PublicystykaMakowski: "Emerytury stażowe? 'Prezent', nad którym prezydent powinien się zastanowić" [OPINIA]

Makowski: "Emerytury stażowe? 'Prezent', nad którym prezydent powinien się zastanowić" [OPINIA]

Zarówno rząd, związkowcy jak i - najprawdopodobniej - prezydent Andrzej Duda zastanawiają się nad wprowadzeniem tzw. emerytur stażowych. Szybsze odejście z pracy wiązałoby się niższymi świadczeniami i miałoby być dla państwa "bezkosztowe" - przekonują zwolennicy. To mit.

Makowski: "Emerytury stażowe? 'Prezent', nad którym prezydent powinien się zastanowić" [OPINIA]
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Bielecki
Marcin Makowski

Ostatnie, środowe posiedzenie zespołu ubezpieczeń społecznych w Radzie Dialogu Społecznego przebiegło o tyle zaskakująco, że spodziewany ze strony przedstawicieli pracodawców opór przeciwko wprowadzeniu emerytur stażowych nie nastąpił. Zamiast niego OPZZ i NSZZ "Solidarność" usłyszało od Konfederacji Lewiatan i Pracodawców RP zapewnienie o chęci dialogu.

Jak przekonuje "Rzeczpospolita", projekt wcześniejszego przechodzenia na emeryturę uzależnionego od stażu pracy (35 lat dla kobiet, 40 dla mężczyzn) ma mieć również ciche wsparcie Pałacu Prezydenckiego. Na głośne zamieni się ono podczas kampanii wyborczej, kiedy świadczenia stażowe staną się "tajną bronią" Andrzeja Dudy.

Szybsza emerytura, niższa składka

Z jednej strony jest to pomysł nienowy, już cztery lata temu widniejący przecież w programie ówczesnego kandydata PiS-u. Z drugiej sami związkowcy przekonują, że dla państwa na dłuższą metę praktycznie bezkosztowy. Dlaczego? Ponieważ nawet jeśli wszyscy uprawnieni do nowej emerytury, których szacuje się na kilkaset tys. osób, zdecydowaliby się skorzystać z tego przywileju, otrzymaliby po prostu proporcjonalnie niższe wypłaty z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który emerytury obliczy w stosunku do zebranych już składek.

Równocześnie nad wariantem stażowym wg informacji "Rzeczpospolitej" pochylił się również rząd, a także Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Resort miałby niedługo upublicznić orientacyjne, bezpośrednie koszty zmian, co jednak na Money.pl dementuje minister Stanisław Szwed. Żeby jednak nie było zbyt różowo, nawet pracodawcy, którzy nie mówią "nie", stawiają pewne istotne dla całego rozwiązania warunki, choćby konieczność zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Prawdziwe schody zaczynają się jednak gdzie indziej.

Żyjemy coraz dłużej, chcemy pracować coraz krócej

W jakimś sensie racjonalny i intuicyjny postulat, który można zamknąć w zdaniu: chcesz szybciej przestać pracować, masz ku temu możliwość, ale dostaniesz mniej - ma swoje groźne konsekwencje. W uproszczenie te same, które już dzisiaj rysują się w wyniku - również dobrowolnego - skorzystania z obniżenia wieku emerytalnego. Wielu pracowników, skuszonych wizją niższej, ale szybszej emerytury, zapewne skorzysta z niej, nie biorąc pod uwagę rosnących znacznie szybciej niż waloryzacja świadczeń kosztów życia.

Ponieważ statystycznie żyjemy również coraz dłużej, emerytura dla 58-latka, który rozpoczął pracę w wieku 18 lat, byłaby dla państwa kosztowna znacznie bardziej niż np. 20 lat temu. Negatywny trend demograficzny, który stał się poważnym problemem dla rządu, który ustanowił w tej sprawie specjalnego pełnomocnika ds. polityki demograficznej oraz "promocji dzietności i tradycyjnego modelu rodziny", jest dzisiaj czymś obiektywnym i mierzalnym.

Co w zamian za emerytury stażowe?

Przykład? "Pasy zapięte? Kto ma słabe nerwy, niech nie czyta. Oto oficjalny szacunek emerytur, który dostałem z ZUS. Teraz dostajemy 53,8 proc. pensji. W 2045 będzie 32 proc., w 2060 – 24,9 proc., w 2080 – 23,1 proc. To będzie około 1 tysiąca zł na miesiąc w dzisiejszych pieniądzach" - napisał niedawno na Twitterze wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk.

Czy w takich warunkach naprawdę stać nas na kolejne projekty obniżające aktywność zawodową Polaków? O konieczności wprowadzenia programów aktywizacji zawodowej seniorów w ramach "srebrnej ekonomii" mówiła niedawno minister Jadwiga Emilewicz z Porozumienia. To raczej w tę stronę powinien iść zarówno rząd, jak i prezydent. A Andrzej Duda, jeśli chciałby sięgnąć po inną z obietnic z ostatniego programu, zawsze może wybrać podwyższenie kwoty niższej od podatku. Co jak co, ale taki impuls z pewnością zachęciłby wielu do pracy kilka lat dłużej w zamian za wyższą pensję i w konsekwencji wyższą emeryturę.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)