Małopolskie branie (kopert)
Gdy kilka lat temu jedna z międzynarodowych
organizacji zajmujących się urzędniczą korupcją, w raporcie
stwierdziła, że w Polsce można korzystną ustawę kupić za milion
dolarów, politycy od prawa do lewa wręcz puchli z oburzenia.
Krzyczeli, że to oszczerstwo, prowokacja i szkalowanie polskich
elit politycznych - przypomina "Gazeta Krakowska".
28.08.2004 | aktual.: 28.08.2004 09:26
Dodaje jednocześnie, że nie trzeba było długo czekać i Lew Rywin przyszedł do Michnika, mówiąc coś o 17,5 mln dolarów za zmiany ustawowe, korzystne dla wydawcy "Gazety Wyborczej" - "Agory".
Według "Gazety Krakowskiej", w Małopolsce nie ma miesiąca, by tutejsze prokuratury nie zajmowały się sprawami korupcyjnymi i łapówkarskimi. Wśród wielu urzędników i osób publicznych nadal popularne jest hasło: "bierz i pozwól brać".
Pierwsza duża afera korupcyjna po transformacji ustrojowej wybuchła w Krakowie już na początku lat 90. Po dziesięciu latach procesów w 2002 roku zakończyła się ona prawomocnym wyrokiem skazującym. Eugeniusz K. na początku lat 90. zakładał i dowodził pod Wawelem pierwszą w Polsce formacją Straży Miejskiej. Adam C., wówczas obwoźny handlowiec, pod koniec 1992 roku oskarżył komendanta o wzięcie łapówki za możliwość działania ulicznych stoisk sprzedaży pończoch w centrum Krakowa. Handlowiec zawiadomił prokuraturę, gdy - jego zdaniem - komendant Straży wziął co najmniej 6 tys. zł i nie wywiązał się z wcześniejszych obietnic anulowania mandatów za nielegalną sprzedaż pończoch oraz nie załatwił pozwolenia na handel obwoźny w centrum miasta. Sąd skazał łapówkarza na 2 lata pozbawienia wolności i 2 tys. zł grzywny.
Przed sądem trwa proces, w którym przyjęcie 20 tys. zł łapówki zarzuca się byłemu wiceprezydentowi Krakowa Stanisławowi Ż. Sprawa ma związek z nieprawidłowościami przy sprzedaży w 1995 roku kamienicy przy ul. Sławkowskiejw Krakowie. Przetarg wygrała spółka, której jednym z właścicieli był obywatel Włoch Antonio M. Po przetargu rzeczoznawcy orzekli, że kamienica jest w fatalnym stanie i jej mieszkańców trzeba natychmiast eksmitować. W takiej sytuacji obowiązek zapewnienia im nowych mieszkań spoczął na urzędzie miasta. Zdaniem prokuratury wiceprezydent przyjął 20 tys. zł. w zamian za przyspieszenie wykwaterowania mieszkańców kamienicy. Stało się tak, chociaż jednym z warunków przetargu było zapewnienie lokatorom mieszkań przez spółkę. Na nieprawidłowościach magistrat stracił prawie milion złotych.
Pod zarzutem domagania się i przyjęcia łapówki sądzony jest w Krakowie były poseł i wiceprzewodniczący krakowskiej Unii Wolności i były prezes tutejszej Izby Rzemieślniczej Jan P. Miał on w latach 1990 i 1994 dwukrotne przyjąć korzyści majątkowe w wysokości 1,5 tys. dolarów i 2 tys. zł od osób zainteresowanych decyzjami lokalowymi. Chodziło o wynajęcie lokalu Izby przy Placu Wolnica i obietnicę pośrednictwa w wynajęciu lokalu w Sukiennicach. Były poseł nie przyznaje się do winy, twierdząc że obciążające go zeznania świadków to ukartowana zemsta kilku osób ze środowiska rzemieśliniczego. Jan P. skorzystał z prawa odmowy składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania sądu.
Płatną protekcję prokuratura zarzuca znanemu krakowskiemu przedsiębiorcy pogrzebowemu Zbigniewowi B., który, powołując się na wpływy u prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego, miał złożyć byłemu dyrektorowi magistratu Zbigniewowi F. propozycję podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu mu stanowiska dyrektora Zarządu Cmentarzy Komunalnych. W zamian miał oczekiwać korzyści majątkowych i finansowych zysków poprzez pomoc w wygrywaniu intratnych przetargów związanych z obsługą cmentarzy. Prezydent miasta zaprzeczył, by udzielał jakiegokolwiek upoważnienia Zbigniewowi B. do podejmowania rozmów w jego imieniu. Zbigniewowi B., który nie przyznaje się do winy, grozi do trzech lat więzienia.
Podczas odbierania 200 tys. zł łapówki od podstawionego funkcjonariusza nowosądeckiego Centralnego Biura Śledczego na początku lutego ub. roku w urzędzie gminy został zatrzymany Marek K., wójt Czorsztyna. Wręczenie łapówki zostało sfilmowane. Według prokuratury wójt miał dostać jeszcze 180 tysięcy zł w zamian za obniżenie o milion i 400 tys. dolarów ceny nieruchomości gminnych wystawionych na przetarg. Prokuratura postawiła wójtowi zarzut dotyczący przyjęcia korzyści majątkowej znacznej wartości lub jej obietnicy przez osobę pełniącą funkcję publiczną. Za to można posiedzieć nawet 12 lat - opisuje "Gazeta Krakowska". (PAP)