Makowski: "Chcecie wiedzieć, co niszczy polską politykę? Spójrzcie na Westerplatte" [OPINIA]
Ciekawe co powiedzieliby major Henryk Sucharski albo komandor Franciszek Dąbrowski, komendanci Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, widząc jak 80 lat po jej rozpaczliwej obronie przed hitlerowskimi Niemcami, to Polacy sami ze sobą toczą kolejną wojnę. Tym razem polityczną.
05.07.2019 | aktual.: 05.07.2019 15:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Z pozoru spór, jakich w przeciągu czterech lat mieliśmy na pęczki. Rząd chce w jedną, opozycja w drugą. Budować, czy zostawić jak jest? Nacjonalizować, czy oddać miastu? Konsultować, czy przepchnąć ponad głowami? Rzecz nie dotyczy jednak przetargu na drogę ekspresową, ale miejsca, które stało się symbolem. Westerplatte to zarówno pamięć o walce do końca, przestroga przed totalitaryzmami oraz lekcja na przyszłość, że sytuacja państwa, które walczy tylko o honor, nie może się w Polsce powtórzyć.
Muzeum na siłę?
A jednak u progu 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, która powinna łączyć ponad wszelkimi podziałami - bo nie ma w kraju rodziny, która pośrednio lub bezpośrednio nie byłaby dotknięta jej skutkami - tracimy energię na jałowe spory. I to na poziomie tak żenująco niskim, że wstyd byłoby dzisiaj opowiedzieć o nim ludziom, którzy poświęcili życie broniąc polskiego okna na morze. Od czego się zaczęło?
W czwartek Sejm uchwalił specustawę dotyczącą projektu budowy Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, który zakłada przeznaczenie ponad 100 mln zł na projekt nowej placówki, mającej znaleźć się na terenie Gdańska oraz półwyspu Westerplatte. Wymaga to jednak odebrania miastu kilku kluczowych działek oraz działanie, niejako, za jego plecami. Ten fakt, oraz obawa, że oto PiS "zagarnie polską historię", spowodował falę krytyki.
"Przed chwilą w Sejmie byliśmy świadkami troski o pamięć w wydaniu PiS. Mimo to wierzę, że można inaczej i się nie poddam. We wtorek posiedzenie komisji kultury w Senacie" - napisała na Twitterze prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. "Trzeba sobie uczciwie powiedzieć: to nie pani prezydent podyktuje szczegóły związane z tym, jak ma to muzeum wyglądać, ale będzie traktowana po partnersku i będzie na pewno jej głos wysłuchany" - odpowiedział jej w Trójce Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera.
Westerplatte "powtórnie upadło"
Nie zmieniło to jednak faktu, że wielu komentatorów i polityków, bez względu na argumenty jednej, jak i drugiej strony, znacznie wcześniej z własnej inicjatywy powchodziło do okopów, czekając tylko na sygnał do ataku. "Westerplatte powtórnie 'upadło'. W obu przypadkach zajęcia dokonali barbarzyńcy" - stwierdził, również na Twitterze, poseł PO Marek Rząsa. Jego wpis podał dalej Borys Budka.
"Westerplatte było symbolem początku II Wojny Światowej , ale dziś stało się symbolem zaciętości PiS-u i wojny Rządu z samorządem. A można było zauważyć wyciągniętą rękę Prezydent Dulkiewicz. Ta wojna rozdzieli na nas na wiele lat. Szkoda! #Gdańsk #Gdansk #wojnapolskopolska" - dodała posłanka Nowoczesnej Ewa Lieder, której stanowisko udostępniła szefowa partii, Katarzyna Lubnauer.
Niżej zejść się już nie da, bo niżej jest już tylko prawdziwa wojna polsko-polska. Może na nią niektórzy czekają, porównując rząd do hitlerowskich Niemców, a przejęcie tego terenu pod budowę muzeum, do jego okupacji przez obcy reżim?
Polacy muszą być mądrzejsi od polityków
Rozumiem frustrację części opozycji, gdy kolejny raz Prawo i Sprawiedliwość, jak w przypadku placu Piłsudskiego w Warszawie oraz budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, robi coś naokoło, na siłę, bez konsultacji. Z drugiej strony, czy również i w przypadku Westerplatte nie działa ten sam mechanizm w postaci celowej obstrukcji?
Nie można było postawić godnego pomnika smoleńskiego wcześniej, zamiast celowo blokować jego powstanie w reprezentacyjnym miejscu? Nie można było zadbać o infrastrukturę oraz remont niszczejących pozostałości po Wojskowej Składnicy Tranzytowej, zanim zabrał się za to rząd?
Tego typu jałowe spory, niszczą polską politykę od jej wnętrza. Służą bowiem nie tyle ludziom, co politykom, którzy właśnie w ten, cyniczny sposób, napuszczają jednych Polaków, na drugich. Musimy się spierać, walczyć, wyzywać od nazistów, ciskać groźnymi hasztagami, bo tylko w tej sposób złość może się przełożyć na mobilizację. A mobilizacja na głowy i frekwencję. Oby wyborcy, w kolejną rocznicę największej tragedii, jaka spotkała nasz naród, okazali się mądrzejsi od jego elit. Ostatecznie to, co się w tej chwili dzieje hańbi po prostu pamięć o obrońcach Westerplatte. Innego słowa użyć się tutaj nie da.
Marcin Makowski dla WP Opinie