Makowski: "PiS w Katowicach. Totalna mobilizacja i kurs na utrzymanie władzy" [OPINIA]
"Cała naprzód" - mówił na kongresie Prawa i Sprawiedliwości premier Mateusz Morawiecki. "Innego kursu nie ma", zdawali mu się odpowiadać politycy Zjednoczonej Prawicy. W końcu idzie o "walkę z siłami zła", jak stwierdził Jarosław Kaczyński. W Katowicach rząd zwiera szeregi i kreśli plany na kolejne cztery lata.
Wydarzenia takie jak konwencja "Myśląc: Polska", stanowią charakterystyczne dla większych partii automotywacyjne sesje zwierania szeregów przed wyborami. Scenariusz jest zazwyczaj podobny - zlot aktywu z poszczególnych regionów, panele dyskusyjne, "burze mózgów", przemówienia liderów, a na koniec - dokument podsumowujący, który stanowi "zręby programowe" pod przyszłe obietnice wyborcze.
Choćby z tego powodu trudno spodziewać się na nich odsłaniania kart, konkretnych obietnic, przełomowych zapowiedzi. Dokładnie tak wygląda zlot Zjednoczonej Prawicy w Katowicach - swoją sesję partyjnych rytuałów za tydzień będzie miała Platforma Obywatelska.
Odsłanianie kuchni politycznej bywa zabawne, ale nie odpowiada na pytanie: co z konwencji partii wynika dla wyborców? Co chce się im w tym momencie zakomunikować i na jakich akcentach buduje się narrację pod ostatnią prostą wyścigu o parlament? Choćby z tego powodu warto przyjrzeć się kluczowym fragmentom wystąpień Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobro, Jarosława Gowina i Beaty Szydło. To te cztery głosy, oraz rozłożone za ich pomocą akcenty, wskazują jak będą wyglądały następne miesiące z perspektywy partii, która nie wyobraża sobie innego scenariusza ponad utrzymanie władzy.
Zobacz także: Pawłowicz zaatakowała Scheuring-Wielgus. Wymowna reakcja posłanki
"Starcie dobra ze złem"
To właśnie ten element stanowił oś otwierającego drugi dzień debaty przemówienia Jarosława Kaczyńskiego. Choć pełne powtórzeń, swój cel spełniło. Prezes PiS-u nie pozostawił wątpliwości, że obecne cztery lata do dopiero pierwszy akt "dobrej zmiany", a mobilizacja jest niezbędna, aby były kolejne. - Ze wszystkich stron słyszeliśmy, że "nie ma i nie będzie". Dziś wiemy, że można wygrać i można zrobić wiele dla Polski - mówił Kaczyński, dodając, że "Polska jest wartością nie tylko dla Europy, jest wartością dla całego świata opartego o wartości chrześcijańskie", stanowi "wyspę wolności".
W ten sposób, akcentując, że starcie wyborcze dotyczy nie tylko programów, ale rozgrywa się również na płaszczyźnie eschatologicznej, wskazał jego płaszczyznę ideową. PiS to "siły dobra", które mierzą się z "siłami zła".
Jak one wyglądają? Na to pytanie odpowiedział minister Zbigniew Ziobro, mówiąc, że rolą Zjednoczonej Prawicy jest "obrona chrześcijańskich wartości naszej tożsamości", walka z "seksualizacją dzieci" oraz walka z przestępczością, która do tej pory ograbiała państwo z pieniędzy dzisiaj przeznaczanych na transfery społeczne.
- Kara do 5 lat pozbawienia wolności została zmieniona na do 25 lat, zmieniliśmy system postępowania z przestępcami vatowskimi. Efekty tej pracy to środki które trafiają do rodzin - stwierdził Zbigniew Ziobro, odnosząc się do przestępców wyłudzających podatek VAT.
Nowi miejscy wyborcy PiS-u
Oczywiście żadna konwencja programowa nie może polegać tylko na mobilizacji i straszeniu. Choć mgliście, coś trzeba również obiecać. Taką rolę spełniły przemówienia wicepremiera Jarosława Gowina oraz premiera Mateusza Morawieckiego. Ten pierwszy zaznaczał, że niezwykle istotne dla tempa wzrostu polskiej gospodarki będzie włączenie w jej tryby innowatorów, przedsiębiorców i młodych naukowców, ale przede wszystkim wskazał, gdzie rząd morze szukać wyborców jeszcze niezagospodarowanych, co stanowi w oczach Jarosława Kaczyńskiego wartość dodaną Porozumienia dla Zjednoczonej Prawicy.
Mowa o miastach, do tej pory dla PiS-u bastionach nie do zdobycia. - Trzeba uwolnić energię miast, zwłaszcza tych małych i średnich. Uwięziony jest w nich ogromny kapitał, który może służyć rozwojowi - przekonywał Jarosław Gowin, pokazując, że kluczem do tego celu może być np. polityka prosumencka angażująca mieszkańców w produkcję energii elektrycznej za pomocą fotowoltaniki, z której mogą czerpać indywidualne zyski. Czy to wystarczy? Trudno w tej chwili powiedzieć.
Gospodarka i zielona energia
Nietrudno wskazać jednak, że w narracji "zwrotu ku miastom" - przynajmniej deklaratywnie - PiS chce szukać pomysłu na finisz kampanii. To do tych wyborców w sporej części swojego przemówienia zwracał się premier Morawiecki. - Wdrożymy zapisy, aby nie powstały tzw. betonowe dżungle - mówił, obiecując "agendę rozwoju gospodarczego", opartą również na przestawieniu się na zieloną energię i walkę ze smogiem. Aby skutecznie realizować te zadania, zdaniem premiera, konieczna jest asertywna postawa na forum europejskim (za to osobno otrzymał gratulacje od Jarosława Kaczyńskiego).
Co naturalne, Mateusz Morawiecki musiał również zwrócić się do elektoratu bazowego obecnego rządu, uspokajając go, że PiS nie spoczęło na laurach. - My się nie poddajemy, walczymy do końca. Pokazaliśmy, że potrafimy zwyciężać. Aby wygrać jesienią, musimy zachować pokorę i nie wpadać w triumfalizm. Rząd nie jedzie na wakacje, będziemy ciężko pracować - słyszeliśmy w Katowicach. - Jesteśmy rządem zwykłych rodzin - dodawał premier, kończąc apelem: "cała naprzód!".
"Obrońcy rodzin"
Być może jednak "najbardziej pisowskie" w swojej wymowie było jednak przemówienie premier Beaty Szydło, która w charakterystycznym tonie przypominała przyczyny sukcesu PiS-u w 2015 roku. - Kolejne wybory wygramy wtedy, gdy będziemy razem ciężko pracować. Proszę, abyśmy znowu, jak w 2015 r. stworzyli biało-czerwoną drużynę - przekonywała zgromadzonych na konwencji.
"Dotrzymanie słowa" przewijało się u wszystkich polityków, ale nikt nie podkreślał tego elementu rządzenia Zjednoczonej Prawicy tak często. - Dotrzymaliśmy słowa, zrealizowaliśmy to, co obiecaliśmy. Przywróciliśmy godność polskim rodzinom - przypominała Szydło, wchodząc w wyraźny ton polemiczny z opozycją.
Była premier odnosząc się do spotkania Koalicji Obywatelskiej z mieszkańcami Węgrowa i "wyśmiania jednego z nich przez Bartosza Arłukowicza", zestawiała styl uprawiania polityki przez Platformę ("pogarda dla zwykłego człowieka") ze stylem PiS-u ("troska o zwykłych ludzi"). Wydaje się, że właśnie ten element przemówienia wzbudził najwięcej emocji na sali i to on może być jednym z ważniejszych w następnych miesiącach kampanii.
- U progu kolejnych wyborów musimy zadać sobie pytanie, jakiej Polski chcemy, czy pozwolimy na kontynuację programu PiS, czy na władzę tych, którzy Polakami pogardzają - pytała retorycznie Beata Szydło.
Podczas wystąpień liderów niczego przełomowego nie usłyszeliśmy, bo i siłą rzeczy usłyszeć nie mogliśmy. Jeśli rząd ma w rękawie schowane jakieś asy, nowe programy i obietnice, dopiero w Katowicach zastanowi się, kiedy i jak ich użyć. Choćby z tego powodu warto uważnie wsłuchiwać się, w którym kierunku podąża jego polityka - na konwencjach partię potrafią się momentami odsłaniać. To, co odsłonił PiS wygląda jednoznacznie. Zrobimy, co będzie trzeba, aby władzy nie oddać. Czy opozycja wykaże się podobną determinacją?
Marcin Makowski dla WP Opinie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl