Mają pokój w baraku, dług czynszowy i brak perspektyw
Dwanaście lat temu po raz pierwszy składaliśmy pismo do miasta o mieszkanie. Dwa lata później, już z córką, wprowadziliśmy się tutaj, do baraków, na pokój do teściów - mówi Magdalena Ciszewska. Twierdzi, że przez kilka lat dawali rodzicom pieniądze na część czynszu. Przestali dawać, gdy dowiedzieli się, że ci i tak nie płacą. Dług przez lata urósł do kilkudziesięciu tysięcy.
- Znajomi nie raz mówili, żebyśmy się włamali do pustostanu, ale my czekaliśmy. Jedno takie mieszkanie obserwuję już od pięciu lat, przy Marszałkowskiej. To chyba dwa pokoje z kuchnią. To moje, nasze marzenie - mówi pani Magda.
Przez dziesięć lat wiele się zmieniło w życiu rodziny Ciszewskich. Przede wszystkim na świat przyszły bliźniaki - Piotr i Paweł. Chłopcy są nadpobudliwi. Paweł potrafi nieźle narozrabiać w szkole.
- On po prostu nie może się opanować. Gdy komuś zrobi krzywdę, mówi, że nie chciał, że to coś w środku mu kazało - opowiada pani Magda. Paweł przyszedł z mamą do redakcji. Usiedział w fotelu może minutę. W ciągu drugiej zdążył obejrzeć cały pokój i zadać kilkanaście pytań. Nie rozrabiał, ale zachowanie spokoju sprawiało mu ogromną trudność.
- Bywa agresywny, impulsywny - dodaje jego matka, na dowód pokazuje opinię psychologa z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, pod której syn jest opieką. "Mała ilość czasu na wykonanie zadania, mała przestrzeń, duża ilość intensywnych, często zmieniających się bodźców działa na jego układ nerwowy niekorzystnie" - pisze psycholog. Zarówno chłopcy, jak i czternastoletnia Daria marzą o tym, by mieć swój własny, oddzielny kąt. Tu, gdzie mieszkają, jest to niemożliwe.
- Chłopcy idą do komunii, ale przyjęcia nie będzie - mówi pani Magda.
Obok "piętrusa" bliźniaków stoi amerykanka Darii, dalej wersalka Ciszewskich. Aby ją rozłożyć muszą przesunąć ławę. Znalazło się jeszcze miejsce na mały segment, szafkę, na której stoi kuchenka elektryczna, lodówkę, szafkę pod telewizor, radio i na biurko.
W ostatnim piśmie odmownym od miasta jako przeszkodę w przyznaniu lokalu podano zbyt duży metraż. Przeliczono powierzchnię całego mieszkania (ok. 70 mkw.) na wszystkich mieszkańców i wyszło, że przekraczają normy o kilkadziesiąt centymetrów.
- To trudna sytuacja - mówi Aleksandra Konieczna, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej poznańskiego magistratu. - Rodzina państwa Ciszewskich powinna złożyć wniosek o lokal mieszkalny uzupełniony o aktualne zaświadczenie o stanie zdrowia syna oraz opinię z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie na temat funkcjonowania rodziny.
Nie można ukrywać, że przeszkodą w uzyskaniu mieszkania może być także niepłacenie czynszu - dług będą musieli spłacić wszyscy, nie tylko główny najemca. Z normalnego budynku dłużników czy trudnych lokatorów przenosi się do lokali o niższym standardzie, np. do baraków, ale z baraków już nie ma dokąd...
Polecamy wydanie internetowe gazety "Głos Wielkopolski"