Małżeństwo drugi miesiąc na kwarantannie. "Zawodzi system testowania"
- Testy na obecność koronawirusa przechodziliśmy pięć razy i nadal nie ma pewności, co do wyników. Zaczynamy drugi miesiąc kwarantanny. To chyba nigdy się nie skończy - opowiada Paweł, mieszkaniec Tczewa, który od 1,5 miesiąca jest zamknięty z żoną i dwuletnią córką na kwarantannie.
04.06.2020 | aktual.: 04.06.2020 22:41
- Ze znajomą, która jest lekarką w Starogardzie Gdańskim spotkaliśmy się na spacerze, na świeżym powietrzu, pod koniec kwietnia - opowiada Paweł mieszkaniec Tczewa. - Kilka dni później okazało się, że ordynator szpitala, w którym pracuje nasza koleżanka, jest zakażony koronawirusem. Nasza znajoma też miała wynik pozytywny, dlatego postanowiliśmy się zbadać - dodaje.
Małżeństwo z Tczewa zgłosiło się do Sanepidu, który zlecił wykonanie testów zarówno u rodziców, jak i u ich dwuletniej córki. - Wyszedł nam wynik pozytywny, a córce negatywny. 28 kwietnia rozpoczęliśmy kwarantannę - opowiada Paweł.
Na początku maja u mieszkańców Tczewa pojawiły się objawy koronawirusa. - Bolały nas mięśnie, mieliśmy wysoką gorączkę, zimne deszcze w nocy, czuliśmy się osłabieni - opowiada Paweł.
Po tygodniu małżeństwo zaczęło przechodzić kolejne testy. - Pierwszy wyszedł pozytywny. Po jakimś czasie przyjechała karetka ze Sztumu i pobrała od nas ponownie wymazy. Wynik był negatywny - opowiada Paweł.
I dodaje: - Objawy ustąpiły. Potem testy robił nam lekarz z Chojnic i wynik był niejednoznaczny. Czwarty test wyszedł negatywny. A ten ostatni znowu pozytywny. Teraz drugi miesiąc siedzimy zamknięci w niewielkim mieszkaniu. Kolejną datę wymazu Sanepid wyznaczył na 9 czerwca. Aby wyjść, musimy mieć dwa negatywne wyniki.
"Zawodzi system testowania"
Sanepid w środę miał poinformować małżeństwo, że kwarantanna zostaje przedłużona do 15 czerwca. - Testy są przekłamane albo źle wykonywane. Za każdym razem przyjeżdżała do nas inna jednostka. Dzwoniliśmy do Sanepidu i Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Nikt nie potrafi nam wytłumaczyć sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy - opowiada Paweł.
Jak wyjaśnia, teraz małżeństwo nie ma już żadnych objawów koronawirusa. - Mamy małą córkę, która nie może zobaczyć się z rodziną ani iść do żłobka. Moja żona jest w 19. tygodniu ciąży i nie może wyjść na zewnątrz. Kiedy chcemy uzyskać informacje, wszyscy nas zwodzą. Jesteśmy bezradni - opowiada Paweł.
Wirtualna Polska zapytała Sanepid w Tczewie o sytuację Pawła i jego rodziny. Czekamy na odpowiedź.
Czytaj też: Koronawirus. Raport z frontu, dzień piąty. Po omacku
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
*Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl