Makabra w gospodarstwie agroturystycznym. Atak wilczej watahy
Kilka dni temu nad ranem w Woli Łagowskiej (woj. świętokrzyskie) wilcza wataha wdarła się na teren gospodarstwa agroturystycznego. Drapieżniki zagryzły sześć danieli i muflonów. W regionie nie dochodziło wcześniej do podobnych sytuacji.
Do ataku wilków doszło 30 marca nad ranem. Pracownik odpowiedzialny za karmienie zwierząt w gospodarstwie wszedł rano do zagrody, a tam zobaczył kilka martwych danieli i muflonów oraz wilki. Drapieżniki na jego widok spłoszyły się i uciekły. Jak informuje serwis echodnia.pl, to pierwszy przypadek ataku wilków na zwierzęta gospodarcze w świętokrzyskim.
Na miejscu stawili się leśnicy, którzy sprawdzili, czy atak faktycznie był dziełem wilków. - Miały do zagrody dobre podejście, wokół są zarośla i wąwozy. Nad ranem przeszły pod ogrodzeniem, z resztą bardzo solidnym i zaatakowały zwierzęta w zagrodzie. Nie zdążyły zjeść swoich ofiar, bo pojawił się człowiek - powiedział w rozmowie z serwisem echodnia.pl leśnik Artur Milanowski.
Wilki powodują mniejsze straty niż inne zwierzęta
Wilki nie są nowością dla mieszkańców regionu. Ich obecność w województwie świętokrzyskim notuje się od 15 lat. Nigdy dotąd nie wdarły się jednak do gospodarstwa. Liczebność tych chronionych drapieżników z roku na rok rośnie, co jest sukcesem działań poświęconych odnowieniu ich populacji w naszym kraju.
Wilki pójdą na odstrzał? Jest jednoznaczna deklaracja
Najczęstsze przypadki ataków wilków na zwierzęta gospodarcze notuje się w województwach warmińsko-mazurskim i podkarpackim. Kwota odszkodowań wypłacanych przez państwo za straty poniesione w wyniku takich ataków jest jednak nieporównywalnie mniejsza od tej wypłacanej co roku z powodu zniszczeń dokonanych przez dziki czy jeleniowate.
Źródło: echodnia.pl