Malta odmówiła pomocy statkowi. Na pokładzie był chory z objawami eboli
Światowa Organizacja Zdrowia podała, że w ciągu tygodnia przybyło 700 przypadków eboli, co oznacza, że rozprzestrzenianie się epidemii nabiera tempa. Malta odmówiła pomocy statkowi, na którego pokładzie znajdował się chory z objawami eboli.
18.09.2014 | aktual.: 18.09.2014 21:13
Zaledwie trzy tygodnie temu liczba nowych przypadków eboli w Afryce Zachodniej wynosiła około 500 tygodniowo; teraz chorych przybywa zdecydowanie szybciej. Statystyki dowodzą, że choroba nadal się rozprzestrzenia - poinformowała WHO.
Epidemia zabiła co najmniej 2620 osób; zarażonych zostało w sumie co najmniej 5330 ludzi, w tym 318 pracowników medycznych, a połowa z nich zmarła. WHO ostrzega, że są to dane przybliżone, ponieważ prawdopodobnie nie odnotowano wszystkich przypadków eboli.
Najwięcej ofiar jest w Liberii. W stolicy kraju, Monrowii, choroba rozprzestrzenia się najszybciej. Pozostałe kraje dotknięte wirusem to Sierra Leone, Gwinea, Nigeria i Senegal.
O północy w Liberii rozpoczyna się przymusowy okres całkowitej kwarantanny; w nadziei na powstrzymanie rozprzestrzeniania się epidemii rząd nakazał wszystkim obywatelom (Liberia ma sześć mln mieszkańców) pozostanie w domach przez trzy dni.
Władze zmobilizowały blisko 30 tys. osób, które w czteroosobowych zespołach od północy będą odwiedzały mieszkania i domy, rozdając mydło oraz materiały edukacyjne na temat choroby. Nie będą wchodzić do tych mieszkań, gdzie znajdują się chorzy lub ofiary epidemii. Na miejsce przybędą specjalne ekipy sanitarne
Lęk przed chorobą, nieufność wobec decyzji władz oraz służb medycznych sprawia, że osoby zarażone często nie zgłaszają się do szpitali i centrów kwarantanny w krajach dotkniętych epidemią; zdarzają się też przypadki ataków na personel medyczny.
W Gwinei w tym tygodniu zaginęła ekipa zajmująca się dezynfekcją i dostarczaniem informacji na temat choroby. Została ona zaatakowana przez grupę młodych ludzi w wiosce na południowym zachodzie kraju, gdzie odnotowano najwięcej zachorowań. Według lokalnych władz, po zaatakowanych pracownikach służb medycznych ślad zaginął.
W innym miejscu w Gwinei wybuchły zamieszki, gdy ludność zaatakowała ludzi mających za zadanie prowadzić kampanię informacyjną na temat eboli. 21 osób zostało rannych.
Również w czwartek władze Malty poinformowały, że nie wpuściły na maltańskie wody terytorialne statku handlowego Western Copenhagen płynącego z Gwinei, który poprosił o pomoc i pozwolenie na zawinięcie do portu, ponieważ na pokładzie znajduje się osoba z objawami podobnymi do gorączki krwotocznej.
- Nasza decyzja jest moralnie słuszna i zgodna z prawem - powiedział premier Malty Joseph Muscat.
- Mógł to być fałszywy alarm, ale postępujemy moralnie, ponieważ podjęliśmy taką decyzję, by nie narażać naszego systemu opieki zdrowotnej, zwłaszcza że nie znamy skali zagrożenia - dodał premier. Wyjaśnił też, że - jego zdaniem - nawet jeśli prawo międzynarodowe zobowiązuje do udzielenia pomocy, to istnieją od niego wyjątki, gdy w rachubę wchodzi bezpieczeństwo kraju.
Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała, że kwarantanną objęta została zarażona ebolą w Liberii wolontariuszka z Francji. W czwartek MFS podało, że opóźnia się ewakuowanie Francuzki, która ma być przewieziona na leczenie do wyspecjalizowanego szpitala wojskowego we Francji. Wyposażony w sprzęt medyczny samolot, który ma przewieźć chorą, trzeba było ściągnąć z USA.
Trwa śledztwo, które ma wyjaśnić, w jaki sposób zaraziła się wolontariuszka MSF, skoro, wedle zapewnień organizacji, przestrzegano wszelkich standardowych, bardzo surowych procedur bezpieczeństwa.
W czwartek ma się odbyć posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie eboli. W liście skierowanym do Rady sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun poinformował, że na terenie Afryki Zachodniej powstanie specjalna misja ONZ, która podejmie na miejscu walkę z epidemią. List nie precyzuje, jakie środki zostaną przeznaczone na działalność misji ani jaka będzie skala tej operacji.
ONZ ocenia, że w regionach objętych epidemią żyje 22,3 mln ludzi, z czego 4,3 mln na terenach, gdzie zarejestrowano ponad 20 zgonów na tę gorączkę krwotoczną.