla tych słabszych". - Ale przybyliśmy tu po to, żeby wykrzyczeć, że jest źle, że tak dalej być nie może - zaznaczyła.
Zgromadzeni odśpiewali Rotę i Mazurka Dąbrowskiego.
W Warszawie protestują dwa związki rolnicze: Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych, którego szefem jest Sławomir Izdebski oraz NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych.
Protestujący z tej drugiej organizacji, której przewodniczy senator Jerzy Chróścikowski, zanim dotarli pod budynek kancelarii premiera zgromadzili się przed budynkiem sejmu. Przynieśli tam ze sobą transparenty, na których napisano m.in.: "Żeby Polska w siłę rosła, trzeba wodza, a nie osła" (z wizerunkiem ministra Marka Sawickiego na taczkach), a także "Frajer jest tylko jeden". Przedstawiciele rolniczego OPZZ wprost spod Torwaru ruszyli pod kancelarię premiera.
W marszu pod kancelarię szedł m.in. szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski oraz była posłanka Samoobrony Renata Beger. Manifestujący mieli biało-czerwone flagi, trąbki, a także transparenty, na których napisano m.in.: "Polacy na was głosowali, a obcy was kupowali i czynią to nadal" oraz "PSL likwidatorem rolnictwa".
W manifestacji bierze też udział wiceszef OPZZ Andrzej Radzikowski, przewodniczący Ruchu Oburzonych Piotr Rybak, a także grupy producentów trzody chlewnej. Wśród manifestujących są też przedstawiciele Ligi Obrony Suwerenności i górnicy z KWK Kazimierz Juliusz.
Rolnicy chcą się spotkać z premier Ewą Kopacz
Rolnicy liczą, że ich delegacji uda się spotkać z premier Ewą Kopacz. Jeśli do rozmów nie dojdzie lub zakończą się one fiaskiem w okolicach siedziby rządu stanie "Zielone Miasteczko". Liderzy związkowi zapewniają jednak, że nie będzie ono wymierzone w warszawiaków.
- Przygotowujemy owoce, ziemniaki, marchew żebyśmy mogli poczęstować warszawiaków, pokazać im jak wygląda zdrowa polska żywność ale i jakie są nasze problemy - mówił na antenie Polskiego Radia RDC szef rolniczych OPZZ Sławomir Izdebski.
Miasteczko namiotowe rolników będzie nielegalne
Rzecznik warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich Adam Sobieraj powiedział, że formalności związane z legalizacją miasteczka namiotowego nie zostały spełnione. Związkowcy przesłali jedynie informację o chęci zajęcia pasa drogowego. - Myśmy w trybie pilnym, chyba w godzinę po tym wniosku, wysłali wezwanie do uzupełnienia dokumentacji, ale związek nie przesłał kompletu dokumentów. Do dziś nie uzupełnili tej dokumentacji, a to oznacza, że nie możemy wydać decyzji na zajęcie pasa drogowego. Jeśli miasteczko zostanie rozbite, nie będzie miało tej formalnej zgody - powiedział Sobieraj.
Czego domagają się protestujący?
Izdebski zapowiedział, że liczy na podpisanie porozumienia z panią premier. Rolnicy chcą wypłaty odszkodowań za straty wyrządzone w uprawach przez dziki, rekompensat za zniesienie kwot mlecznych oraz dopłat do produkcji trzody chlewnej. Działacze mówią też o potrzebie zmian systemowych w rolnictwie, które doprowadzą do trwałej poprawy opłacalności produkcji we wszystkich sektorach oraz ochronie polskiej ziemi przed wykupem przez cudzoziemców. Protestujący domagają się także gwarancji niekarania za udział w protestach.
Wojciechowski: Sawicki nie chce i nie może pomóc rolnikom
- Marek Sawicki nie jest w stanie rozwiązać problemów rolników. Swój urząd sprawuje źle i ma zbyt mało uprawnień, by w jakikolwiek sposób im pomóc - przekonywał w radiowej Trójce Janusz Wojciechowski, europoseł PiS. Uważa, że Marek Sawicki rolnikom nie pomoże, bo jest "za krótki", a swoją funkcję pełni nieudolnie. Zaznaczył, że w czasie 7-letnich rządów Platforma Obywatelska nie zrobiła nic, by wesprzeć rolników - nie spotkał się z nimi ani Donald Tusk, ani Ewa Kopacz. - Premier scedowała wszystkie uprawnienia w tej kwestii na ministra rolnictwa. (...) Nigdzie w Europie tak nie ma - mówił Wojciechowski.
SLD: Sawicki powinien podać się do dymisji
- Kolejny raz przyjeżdżają rolnicy do Warszawy i obawiamy się, że jeśli tak minister Sawicki będzie rozwiązywał sprawy rolnictwa, to nie będzie to ostatnia wizyta" - stwierdził na specjalnie zorganizowanej w sejmie konferencji poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Romuald Ajchler.
Jak podkreślił, postulaty rolników są znane, "zna te postulaty także i minister Sawicki". - Uważamy i oceniamy, że minister Sawicki pozoruje rozwiązanie tych problemów, powołuje zespoły, z których nic nie wynika i sądzę, że kupuje sobie przez o czas. Rolnicy już w chwili obecnej nie wierzą panu ministrowi Sawickiemu i do uspokojenia rolników wydaje nam się, że powinien się podać do dymisji - oświadczył Ajchler.
Poseł Cezaru Olejniczak wyliczał "grzechy zaniechania" Sawickiego. - Minister rolnictwa nie wprowadził w ramach nowego programu rozwoju obszarów wiejskich systemu zarządzania ryzykiem. Właśnie wtedy, gdy są takie sytuacje ekstremalne na rynku - czyli spadek dochodów rolników, klęski żywiołowe - taki system z pieniędzy unijnych współfinansowany można było wprowadzić - podkreślił.
Wskazywał też, że Sawicki "na postulaty rolników był głuchy, bo od kilku miesięcy przedstawiciele branży mleczarskiej, producenci mleka, przetwórcy mleka, zwracali uwagę na trudną sytuację na rynku mleka".
Ajchler przypomniał natomiast, że Sojusz od dawna domaga się przestawienia w Sejmie informacji o sytuacji w rolnictwie.
Źródło: IAR, PAP