Majmurek: Pawłowicz i Piotrowicz przemawiają tylko do najtwardszego elektoratu PiS (Opinia)
Sondaż IBRiS dla Wirtualnej Polski potwierdza to, o czym od poniedziałku spekulowali komentatorzy: nominacje Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza na sędziów Trybunału Konstytucyjnego pozytywnie odbierane są wyłącznie w najtwardszym elektoracie PiS, głównie wśród silnie religijnych osób o niskich dochodach i wykształceniu. Lepiej wykształceni, bardziej mieszczańscy wyborcy obu kandydatów zdecydowanie odrzucają. Czy taka reakcja opinii publicznej skłoni PiS do zmiany zdania?
06.11.2019 | aktual.: 07.11.2019 10:59
Skala odrzucenia obu kandydatur może zaskakiwać nawet niechętnych PiS komentatorów. Choć Polska PiS i anty-PiS dzieli się mniej więcej pół na pół, to poparcie dla kandydatur dwójki byłych posłów do TK jest dużo mniejsze, niż poparcie dla rządzącej partii. Kandydaturę Piotrowicza pozytywnie ocenia zaledwie 22,7 proc. ankietowanych. Krystyny Pawłowicz jeszcze mniej - 13,6 proc. Negatywne zdanie o kandydaturze pani poseł ma aż 65,4 proc., o tej Piotrowicza 54,7 proc.
Jak widać, kandydatura Pawłowicz oceniana jest zdecydowanie bardziej negatywnie niż Piotrowicza. Choć to ten drugi ma więcej "trupów w szafie": od kariery jako prokurator stanu wojennego do wątpliwej roli w umorzeniu sprawy karnej księdza-pedofila z Tylawy. Stojąc na czele sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, Piotrowicz odegrał też znacznie bardziej aktywną rolę w kontrowersyjnych pisowskich reformach sądownictwa niż posłanka Pawłowicz. W przeciwieństwie do niej nie ma też żadnego naukowego dorobku.
Jakiego autorytetu nie zbudowałaby jednak Pawłowicz jako zajmująca się przez lata prawem uczona, roztrwoniła go jako polityczka. W Sejmie już po wyborach w 2011 roku stała się postacią karykaturalną. W ostatnich czterech latach obok Dominika Tarczyńskiego Pawłowicz prezentowała najbardziej kontrowersyjną, skrajną i polaryzującą twarz "dobrej zmiany". W Sejmie znana była głównie z awantur, obraźliwych uwag pod adresem posłów i posłanek opozycji, pogróżek wobec mediów oraz wygłaszania ekstremalnych nawet jak na PiS poglądów – np. o fladze Unii Europejskiej jako "szmacie".
Jej sondażowe wyniki mogą być ceną za ten styl uprawiania polityki. Poza niewielką mniejszością Polki i Polacy nie chcą takiego języka. A już na pewno nie w Trybunale Konstytucyjnym.
Tylko dla najtwardszych pisowców
Kto pozytywnie ocenia kandydatury Piotrowicza i Pawłowicz? Praktycznie wyłącznie elektorat PiS. I to ten najtwardszy.
Wśród zdecydowanych wyborców innych partii niż PiS, nie ma nikogo (!) kto pozytywnie w sondażu oceniałby kandydaturę Pawłowicz. A nawet wśród wyborców PiS dobre zdanie o jej kandydaturze ma zaledwie 39 proc. ankietowanych. Minimalnie lepiej wygląda to w przypadku Piotrowicza, którego kandydaturę pozytywnie ocenia też 16 proc. ankietowanych wyborców PSL. Jeśli jednak stratedzy PiS liczyli, że te nominacje jakoś uwiarygodnią partię w oczach skrajnie prawicowego elektoratu, który odpłynął do Konfederacji, to sondaż IBRiSu tego nie pokazuje. Pozytywnie kandydaturę Pawłowicz i Piotrowicza ocenia dokładnie taka sama liczba ankietowanych wyborców koalicji korwinowców i narodowców: 0 proc.
Zobacz także
Oczywiście, w przypadku sondażu o próbie 1100 osób, liczba pytanych zwolenników ludowców i konfederatów (partii z jednocyfrowym poparciem) nie będzie szczególnie wielka i trzeba być ostrożnym z formułowaniem ostatecznych wniosków. Tym niemniej, nawet po jednym badaniu można powiedzieć, że poza PiS-em odbiór pomysłu "Pawłowicz i Piotrowicz w Trybunale" jest po prostu fatalny.
Najlepiej przyjmowany jest on w tych grupach ludności, gdzie w dwóch ostatnich wyborach PiS zmobilizował największe poparcie: na wsi i w małych miastach, wśród osób z wykształceniem zasadniczym, zawodowym i podstawowym, oraz tych z niskimi dochodami. Polaryzacja pod kątem wykształcenia najbardziej ekstremalnie wygląda w przypadku Krystyny Pawłowicz. Najwięcej pozytywnych ocen jej kandydatury jest wśród osób z wykształceniem podstawowym – 30 proc. Wśród osób z wykształceniem wyższym pozytywnie kandydaturę polityczki ocenia zaledwie 1 proc. pytanych – mniej niż wynosi błąd statystyczny.
Kandydatury dwójki pisowskich polityków najlepiej oceniają też osoby o niskich (1-2 tys. złotych miesięcznie) i bardzo niskich (poniżej tysiąca) dochodach netto, deklarujące w badaniu, że "z trudem radzą sobie przy obecnym poziomie dochodów". Ich pozytywna ocena jest też wyraźnie skorelowana z wiekiem, religijnością – najlepiej Piotrowicza i Pawłowicz oceniają osoby uczęszczające do kościoła częściej niż raz w tygodniu, najgorzej te wcale – i brakiem aktywności zawodowej. Najwyżej kandydaturę Piotrowicza i Pawłowicz oceniają bowiem bezrobotni, renciści i emeryci. Z tego obrazu wyłamują się trochę dane dotyczące miejsca zamieszkania. Pawłowicz i Piotrowicza najbardziej odrzucają nie największe metropolie, ale miasta od 50 do 500 tysięcy mieszkańców.
Czy PiS może się jeszcze wycofać?
Kierownictwo partii wie jednak, że następne wybory niekoniecznie będzie dało się wygrać, opierając się tylko na prowincji i elektoracie plebejskim. Społeczeństwo się zmienia: rośnie urbanizacja i liczba osób wykształconych, na wyborczy rynek wchodzą kolejne, bardziej liberalnej roczniki. Na wyjazdowym posiedzeniu klubu PiS w Ożarowie Mazowieckim już po wyborach prezes Kaczyński miał ogłosić konieczność walki o młodszy, lepiej wykształcony, miejski, bardziej centrowy elektorat.
Po co więc nominacje do Trybunału dla polityków, na których te grupy wyborców reagują tak jednoznacznie źle? Michał Szułdrzyński w komentarzu w "Rzeczpospolitej" twierdził, że zanim PiS wyruszy marszem do centrum, musi wysłać wiernemu elektoratowi uspokajający sygnał. Kłopot w tym, że utwardzając w ten sposób twardy elektorat, PiS znacznie utrudnia sobie walkę o potencjalny.
Zobacz także
Kandydatury Piotrowicz i Pawłowicz są także bardzo kłopotliwe dla prezydenta i jednego z koalicjantów PiS, Porozumienia Jarosława Gowina. "Super Express" twierdzi, że Duda będzie chciał skłonić partię do zmiany decyzji w kwestii Piotrowicza. Sondaż IBRIS dostarcza dobrych argumentów do takiej zmiany. Kandydatury zostały już jednak oficjalnie złożone, a dobrze wiemy, że prezes Kaczyński cofa się tylko wtedy, gdy naprawdę nie ma już innego wyjścia. Polityk ten niczego tak nie znosi, jak okazywania wahania i słabości. Nawet jeśli cena za trwanie przy swoim jest wysoka.
Jakub Majmurek dla WP Opinie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl