PublicystykaMajmurek: Tusk wygrał starcie z komisją ds. VAT. Ale opozycji to nie pomoże [OPINIA]

Majmurek: Tusk wygrał starcie z komisją ds. VAT. Ale opozycji to nie pomoże [OPINIA]

Jeśli PiS i jego stronnicy liczyli na to, że dzisiejsze przesłuchanie przed sejmową komisją ds. wyłudzeń VAT ostatecznie pogrąży i zatopi Donalda Tuska, lub przynajmniej zmusi do przyznania się do błędu - to się przeliczyli. Ale w rozgrywce opozycji z władzą wiele zwycięstwo byłego premiera nie zmieni.

Majmurek: Tusk wygrał starcie z komisją ds. VAT. Ale opozycji to nie pomoże [OPINIA]
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Sławomir Kamiński
Jakub Majmurek

To, że Donald Tusk radzi sobie pod presją najbardziej nawet nieprzychylnych pytań, wiemy już z jego przesłuchania przed sejmową komisją ds. Amber Gold. Cała Polska przypomniała sobie wtedy, że Tusk bywa naprawdę sprawnym politykiem, dla pognębienia swoich przeciwników zdolnym zmobilizować niepodrabialną mieszankę zimnej krwi, wiedzy, błyskotliwego humoru i złośliwych ripost.

Nie udawajmy, że nie chodzi o politykę

Na dzisiejszym przesłuchaniu błyskotliwych ripost było jakby mniej. Choć bon mot "po tym jak okazało się, że 50 tysięcy mieści się w kopercie, byłbym ostrożny z żartami o zakopywaniu milionów" z lubością będą powtarzać zwolennicy opozycji. Tusk wyraźnie był dziś bardziej skupiony, spięty, miejscami wyraźnie bardziej zirytowany niż przed komisją ds. Amber Gold. Tym niemniej ani razu nie stracił zimnej krwi. Przesłuchanie wygrał - i to wyraźnie.

Wynik starcia rozstrzygnęły pierwsze dwa kwadranse przesłuchania, prowadzonego przez przewodniczącego Komisji, posła Marcina Horałę z PiS. Tusk całkowicie zdominował wymianę zdań między dwoma politykami. Nieustannie wybijał Horałę z rytmu. W pewnym momencie wyglądało to tak, jakby to przewodniczący Rady Europejskiej przesłuchiwał posła rządzącej partii – a nie odwrotnie. Horała wyraźnie stracił pewność siebie, zachowywał się jak słabo przygotowany student walczący na egzaminie ustnym zdawanym u surowego profesora o doczołganie się do trójki z minusem.

Tusk wygrał, bo zamiast się bronić, atakował. Od początku każda jego odpowiedź na pytanie posłów mówiła mniej więcej coś takiego:

"Nie udawajmy, że to nie jest komisja polityczna, że chodzi tu o zdobycie wiedzy o nieprawidłowości w ściąganiu VAT. Chodzi tylko o realizację politycznego zamówienia i atak na mnie i na moją partię. Kiedyś komisje śledcze parlamentu służyły kontroli władzy przez opozycję, dziś władza wykorzystuje je, by niszczyć opozycję”.

Szef Rady Europejskiej konsekwentnie realizował obraną taktykę. Nie dał się zapędzić w róg pytaniom z tezą, głosem doświadczonego polityka sprawnie rozbrajał każdą insynuację, czy wątpliwe założenia obecne w pytaniach posłów, wykazywał, jak PiSowscy członkowie komisji selektywnie posługują się danymi i manipulują raportami KE. Przypominał o sprawie Falenty, łamaniu konstytucji, podporządkowaniu TVP - wszystkich grzechach obecnego obozu władzy, o których chce słuchać opozycyjny elektorat.

Polityka "nie da się". To ją Polacy odrzucili w 2015 r.

Skrajna tendencyjność, manipulacje i wyraźne polityczne intencje posłów PiS z komisji bez wątpienia pomagały Tuskowi zyskać przychylność oglądających go widzów. Jednocześnie nawet najbardziej przychylnie nastawiony do przewodniczącego Rady Europejskiej widz mógł odnieść wrażenie, że polityk problem luki VAT zwyczajnie bagatelizuje, jeśli nie lekceważy.

Za takimi diagnozami stoi pewna głęboka "filozofia polityczna", kierująca całymi siedmioma latami rządów Tuska. W jej centrum stoi przekonanie, że nie należy przeceniać znaczenia państwa i polityki dla kształtowania rzeczywistości ekonomicznej i społecznej – politycy muszą zaakceptować, że ich działalność ma swoje granice możliwości. Jarosław Kaczyński złośliwie nazwał tę filozofię "imposybilizmem". W bardziej życzliwej interpretacji należałoby ją określić jako gorzką, konserwatywną mądrość, rozumiejącą, że pewnych rzeczy faktycznie się nie da. Albo da się za cenę, jakiej nie warto zapłacić.

Po czterech latach rządów partii, przekonanej, że każdy problem da się rozwiązać uchwaloną w nocy i podpisaną rano przez prezydenta ustawą, "imposybilizm" Tuska może wydawać się głosem zdrowego rozsądku. Warto jednak pamiętać, że wyborcy politykę "nie da się" odrzucili w wyborach w 2015 roku. PO przegrało także dlatego, że Polacy i Polki nie chcieli państwa, które na wszelkie ich problemy odpowiada "nie da się". Na dodatek PiS pokazał wyborcom w ostatnich latach, że jednak trochę rzeczy się da. Np. realnie zwiększyć wpływy z VAT i uruchomić odczuwalne dla milionów Polaków i Polek transfery socjalne. Na tym tle przekaz Tuska "zrobiliśmy co się dało, ale cudów nie ma" może zirytować wielu wyborców i utwierdzić ich w decyzji, którą podjęli w 2015 roku.

Błyskotliwe riposty nie uratują opozycji

Efekty pracy komisji ds. wyłudzeń VAT napełniają pesymizmem. Zamiast wiedzy o tym, co nie zadziałało, otrzymaliśmy polowanie na czarownice. Przekonaliśmy się, że poprzednia władza ciągle nie uczy się na błędach, a obecna interesuje się nieprawidłowościami funkcjonowania państwa wtedy i tylko wtedy, gdy można z nich zrobić pałkę do pacyfikowania politycznych przeciwników. Wygrana przez Tuska potyczka nic tak naprawdę nie zmienia na szachownicy w pojedynku PiS i opozycji.

Przekonani już do Tuska ogłoszą jego zwycięstwo. "Wiadomości", jak to "Wiadomości", wyrwą z przesłuchania wyjęte z kontekstu dwa, trzy cytaty, przyłożą charakterystycznym paskiem i ogłoszą, że PiS dzielnie walczy z mafiami VAT, jakie kwitły za Tuska i Platformy, rabując Polaków na 250 miliardów złotych. Większość machnie ręką na cały medialny cyrk wokół komisji i zagłosuje zgodnie z potrzebami swojego portfela – a na razie PiS jest bezkonkurencyjny w walce o podobnych wyborców.

Opozycji nie uratują najbardziej błyskotliwe riposty – jej problemy przed jesiennymi wyborami są o wiele głębsze, by rozwiązał je jeden, najlepszy nawet występ Tuska przed komisją śledczą. Wybory europejskie dość dobrze pokazały, że nawet bliskie wsparcie Tuska dla Koalicji Europejskiej nie przełożyło się na zwycięstwo. Tusk ciągle pozostaje najbardziej sprawnym i doświadczonym z czynnych polityków, najpoważniejszym rywalem Jarosława Kaczyńskiego. Ale nie jest cudowną bronią, panaceum na wszelkie problemy. Wszystkim cieszącym się, że "Tusk zaorał komisję" polecam ostrożność. Zaorać, zaorał, ale jesienią zobaczymy co zasiał.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)