Makowski: "Gaszenie pożaru benzyną. Kaczyński wzywa zwolenników na barykady" [OPINIA]
Utożsamienie obrony kościołów z polskością. Deklaracja, że zaostrzenie prawa aborcyjnego to jedyne wyjście z możliwych. Stwierdzenie, że nie można cofnąć się o krok. Uznanie, że po drugiej stronie sporu stoją kwestionujący podstawy naszej cywilizacji nihiliści. Wreszcie, apel o pospolite ruszenie członków i sympatyków PiS. Jarosław Kaczyński podczas wtorkowego "orędzia" postawił wszystko na jedną kartę.
Przez kilka dni po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w PiS-ie zapanowała konsternacja. Nie dlatego, że decyzja Julii Przyłębskiej kogokolwiek zaskoczyła - w końcu stał za nią premier Jarosław Kaczyński - ale z powodu skali protestów na ulicach, ich temperatury i stopniowej eskalacji z większych miast na praktycznie całą Polskę. Na naradzie na Nowogrodzkiej, która zakończyła się po 2 w nocy z poniedziałku na wtorek oraz w toku kolejnych rozmów zdecydowano jednak, że drogi środka ani kroku wstecz nie będzie.
Morawiecki jedno, Kaczyński drugie
Wobec dewastowanych kościołów oraz pomników religijnych i braku poparcia dla pomysłów kompromisowych - proponowanych choćby przez Porozumienie oraz PSL - jedynym wyjściem z impasu okazało się pójście w logikę wojenną. Co ciekawe, jeszcze we wtorek rano nie było to takie oczywiste, gdy premier Mateusz Morawiecki co prawda naokoło i ezopowo, ale jednak starał się uspokajać nastroje społeczne. Mówił o konieczności "pomieszczenia się we wspólnym, polskim domu" oraz skupieniu się na walce z pandemią.
Nawet jeśli było to niesatysfakcjonująca retoryka unikania odpowiedzialności za zerwanie kompromisu aborcyjnego, miała przynajmniej pozór dobrej woli. Przyszedł jednak wieczór, i tego samego dnia drugi (wice)premier, postanowił gasić pożar benzyną. Jarosław Kaczyński w swoim "orędziu" na tle biało-czerwonych flag, nagranym przy słabym dźwięku, wyraźnych cięciach i złym kadrowaniu, wypowiedział słowa, które nie pozostawiają żadnego pola do domysłów.
- Trzeba się temu przeciwstawić. To obowiązek państwa, ale także nasz, obywateli. W szczególności musimy bronić kościołów, musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, żeby wzięli udział w obronie Kościoła. Tego co jest dziś atakowane, atakowane nieprzypadkowo, albo często w tych atakach widać pewne elementy przygotowania, być może nawet wyszkolenia. Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę - powiedział polityk odpowiedzialny już nie tylko za PiS, ale również za bezpieczeństwo w kraju.
"Wojna o Polskę"
Tym samym Jarosław Kaczyński zestawił patriotyzm z katolicyzmem, legitymację partyjną z legitymacją do obrony kościołów oraz wezwał swoich zwolenników do - de facto - wychodzenia na ulicę w dobie pandemii. Mało tego, wezwał do działania zamiast służb porządkowych, które w sytuacji naruszania prawa nie powinny być przecież bierne.
Owszem, nie pudrując rzeczywistości trzeba powiedzieć wprost, że wiele z protestów sprzeciwiających się zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej przekroczyło granicę, której przekraczać w cywilizowanym świecie nie można. Prawo do modlitwy w miejscach kultu jest również prawem człowieka. Jeśli nawzajem nie będziemy szanować jakichkolwiek reguł, które konstytuują podstawowe wolności jednostki - dalej jest tylko przemoc i anarchia. Tak odczytuję również publikowanie prywatnych adresów osób zaangażowanych w wyrok Trybunału przez Strajk Kobiet. Czy tak szybko zapomnieliśmy, że nietrudno o osoby niezrównoważone i prawdziwą tragedię?
Paliwo, które świetnie służy radykałom z obydwu stron, ale nie naszemu państwu i nie tym jego obywatelom, którzy nie widzą się w mundurach żadnej ze stron tej "wojny".
Bo przecież "wojna" to również retoryka, do której odwołał się Jarosław Kaczyński. - Brońmy Polski, brońmy patriotyzmu i wykażmy tutaj zdecydowanie i odwagę. Tylko wtedy można tę wypowiedzianą wprost przez naszych przeciwników wojnę wygrać. Trzeba też pamiętać, że mamy całkowitą rację od strony prawnej. Tego wyroku nie można zmienić w świetle obowiązującej konstytucji - stwierdził dodając, że to od determinacji i odwagi "nas", czyli patriotów, zależy to, czy "obronią Polskę".
Spór o aborcję. Nie idźmy w objęcia radykałów
Mamy zatem w momencie rekordowej liczby zarażonych na koronawirusa podział na dwa plemiona, które w wizji prezesa PiS, ruszają do ostatecznego, manichejskiego starcia o prawdę, wiarę, ojczyznę. Z drugiej strony mamy ludzi, zapewne mniejszość protestujących, którzy w swojej wulgarności dawno wykroczyli poza postulaty dostępu do prawa aborcyjnego, prowadząc prywatną wendettę wobec kleru.
"Moralnym obowiązkiem chrześcijanina jest deeskalacja konfliktu, a nie jego wzmaganie" - napisał w liście do wiernych archidiecezji gnieźnieńskiej prymas Polski abp Wojciech Polak. I choć Kościół sam nie jest tutaj święty, dzisiaj w słowach takich ludzi jak prymas, chciałbym szukać szansy na deeskalację konfliktu, który niszczy naszą ojczyznę. Nie wiem, czy ktokolwiek go dzisiaj posłucha.
Czy my mamy jeszcze w ogóle umiejętność słuchania siebie nawzajem? "Wy tej Polski nie utrzymacie. Ta burza, która nadciąga, jest zbyt wielka. Obecna Polska zdolna jest do życia tylko w jakimś wyjątkowym, złotym okresie dziejów. Ja przegrałem swoje życie" - mówił zimą 1924 r. marszałek Józef Piłsudski. My naszego nie przegrajmy. Bądźmy mądrzejsi od radykałów.
Marcin Makowski dla WP Opinie