Piekło trwało 30 minut. "W życiu takiego zjawiska nie widziałem"
Spokojny niedzielny wieczór zamienił się w piekło, kiedy na ziemię w kilku miejscowościach na Lubelszczyźnie spadło nawet kilkadziesiąt centymetrów gradu. - Samochodem nie mogłem przejechać, bo gradu było w kolano - relacjonuje WP jeden z rolników. Straty na plantacjach są ogromne.
20.05.2024 15:25
Zawierucha rozpoczęła się w niedzielę około godz. 21.
- Z pół godziny sypało non stop. Żyję prawie 60 lat i takiego zjawiska nie widziałem. Armagedon, jak to się mówi - relacjonuje Wirtualnej Polsce Piotr Wójtowicz, plantator z Puszna Godowskiego na Lubelszczyźnie.
- Pojechałem po burzy w pole, to samochodem nie mogłem przejechać, bo gradu było w kolano - opowiada jego syn Karol Wójtowicz.
Rodzina prowadzi gospodarstwo, w którym ma sady z jabłoniami, porzeczkami i malinami. Po niedzielnej nawałnicy na tych plantacjach straty sięgają 90-100 procent. Ten sezon jest już dla nich stracony.
- Ale ja się boję, że także przyszły sezon także. Zawiązki owoców są zbite, zrzucone na ziemię, więc na następny rok to drzewko nawet nie zakwitnie, a będzie tak chorować, raka dostanie i będzie do usunięcia - mówi pan Karol.
Rodzina zastanawia się, z czego spłaci kredyt, który wzięli na budowę chłodni.
- Sady owocowe i jabłonie mieliśmy wprawdzie ubezpieczone, no ale zobaczymy jak te firmy do tego podejdą. Liczą, że jak jest kropka-dwie, to jabłko jeszcze dobre. A przy takiej konkurencji, to jak przyjeżdża kupiec i zobaczy jedną kropkę, mówi: "sprzedaj sobie na przemysł". Na eksport takie jabłko już nie pójdzie - mówi Piotr Wójtowicz.
Zrobiło się jak w zimie
- Jak się zaczęło, to w niektórych miejscach spadło nawet pół metra gradu. Jechało się samochodem jak w zimie, przez śnieg - relacjonuje Krzysztof Chmiel, rolnik z powiatu opolskiego. On na swoim koncie w mediach społecznościowych zamieścił film, pokazujący co się stało. W poniedziałek odwiedzał rolników, nastroje są fatalne.
- Oczekujemy ogłoszenia klęski żywiołowej i wydaje mi się, że najwyższa władza powinna do nas przyjechać i wyciągnąć rękę do rolników - mówi Krzysztof Chmiel.
Grad dokończył, co zaczął mróz
- Było po prostu biało, jak w zimie. Zniszczenia są bardzo duże - relacjonuje Karolina Rzedzicka, wójt gminy Chodel. Największe straty w jej gminie są we wsiach Siewalka, Lipiny i Adelina, Świdno i części Branic.
- Było już jedno nieszczęście jeszcze w kwietniu po silnych przymrozkach. Mróz uszkodził drzewa owocowe i truskawki, częściowo maliny. Straty były bardzo wysokie. W tej chwili jesteśmy na etapie przyjmowania wniosków o oszacowanie szkód spowodowanych przez mróz. A teraz przyszedł jeszcze grad, więc to, czego nie skończył mróz, to dokończył grad - dodaje Karolina Rzedzicka.
- W nocy z 22 na 23 kwietnia było u nas w sadach do 9 stopni mrozu. Straty na niektórych odmianach jabłoni to było do 100 procent, niektóre się troszkę utrzymały. Ale teraz poprawiło i już koniec - potwierdza Piotr Wójtowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie wiadomo jeszcze, na jaką pomoc mogą liczyć rolnicy. Najważniejsze to zgłosić straty do gminnej komisji. Jeśli pojawi się rządowa pomoc, to żeby ją otrzymać, rolnik musi posiadać protokół. Bez złożonego wniosku pomocy nie otrzyma.
Wojewoda przedstawi raport ministrowi
Na miejsce w poniedziałek udał się wojewoda lubelski Krzysztof Komorski, który spotkał się z rolnikami i plantatorami, którzy ucierpieli w wyniku gradobicia.
- To wyglądało jakby ktoś wszedł z maczetą i wykarczował rośliny - relacjonował wojewoda po tym, co zobaczył na polach.
- Co gorsza dostajemy sygnały, że tego typu zjawiska mogą się jeszcze pojawić - dodał Komorski.
Raport o stratach przygotowany w gminach wojewoda przedstawi ministrowi rolnictwa oraz spraw wewnętrznych i administracji.
- Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie, po poznaniu skali tych strat, będziemy w stanie powiedzieć więcej na temat uruchomienia dedykowanych narzędzi pomocy - powiedział Komorski. - Nie zostaniecie bez wsparcia - dodał.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: