Manifa w obronie praw kobiet - hasła, śnieżki i jajka
"Walczmy razem! Bądźmy wolne! Brońmy swoich praw!" - pod takim hasłem odbyła się Manifa 2006, czyli feministyczna manifestacja w obronie praw kobiet, organizowana przez Porozumienie Kobiet 8 Marca oraz Porozumienie Lesbijek. W Sopocie manifestacja kobiet została obrzucona jajkami i śnieżkami.
Stołeczna manifestacja przebiegła spokojnie. Według policji wzięło w niej udział blisko tysiąc osób, zdaniem organizatorów - ponad trzy tysiące.
Tegoroczna "Manifa" miała być - według organizatorek - sprzeciwem wobec działań obecnego rządu, które zmierzają do znacznego pogorszenia sytuacji kobiet na rynku pracy.
Postulaty z platformy
Na czele tłumu, jechał samochód z platformą, na której stały m.in. byłe pełnomocniczki rządu do spraw równego statutu kobiet i mężczyzn Izabela Jaruga-Nowacka i Magdalena Środa. "Becikowe" nie zastąpi naszego prawa do pracy i płacy - mówiła z platformy Jaruga-Nowacka. Środa powiedziała natomiast: To nie jest manifestacja feministyczna, bo o takiej możemy pomarzyć. To jest manifestacja w imię idei demokracji i w imię kobiet, które przez obecną grupę trzymającą władzę są eliminowane ze sfery publicznej.
Tłum manifestantów przeszedł ulicami: Wiejską, Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem do Placu Zamkowego. Maszerujący nieśli transparenty i skandowali hasła m.in.: Nie kneblujcie nas becikiem, Strajkujmy przeciw głodowym płacom, Być matką - moje prawo. Nie być matką - mój wybór, "Becikowe" nic nie zmienia - chcemy zatrudnienia, Edukacja seksualna do szkół, katecheza do kościoła.
W rozdawanych ulotkach organizatorzy domagali się m.in. prawa kobiet "do decydowania o własnym macierzyństwie; edukacji seksualnej; swobodnego dostępu do antykoncepcji; prawa do aborcji, zapłodnienia in vitro i godnego porodu; rzeczywistego wsparcia dla kobiet, które zdecydowały się zostać matkami, zamiast jednorazowego zasiłku w postaci becikowego czy wydłużania urlopów macierzyńskich".
Wszechpolacy z misją?
W tłumie manifestantów powiewały flagi takich ugrupowań jak: SdPl, "Zieloni 2004", "Amnesty International", "Wolna Lewica" czy "Racja". Na końcu pochodu jechała specjalna platforma, na której znajdował się tzw. kids block - specjalnie zorganizowana dla dzieci część demonstracji.
Przed Sejmem, gdzie zbierali się manifestanci pojawiło się kilkanaście osób z "NOP" (Narodowego Odrodzenia Polski) z transparentem "Zakaz pedałowania" oraz kilkunastu członków "Młodzieży Wszechpolskiej", która zorganizowała konkurencyjny happening, ale między manifestującymi nie doszło do incydentów.
To jest happening pod hasłem "Misja humanitarna". Chcemy pomóc feministkom, które próbują instrumentalizować "Dzień kobiet" dla walki o prawo do aborcji - zabijanie dzieci nienarodzonych i walki z kościołem otrząsnąć się z tej ideologii - powiedział prezes Młodzieży Wszechpolskiej Krzysztof Bosak.
Poleciały jajka i śnieżki
W Sopocie w Manifie Feministycznej uczestniczyło ponad 100 osób. Demonstrujący zostali obrzuceni jajkami i śnieżkami przez kilkudziesięcioosobową grupę kibiców i działaczy Obozu Narodowo-Radykalnego. Jajka i śnieżki rzucane były na całej kilkusetmetrowej trasie przemarszu feministek ulicą Bohaterów Monte Cassino - głównego deptaku spacerowego Sopotu. Manifa Feministyczna trwała godzinę i zakończyła się wiecem na molo. Manifestantów przez cały czas ochraniali policjanci, którzy kilkakrotnie starli się z przeciwnikami feministek. Nikt nie został zatrzymany.
Przeciwnicy demonstracji feministek skandowali m.in. Zrobimy z wami, co Hitler zrobił z Żydami, Sopot miastem bez pedałów, Lesby, geje, cała Polska z was się śmieje, Bóg Honor i Ojczyzna.
Uczestnicy manifestacji odpowiadali hasłami takimi jak: Stop przemocy wobec kobiet, To są jaja z demokracji, I tak was kochamy, Precz z faszyzmem, Dziewczyny, dziewczyny potrzebne są czyny, Wolność, równość i siostrzeństwo, Demokracja jest kobietą.
Posłanka Senyszyn zaklejona
Wśród demonstrujących była m.in. posłanka SLD Joanna Senyszyn, która zakleiła sobie usta taśmą. Jak wyjaśniła dziennikarzom jest to forma protestu przeciwko kneblowaniu głosu kobiet w Polsce.
Naszą manifestacją chcemy zaznaczyć obecność kobiet w życiu publicznym. Obecna władza mimochodem lekceważy nasze prawa - powiedziała dziennikarzom dr Ewa Graczyk z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego, jedna z organizatorek Manify.
Feministki i ich sympatycy mieli ze sobą transparenty z takim hasłami jak: "Jesteśmy", "Żądamy prawa kobiet do samostanowienia", "Dosyć mamy dyktatu kleru i konkordatu" oraz duże fotografie kobiet m.in. Moniki Olejnik, Kazimiery Szczuki, Kingi Dunin oraz Julii Hartwig.
Zarazić się feminizmem?
Przed rozpoczęciem sopockiej Manify działacze Młodzieży Wszechpolskiej próbowali rozdawać jej uczestnikom kieszonkowe lusterka oraz kostki mydła. Feministki kojarzą się z ostrym makijażem. Jak przemyją sobie twarze, to być może pozbędą się wszystkich kompleksów, które tu manifestują - powiedział dziennikarzom jeden z działaczy MW, Grzegorz Sielatycki. Członkowie MW mieli na rękach gumowe rękawiczki oraz maseczki na twarzach, aby - jak wyjaśnili - uniknąć "zarażenia się feminizmem".
Manifę co roku organizuje Porozumienie Kobiet 8 Marca - nieformalna grupa kobiet, zawiązana w lutym 2000 r., by reagować na rażące przypadki dyskryminacji kobiet. Każda Manifa poświęcona jest innemu problemowi społecznemu kobiet; w ub. roku manifestowano przeciw ekonomicznej dyskryminacji kobiet oraz homofobii i agresji w stosunku do mniejszości seksualnych. (mn)
*Wydarzenia TV POLSAT*
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl