"Malinowy Polak" o kataklizmie z gradem. "Malin, truskawek, jabłek nie będzie przez dwa lata"
W 20 miejscowościach woj. lubelskiego potężna burza gradowa dobiła plantacje owoców, które ocalały po niedawnych przymrozkach. - Uprawy zniszczone. Należy ogłosić stan klęski żywiołowej, inaczej koniec z nami - mówi sadownik Krzysztof Chmiel, lider plantatorów malin, znany w internecie jako "Malinowy Polak".
Od dwóch dni Chmiel, lider branży producentów malin, wydzwania do wszystkich poznanych wcześniej urzędników, aby przekonać ich, że skutki ostatnich gradobić w części woj. lubelskiego to klęska żywiołowa. - Trzeba ją formalnie ogłosić i rozpocząć wypłaty z budżetu klęskowego, tam są również środki unijne. Nawet nie ma co szacować strat. W wielu miejscach obejmują sto procent założonych upraw - mówi WP Krzysztof Chmiel. Zarazem apeluje do rządowej administracji Donalda Tuska o podjęcie pilnych działań.
Znany w mediach społecznościowych sadownik wskazuje, że zgodnie z przepisami klęska żywiołowa to "katastrofa naturalna, której skutki zagrażają m.in. mieniu w wielkich rozmiarach, a pomoc i ochrona mogą być skutecznie podjęte tylko przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków".
Chmiel tłumaczy, że tragedia polega nie tylko na zniszczeniu tegorocznych plonów, ale uszkodzeniach kory, gałązek drzew oraz krzewów. - W tak naruszone rośliny wejdą grzyby i inne patogeny. Będziemy to leczyć dwa lata. Tak długo będą odczuwalne skutki nawałnicy. Tragedia. W niektórych regionach malin, truskawek, jabłek nie będzie przez dwa lata - dodaje. Podkreśla, że na tym etapie sezonu sadownicy ponieśli już 75 proc. rocznych nakładów na uprawę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rolnicy zdruzgotani. Co nie wymarzło, wytłukł grad
Chmielowi wtórują inni rolnicy. Zdruzgotani tym, że uprawy, które ledwie co przetrwały majowe mrozy sięgające -10 stopni Celsjusza, teraz zniszczył grad. - W kilkanaście minut wszędzie zrobiło się biało, dosłownie jak w zimie. Zawiązki, którym udało się ocaleć po przymrozkach, zostały całkowicie zniszczone. W moim sadzie są całe zsiekane. Dramat. Nic już mi nie zostało - relacjonuje w mediach sadownik Janusz spod Opola Lubelskiego.
Relacje z gradobicia zamieścił w mediach społecznościowych Dariusz Piotrowski, starosta z Opola Lubelskiego. - Mróz, teraz grad dokończył... zniszczył, co zostało. Gmina Opole Lubelskie, Chodel - napisał na Facebooku.
Z rolnikami spotkali się wojewoda lubelski Krzysztof Komorski, marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski, kilkoro posłów. Wojewoda poinformował, iż trwa szacowanie strat, a te same komisje jeszcze niedawno zajmowały się skutkami przymrozków. - Chciałbym zebrać maksymalnie dużo informacji. Tak, żeby jeszcze w tym tygodniu przekazać rzetelny raport ministrowi rolnictwa oraz moim przełożonym w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji - informuje Krzysztof Komorski.
Dodaje, że po poznaniu skali tych strat będzie w stanie powiedzieć więcej na temat uruchomienia dedykowanych narzędzi wsparcia. - Dlatego, że widzimy, iż te straty nie są częściowe, tylko całkowite, chciałem powiedzieć, że nie zostaniecie bez wsparcia - zapowiada urzędnik, zwracając się do poszkodowanych.
Potężne burze z opadami gradu wystąpiły 19 maja w części woj. lubelskiego, nawiedzając m.in. okolice Opola Lubelskiego, Chodla, Urzędowa, Białowody, Przytyku, Wandalina, Chruśliny i Bełżyc. Opad gradu był tak duży, że masy lodu przetrwały w przydrożnych rowach do następnego dnia.
Niestety, eksperci IMGW nie mają dobrych wiadomości dla rolników z Lubelszczyzny i całej wschodniej Polski. We wtorek ponownie zamieszczono alerty pogodowe. 21 maja mogą pojawić się burze z ulewami (30-40 litrów na metr kwadratowy terenu) lokalnie ma spaść grad, a potencjalna wielkość gradzin może wynieść nawet 3 cm.
Wracają protesty plantatorów. "Upodlenie i ośmieszenie rolnika"
Tymczasem Krzysztof Chmiel w rozmowie z WP przekazał, że trwają przygotowania do protestu plantatorów truskawek. Wyjaśnia, iż truskawki przemarzły i w takich warunkach, przy mniejszych plonach skupy powinny oferować wyższe ceny.
- Pierwsze cenniki zakładają 2,50 zł za kilogram truskawek oraz 6-8 zł za maliny. To poniżej kosztów wytworzenia w Polsce. Już nie tylko Ukraina wrzuca nam swój towar, ale także Albania i Grecja. Te ceny to jest dramat, upodlenie i ośmieszenie rolnika. Zbieramy się na protest - podsumował Chmiel.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski