Maksymiuk: areszt dla Łyżwińskiego był zaplanowany
Areszt dla posła Stanisława Łyżwińskiego był
z góry zaplanowany - uważa wiceszef Samooobrony Janusz Maksymiuk.
Poseł nie chciał jednak powiedzieć, kto stoi za tym planem.
26.08.2007 | aktual.: 26.08.2007 19:22
Łódzki sąd aresztował w niedzielę na trzy miesiące Łyżwińskiego (d. Samoobrona). Zatrzymany w związku z tzw. seksaferą poseł jest podejrzany m.in. o gwałt i wykorzystanie seksualne czterech kobiet.
Ten areszt był zaplanowany z góry, dlatego tak spieszono się z odebraniem immunitetu. Pośpiech wskazuje na to, że to było wszystko sterowane - powiedział Maksymiuk.
Zwrócił uwagę, że marszałek Sejmu Ludwik Dorn zarządził głosowanie dotyczące immunitetu Łyżwińskiego na czwartek, tymczasem głosowanie nad odebraniem immunitetu innemu posłowi Janowi Bestremu - mimo tego, że sprawozdanie komisji w jego sprawie było gotowe w tym samym czasie co sprawozdanie dotyczące Łyżwińskiego - odbyło się w piątek.
Musiała być informacja: śpieszcie się, bo my już czekamy i chcemy go zamknąć - podejrzewa polityk Samoobrony.
W jego ocenie, gdyby głosowanie wniosku w sprawie aresztowania Łyżwińskiego odbyło się po wysłuchaniu stenogramów z zeznaniami b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, posłowie być może zastanowiliby się i nie wyrazili na to zgody. Jak zaznaczył Maksymiuk, stenogramy dały posłom wiele do myślenia.
Maksymiuk zaznaczył, że aresztowanie służy wydobywaniu zeznań przeciwko innym. Pytany, czy obawia się, że Łyżwiński będzie teraz ujawniał jakieś informacje o politykach Samoobrony powiedział, że nie. Nie boję się, że będzie Łyżwiński +sypał+ z prostego powodu. Łyżwiński nie ma co sypać - podkreślił stanowczo.
Polityk Samoobrony, zaznaczając, że czytał protokoły dotyczące sprawy, ocenił, że dowody przeciwko Łyżwińskiemu są miałkie.