Makowski: "Senacki 'zamach' kamerą. Czy to jeszcze polityka, czy już kabaret?" [OPINIA]
Jeśli przypadkowe zderzenie operatora kamery z urzędniczką senacką może wywołać tyle niezdrowych emocji, nasi wrogowie nie potrzebują robić wojen hybrydowych. Sami siebie w końcu wykończymy. I zapewne - jak w przeszłości - znajdą się chętni, żeby Polskę od niej samej "ratować".
14.01.2020 | aktual.: 14.01.2020 12:30
Przed Państwem kolejny odcinek serialu pt.: "Opozycja używa hiperbolizacji i języka nieadekwatnego do opisywanych wydarzeń, a potem się dziwi, że ludzie nie reagują, gdy ostrzega przed realnymi zagrożeniami". Albo, jak kto woli: "TVP gania za politykami opozycji, realizując polityczne zamówienia mocodawców". Paradoks współczesnej Polski polega na tym, że obydwa - równolegle - emitowane są w dedykowanych mediach i dla odbiorców święcie przekonanych, że tylko jedna z wymienionych rzeczywistości może być prawdziwa.
Tertium non datur
"Skandaliczne zachowanie ekipy TVP Info wobec dyrektor gabinetu Marszałka Senatu! Małgorzata Daszczyk została uderzona w głowę kamerą. Obecnie przebywa w szpitalu. Złożyliśmy wniosek o odebranie akredytacji prasowych dla ekipy, biorącej udział w zdarzeniu" - informuje w alarmistycznym tonie oficjalny profil twitterowy Senatu. "Z nagrania zarejestrowanego przez kamerę TVP Info wynika jednoznacznie, że dyrektor Daszczyk zderzyła się z operatorem ponieważ chciała po raz kolejny uniemożliwić zadanie pytania marszałkowi Grodzkiemu. Ekipa TVP Info nie jest winna tego przykrego zdarzenia" - odpowiada przerzucając winę na urzędniczkę Jarosław Olechowski, szef "Wiadomości".
Nie ma tutaj, i od dawna nie było, zdroworozsądkowego środka. Jest albo zamach kamerą, albo polityk opozycji uciekający od niewygodnej prawdy. Oskarżony o korupcję marszałek, zasłaniający się kobietą, której nie pomógł po tym, gdy została poturbowana, albo propagandowe media, które celowo uderzyły ją w głowę, za nic mając fakt, że urzędniczka trafiła później do szpitala.
Polityczna brzytwa Ockhama
"Tomografia głowy, objawy wstrząśnienia mózgu, szok. Mogło się skończyć bardziej tragicznie" - pisze Tomasz Grodzki. "Wbrew niektórym komentarzom uważam, że nie można wykluczyć, że uderzenie zadane przez operatora TVP było intencjonalne. Zapis video moim zdaniem sugeruje taki wariant. Powinien się wypowiedzieć biegły w ramach transparentnego śledztwa" - dodaje Roman Giertych. W rocznicę morderstwa prezydenta Pawła Adamowicza, o które część opozycji oskarża wprost Telewizję Publiczną, takie słowa brzmią jednoznacznie.
A co, jeśli istnieje inne, prostsze wyjaśnienie sprawy? Polityczna brzytwa Ockhama (filozoficzne założenie, które można streścić właśnie w zdaniu: "najprostsze wyjaśnienie jest zazwyczaj prawdziwe"), którą odłożyliśmy do zakurzonego kredensu i zapomnieliśmy używać? Co jeśli da się wyjść na chwilę poza ten żałosnej jakości kabaret i powiedzieć: okej, ekipa telewizyjna goniła za marszałkiem, ekipa marszałka chciała im uniemożliwić zadanie pytania, dyrektor weszła za filar, operator jej nie zauważył, obydwoje się zderzyli. W efekcie czego Małgorzata Daszczyk ucierpiała, ale takie rzeczy po prostu się zdarzają. Operator powinien przeprosić, polityk odpowiadać na pytania, media zachowywać umiar. Czy tak się jeszcze w Polsce da?
Bądźmy mądrzejsi
Jeżeli na tak postawione pytanie odpowiemy: "nie da się", to równocześnie na wiele innych trzeba będzie odpowiedzieć negatywnie. Na przykład na pytanie o powagę na arenie międzynarodowej. Spoistość i autonomiczność państwa w odniesieniu do wewnętrznych zagrożeń.
Bo jak my, jako państwo chcemy udawać geopolitycznego rozgrywającego w regionie, dyskutować o Iranie, grozić palcem Putinowi, jeśli byle pierdoła jest w stanie tak rozbujać i spolaryzować opinię publiczną? Jest w stanie pokazać również, że decydenci polityczno-medialni zachowują się jak histerycy. Bądźmy od nich mądrzejsi, bo na więcej obecnie liczyć z ich strony nie można.
Marcin Makowski dla WP Opinie