PublicystykaMakowski: "Gaszenie pożaru benzyną. Kaczyński wzywa zwolenników na barykady" [OPINIA]

Makowski: "Gaszenie pożaru benzyną. Kaczyński wzywa zwolenników na barykady" [OPINIA]

Utożsamienie obrony kościołów z polskością. Deklaracja, że zaostrzenie prawa aborcyjnego to jedyne wyjście z możliwych. Stwierdzenie, że nie można cofnąć się o krok. Uznanie, że po drugiej stronie sporu stoją kwestionujący podstawy naszej cywilizacji nihiliści. Wreszcie, apel o pospolite ruszenie członków i sympatyków PiS. Jarosław Kaczyński podczas wtorkowego "orędzia" postawił wszystko na jedną kartę.

Jarosław Kaczyński podczas wygłaszania oświadczenia po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji
Jarosław Kaczyński podczas wygłaszania oświadczenia po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji
Źródło zdjęć: © YouTube
Marcin Makowski

Przez kilka dni po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w PiS-ie zapanowała konsternacja. Nie dlatego, że decyzja Julii Przyłębskiej kogokolwiek zaskoczyła - w końcu stał za nią premier Jarosław Kaczyński - ale z powodu skali protestów na ulicach, ich temperatury i stopniowej eskalacji z większych miast na praktycznie całą Polskę. Na naradzie na Nowogrodzkiej, która zakończyła się po 2 w nocy z poniedziałku na wtorek oraz w toku kolejnych rozmów zdecydowano jednak, że drogi środka ani kroku wstecz nie będzie.

Morawiecki jedno, Kaczyński drugie

Wobec dewastowanych kościołów oraz pomników religijnych i braku poparcia dla pomysłów kompromisowych - proponowanych choćby przez Porozumienie oraz PSL - jedynym wyjściem z impasu okazało się pójście w logikę wojenną. Co ciekawe, jeszcze we wtorek rano nie było to takie oczywiste, gdy premier Mateusz Morawiecki co prawda naokoło i ezopowo, ale jednak starał się uspokajać nastroje społeczne. Mówił o konieczności "pomieszczenia się we wspólnym, polskim domu" oraz skupieniu się na walce z pandemią.

Nawet jeśli było to niesatysfakcjonująca retoryka unikania odpowiedzialności za zerwanie kompromisu aborcyjnego, miała przynajmniej pozór dobrej woli. Przyszedł jednak wieczór, i tego samego dnia drugi (wice)premier, postanowił gasić pożar benzyną. Jarosław Kaczyński w swoim "orędziu" na tle biało-czerwonych flag, nagranym przy słabym dźwięku, wyraźnych cięciach i złym kadrowaniu, wypowiedział słowa, które nie pozostawiają żadnego pola do domysłów.

- Trzeba się temu przeciwstawić. To obowiązek państwa, ale także nasz, obywateli. W szczególności musimy bronić kościołów, musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków Prawa i Sprawiedliwości i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, żeby wzięli udział w obronie Kościoła. Tego co jest dziś atakowane, atakowane nieprzypadkowo, albo często w tych atakach widać pewne elementy przygotowania, być może nawet wyszkolenia. Ten atak jest atakiem, który ma zniszczyć Polskę - powiedział polityk odpowiedzialny już nie tylko za PiS, ale również za bezpieczeństwo w kraju. 

"Wojna o Polskę"

Tym samym Jarosław Kaczyński zestawił patriotyzm z katolicyzmem, legitymację partyjną z legitymacją do obrony kościołów oraz wezwał swoich zwolenników do - de facto - wychodzenia na ulicę w dobie pandemii. Mało tego, wezwał do działania zamiast służb porządkowych, które w sytuacji naruszania prawa nie powinny być przecież bierne. 

Owszem, nie pudrując rzeczywistości trzeba powiedzieć wprost, że wiele z protestów sprzeciwiających się zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej przekroczyło granicę, której przekraczać w cywilizowanym świecie nie można. Prawo do modlitwy w miejscach kultu jest również prawem człowieka. Jeśli nawzajem nie będziemy szanować jakichkolwiek reguł, które konstytuują podstawowe wolności jednostki - dalej jest tylko przemoc i anarchia. Tak odczytuję również publikowanie prywatnych adresów osób zaangażowanych w wyrok Trybunału przez Strajk Kobiet. Czy tak szybko zapomnieliśmy, że nietrudno o osoby niezrównoważone i prawdziwą tragedię?

Paliwo, które świetnie służy radykałom z obydwu stron, ale nie naszemu państwu i nie tym jego obywatelom, którzy nie widzą się w mundurach żadnej ze stron tej "wojny".

Bo przecież "wojna" to również retoryka, do której odwołał się Jarosław Kaczyński. - Brońmy Polski, brońmy patriotyzmu i wykażmy tutaj zdecydowanie i odwagę. Tylko wtedy można tę wypowiedzianą wprost przez naszych przeciwników wojnę wygrać. Trzeba też pamiętać, że mamy całkowitą rację od strony prawnej. Tego wyroku nie można zmienić w świetle obowiązującej konstytucji - stwierdził dodając, że to od determinacji i odwagi "nas", czyli patriotów, zależy to, czy "obronią Polskę".

Spór o aborcję. Nie idźmy w objęcia radykałów

Mamy zatem w momencie rekordowej liczby zarażonych na koronawirusa podział na dwa plemiona, które w wizji prezesa PiS, ruszają do ostatecznego, manichejskiego starcia o prawdę, wiarę, ojczyznę. Z drugiej strony mamy ludzi, zapewne mniejszość protestujących, którzy w swojej wulgarności dawno wykroczyli poza postulaty dostępu do prawa aborcyjnego, prowadząc prywatną wendettę wobec kleru. 

"Moralnym obowiązkiem chrześcijanina jest deeskalacja konfliktu, a nie jego wzmaganie" - napisał w liście do wiernych archidiecezji gnieźnieńskiej prymas Polski abp Wojciech Polak. I choć Kościół sam nie jest tutaj święty, dzisiaj w słowach takich ludzi jak prymas, chciałbym szukać szansy na deeskalację konfliktu, który niszczy naszą ojczyznę. Nie wiem, czy ktokolwiek go dzisiaj posłucha.

Czy my mamy jeszcze w ogóle umiejętność słuchania siebie nawzajem? "Wy tej Polski nie utrzymacie. Ta burza, która nadciąga, jest zbyt wielka. Obecna Polska zdolna jest do życia tylko w jakimś wyjątkowym, złotym okresie dziejów. Ja przegrałem swoje życie" - mówił zimą 1924 r. marszałek Józef Piłsudski. My naszego nie przegrajmy. Bądźmy mądrzejsi od radykałów.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)