Makowski: Bunt mamy w genach, więc żyjmy, jakby pandemii nie było. Tak to ma wyglądać? [OPINIA]

Przy kilkudziesięciu przypadkach nie można było wyjść do parku. Przy kilkudziesięciu tysiącach zakażeń na COVID-19 dziennie można pójść na mecz, koncert, do knajpy i kina. Po co były dotychczasowe obostrzenia, poświęcenia pracodawców i upadające biznesy, jeśli dzisiaj brakiem konsekwencji i egzekwowania obowiązującego prawa rząd marnuje tamto poświęcenie? Bez ogłoszenia tego wprost, Polska wybrała wariant przeczekania IV fali pandemii.

Minister zdrowia Adam NiedzielskiMinister zdrowia Adam Niedzielski
Źródło zdjęć: © PAP
Marcin Makowski

Na początek dwa cytaty. Pierwszy z ministra zdrowia. - Oczywiście istnieje poziom zakażeń, przy którym musielibyśmy podejmować drastyczne kroki, ale (…) podejście, które mamy, jest racjonalne, pragmatyczne i póki co się sprawdza. (…) Niewprowadzenie restrykcji to ukłon w stronę osób zaszczepionych, żeby nie ponosiły konsekwencji nieodpowiedzialnych decyzji ze strony osób niezaszczepionych - stwierdził na konferencji prasowej Adam Niedzielski. 

Teraz jego zastępca. - Jeżeli nie egzekwujemy tych obostrzeń, które teraz obowiązują, a wprowadzimy kolejne, to one nam nic nie dadzą (…). Jesteśmy kulturalnie inaczej uwarunkowani, od wielu lat mamy w genach gen sprzeciwu - przekonywał w RMF Waldemar Kraska, odnosząc się do wprowadzania kolejnych restrykcji w wielu państwach Europy.

Te zdania padły w momencie, w którym odnotowywaliśmy kolejne rekordy zachorowań IV fali pandemii, a liczba wykrytych przypadków przekroczyła 20 tys. dziennie, przy 70 proc. zajętych łóżek covidowych w kraju. W tym samym czasie kolejne państwa wprowadzały albo już wprowadziły rygorystyczne stosowanie paszportów koronawirusowych w zamkniętych przestrzeniach i lokalach gastronomicznych. 

Zobacz także: Cimoszewicz: Jeśli Polska nie zapłaci kary, KE i tak ją odbierze

W Holandii premier Mark Rutte, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, zawiesił działanie sklepów innych niż spożywcze oraz apteki. Po godzinie 20 nie działają również bary i restauracje, do 4 grudnia zamknięto stadiony. Gdy w Rotterdamie na meczu Eredivisie nie było nawet jednego kibica, w Warszawie mecz Polska-Węgry oglądało prawie 60 tys. osób. Kanclerz Austrii Alexander Schallenberg poinformował natomiast w piątek, że w całym kraju zostanie ponownie wprowadzony twardy lockdown. Od przyszłego roku szczepienie przeciw COVID-19 będzie obowiązkowe. W wielu branżach, np. medycznych, taki obowiązek istnieje od dawna choćby we Włoszech. W naszym kraju sam projekt możliwego sprawdzenia przez pracodawcę, czy jego pracownik jest zaszczepiony, generuje z jednej strony oskarżenia o "sanitaryzm", z drugiej - lęk Prawa i Sprawiedliwości przed utratą elektoratu antyszczepionkowego.

Podobnych przykładów można mnożyć, ale i bez nich na usta ciśnie się jedno pytanie - po co było dotychczasowe zaciskanie pasa, skoro w Polsce właściwie nic z niego nie wynika? Ktoś powie, że lasy zamykano w momencie, w którym cały świat nie wiedział, z czym mamy do czynienia, a szczepionek nie było widać na horyzoncie. Zgoda, ale w ubiegłą zimę szczepionki zaczęły się pojawiać i dobrze wiedzieliśmy, czym jest koronawirus. Również wtedy ograniczano przemieszczanie się, nie działały kina, na zewnątrz chodziło się w maseczkach.

Dzisiejsza jesień - mimo coraz gorszych danych - przebiega w innych nastrojach. Mam wrażenie, że państwo wywiesiło białą flagę, wprowadzając w Polsce wariant "przeczekania pandemii", ale oficjalnie go nie ogłaszając. Gdy nawet do tej pory liberalna Szwecja zmienia strategię, my słyszymy, że nasza się sprawdza, a poza tym nieposłuszeństwo wobec nakazów mamy w genach. No i co pan zrobisz, jak nic pan nie zrobisz?

To postawienie roli państwa na głowie. Dostosowanie jej nie do nauki, racjonalnych argumentów i interesu większości, ale do własnych kalkulacji politycznych oraz często agresywnej mniejszości. Miesiące zaciskania pasa, miliardy z tarcz antykryzysowych, tysiące upadłych biznesów - co dzisiaj myślą ludzie, którzy widzą otwarte restauracje, gdy ich nie przetrwały, bo kilkanaście miesięcy temu minister zdrowia miał inną koncepcję?

Nie chcę być źle zrozumiany - nie apeluję ani o powrót lockdownów, ani o całkowite odmrożenie wszystkich branż, jakby pandemii nie było. Jeśli jednak mamy jakieś prawo, i sami rządzący przyznają, że musimy je egzekwować, aby w miarę bezpiecznie doczekać wiosny - zacznijmy to w końcu robić.

Gdy trzeba pokazywać siłę państwa na granicy, jego niezłomność i żelazny upór - PiS jest pierwszy. Gdy wypada zademonstrować jego sprawczość na miejscu, w kwestii zdrowotnej - chowa głowę w piasek. To się już chyba nie zmieni.

Marcin Makowski dla WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
FAZ: Schroeder okazał bezczelność wobec Polski ws. Nord Streamu
FAZ: Schroeder okazał bezczelność wobec Polski ws. Nord Streamu
Trump: USA zniszczyły ogromną łódź podwodną z narkotykami
Trump: USA zniszczyły ogromną łódź podwodną z narkotykami
Media o żądaniach Putina. Tego chce dyktator
Media o żądaniach Putina. Tego chce dyktator