Magda Goebbels. Pierwsza Dama III Rzeszy
Tajemnice żony nazistowskiego propagandysty...
Potworna zbrodnia. Przyjaciółka Hitlera zabiła 6 dzieci
Anja Klabunde, mieszkająca w Paryżu niezależna autorka i publicystka, której specjalnością są tematy z zakresu historii współczesnej swoją najnowszą książkę poświęca burzliwemu życiu Magdy Goebbels, żony Josepha Goebbelsa, nazistowskiego ministra propagandy, członka ścisłego kierownictwa NSDAP, jednego z najbliższych współpracowników oraz doradców Adolfa Hitlera, która była nazywana Pierwszą Damą III Rzeszy (z oczywistych powodów nieusankcjonowany związek Hitlera z Evą Braun nie mógł służyć za przykład dla narodu). Goebbels był drugim mężem Magdy, wcześniej urodziwa blondynka była żoną Guenthera Quandta bogatego niemieckiego przemysłowca, który posiadał udziały w takich przedsiębiorstwach jak BMW i Daimler-Benz. W czasie tego małżeństwa interesował się nią własny pasierb, później siostrzeniec amerykańskiego prezydenta Herberta Hoovera. Łączył ją też płomienny romans z działaczem syjonistycznym Victorem Arlosoroffem (Witalijem Wiktorem Haimem Arlosoroffem) - rozważała nawet emigrację do Palestyny! Jej życie
na zawsze odmieniło się, kiedy pojawiła się na spotkaniu wyborczym NSDAP.
Fragmenty książki "Magda Goebbels. Pierwsza Dama Trzeciej Rzeszy" publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.
(js)
Młodzieńczą miłością przyszłej nazistki był działacz syjonistyczny
Przyszła żona hitlerowskiego zbrodniarza urodzona jako nieślubna córka Auguste Behrend nie miała łatwego dzieciństwa. Jej matka wychodziła za mąż dwukrotnie, najpierw za Oskara Ritschela, niemieckiego inżyniera pracującego w Belgii, który nie zdecydował się na ofiarowanie Magdzie swojego nazwiska; później Auguste rozwiodła się z Ritschelem i wyszła ponownie za mąż, za Richarda Friedlaendera, po którym jej córka przejęła nazwisko. Ojczym był do Magdy bardzo przywiązany. Prawdopodobnie pochodził z solidnej mieszczańskiej niemieckiej rodziny. Był Żydem - zasymilowanym, jednak szanował ważne święta żydowskie, takie jak Pascha i Jom Kippur. Magda wzrastała więc w pewnej bliskości z judaizmem. Friedlaender w czerwcu 1938 r. - jeszcze przed wydarzeniami kryształowej nocy - został aresztowany i deportowany do Buchenwaldu. Magda nie kiwnęła palcem, by ojczyma ratować.
Młodzieńczą miłością Magdy był Victor Arlosoroff, działacz syjonistyczny. "Dzięki wpływowi Friedlaendera sprawy żydowskie nie były jej obce, zafascynowała ją pasja Victora do sprawy syjonizmu. Była przekonana, że w przyszłym państwie żydowskim Victor ze swoją naturalną charyzmą odegra wiodącą rolę. Sam Victor okazywał Magdzie sporo zainteresowania, przez co mała porcja blasku bijącego od przywódcy spadała również na nią. Impulsy, które wtedy przyjmowała, obiecywały nadać jej życiu strukturę i kierunek" - pisze biografka żony nazisty.
Z czasem relacja uległa rozluźnieniu, Victor miał dla Magdy coraz mniej czasu z powodu coraz bardziej pochłaniających go obowiązków wobec syjonistycznej wspólnoty. "Magda natomiast była głodna wrażeń i zwyczajnie znudziły ją takie rozrywki jak piesze wędrówki i noclegi w surowych warunkach na łonie natury, które Victor uwielbiał i które w lecie często organizował z młodzieżowymi grupami syjonistycznymi. Dziewczyna niecierpliwie czekała, że coś się w jej życiu wydarzy" - czytamy w biografii żony Goebbelsa.
Magda jako nie-Żydówka czuła się wśród przyjaciół ukochanego obco - "blond 'sziksą', jak określali młode chrześcijańskie dziewczyny żydowscy młodzieńcy, na wpół krytycznie, na wpół z utęsknieniem". "W tym kręgu towarzyskim akceptuje się ją tylko dlatego, że jest przyjaciółką Victora. Niekiedy, szczególnie w gronie religijnych młodych syjonistów noszących kipę, zauważała zdziwione, pytające spojrzenia" - czytamy w "Magdzie Goebbels. Pierwszej Damie III Rzeszy". W późniejszym okresie życia Magda i Victor również mieli kontakt, który przerwała tragiczna śmierć Arlosoroffa. Został zamordowany 16 czerwca 1933 r. w Tel Awiwie w niejasnych okolicznościach. W połowie lat 70. w poważnej izraelskiej gazecie "Haaretz" poddana została pod dyskusję wersję, która zakładała, że za tym zabójstwem stał Goebbels. Zmarły już po publikacji materiału dziennikarz Haviv Kanaan wykazał, że w czasie mordu na Arlosoroffie w Palestynie przebywało dwóch nazistowskich agentów, Groenda i Korth, którzy zostali przysłani przez pruskiego
gauleitera Kocha na zlecenie samego Goebbelsa.
Zakochał się w niej własny pasierb
Swojego pierwszego męża Magda poznała jako 19-latka w pociągu. Guenther Quandt był wówczas 38-letnim wdowcem należącym do elity finansowej Niemiec. 4 stycznia 1921 r. została jego żoną. Magda na prośbę swojego narzeczonego przeszła z protestantyzmu na katolicyzm. Guenther miał już dwóch synów, którzy byli niewiele młodsi od Magdy, szybko jednak dorobili się też własnego potomka - w listopadzie 1921 r. na świat przyszedł ich syn Harald.
Małżeństwo okazało się dla Magdy rozczarowaniem. Wprawdzie była otoczona luksusem, ale temperamentna, spragniona wrażeń kobieta nie mogła poradzić sobie z monotonią życia, które prowadziła. Quandt był pragmatykiem, trzeźwo trzymającym się przyzwyczajeń, człowiekiem, który siły kierował wyłącznie na sprawy biznesowe, i chociaż był zakochany w młodej żonie, nie uważał za stosowne uzewnętrzniać swoich uczuć. Po podróży poślubnej Magda miała nadzieję, że przynajmniej poprowadzi w Berlinie duży dom, w którym toczyć się będzie bogate życie towarzyskie. Jednak i tu rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Od Quandta uczyła się kierować gospodarstwem domowym jak przedsiębiorstwem. Do dyspozycji miała określony budżet - raczej niewystarczający - i prowadziła buchalterię wydatków z dokładnością do dziesięciu fenigów. "Pod koniec pierwszego miesiąca małżeństwa z dumą - jak dziecko, które oczekuje pochwały od ojca - przedstawiła mężowi swoją księgowość. Quandt odłożył gazetę giełdową, którą właśnie czytał, i w
milczeniu, strona po stronie sprawdzał przedstawione zapiski. Następnie sięgnął po swoje srebrne pióro z czerwonym atramentem, coś napisał i oddał zeszyt żonie - wszystko w absolutnym milczeniu. Gdy tęsknie wyczekująca pozytywnej reakcji męża Magda przeczytała adnotację 'sprawdzono i zatwierdzono. Guenther Quandt', zapomniała o swoim opanowaniu, podarła zeszyt, rzuciła go mężowi pod nogi i ze łzami w oczach pobiegła na górę" - czytamy w biografii "Magda Goebbels. Pierwsza Dama Trzeciej Rzeszy".
Po śmierci swojego przyjaciela, który zostawił trójkę dzieci mąż Magdy postanowił się nimi zaopiekować. Dwudziestokilkuletnia dziewczyna została obarczona obowiązkiem troszczenia się o sześcioro dzieci. Małżeństwo z pozoru wyglądało na udane, wewnątrz jednak umierało. Pasierb Magdy, dorastający Hellmuth, zakochał się w swojej macosze. Gdy dobiegał dwudziestki, jego uczucia wyraźniej się ujawniły. Magda również kochała Hellmutha, doprowadziła do wybuchu jego uczuć, ale gdyby chciała działać zgodnie ze swoimi uczuciami, musiałaby zlekceważyć społeczne normy: opuścić męża i zaryzykować miłość do pasierba. Wkrótce, w 1927 r. w Paryżu, młodzieniec zmarł w wyniku komplikacji spowodowanych zapaleniem wyrostka robaczkowego.
"Zaniedbany szpital robił przykre wrażenie. Magda była przerażona. Uruchomiła wszystkie możliwości, aby stworzyć Hellmuthowi lepsze warunki higieniczne, zatrudniła prywatną pielęgniarkę. Jej starania były utrudnione przez to, że 14 lipca, w dniu święta narodowego, panował deficyt personelu szpitalnego, również wśród lekarzy. Hellmuth nie odzyskiwał sił. Sepsa postępowała, cierpiał z powodu bólu, którego nawet zastrzyki z morfiny nie uśmierzały. Trzy dni po przyjeździe Magdy Hellmuth - do końca zachowując pełną świadomość - zmarł w ramionach ukochanej macochy. Quandt był wstrząśnięty, Magda wytrącona z równowagi. Oboje pogrążeni w rozpaczy nie potrafili wzajemnie się pocieszać. Ich oddalenie od siebie było już zbyt duże. Wraz ze śmiercią syna i pasierba kolejna nić między nimi została zerwana" - czytamy.
Miała romans z multimilionerem, bratankiem amerykańskiego prezydenta
Rozwód był przesądzony, kiedy Magda wdała się w romans z tajemniczym "Ernstem" (niektórzy twierdzą, że pod tym pseudonimem ukrywał się Victor Arlosoroff) i całkowicie oddała się nowemu uczuciu. Beztrosko pokazywała się z kochankiem publicznie, nie ukrywała tego związku, a nawet podróżowała z młodym przyjacielem, zatrzymując się w eleganckich hotelach. Quandt poczuł się głęboko zraniony, wezwał żonę na poważną rozmowę, a ta przyznała się do wszystkiego. Jako niewierna żona Magda była na straconej pozycji, jednak podczas procesu rozwodowego wykorzystała znalezione przez siebie listy, które jej mąż otrzymywał kiedyś od kobiet, z którymi swego czasu miał relacje intymne i które później zwracały się do niego o pomoc finansową. Quandt, na ogół oszczędny, okazał się dla Magdy nadzwyczaj hojny. Otrzymała od niego dla siebie i ich syna Haralda miesięczną rentę w wysokości prawie czterech tys. marek, a także 50 tys. marek na urządzenie nowego mieszkania. Na wypadek choroby Quandt zdeponował na jej rzecz kolejne 20
tys. marek. Poza tym Magda otrzymała prawo korzystania z należącej do Quandta posiadłości Severin w Meklemburgii, która liczyła prawie tysiąc morgów. Dworek został starannie odrestaurowany, powiększony i wyposażony w piękne stare meble pochodzące z dziedzictwa Quandta. Zgoda na swobodne korzystanie z posiadłości to kolejny hojny gest Quandta wobec Magdy. Po rozwodzie stosunek Magdy do Quandta stał się przyjacielski jak nigdy wcześniej. Harald również pozostawał z ojcem w dobrych relacjach.
Wkrótce pojawił się kolejny wielbiciel Magdy - bratanek późniejszego prezydenta USA, Herberta Hoovera. Magda poznała go w trakcie podróży z Quandtem po Ameryce. Gdy dowiedział się o jej rozwodzie, prawdopodobnie z listu, który sama do niego napisała, natychmiast przybył z Nowego Jorku do Berlina. Był multimilionerem. W porównaniu z jego majątkiem bogactwo Quandta wydawało się umiarkowane. Henriette von Schirach mówiła, że spotkanie Magdy z Hooverem w Nowym Jorku doprowadziło do krótkiej historii miłosnej (prawdopodobnie gdy w czasie pobytu w Ameryce Quandt sam pojechał w jakąś podróż służbową). Przyjeżdżając do Berlina, Hoover miał nadzieję na kontynuację romansu. Magda zareagowała chłodno na jego przybycie, a na złożoną jej propozycję małżeństwa odpowiedziała krótko: nie. Życie małżonki bogatego przemysłowca miała już za sobą, nie chciała powtórki. Skoro nie potrafiła znaleźć swojego miejsca w burżuazyjnym świecie Quandta, dlaczego miałoby jej się to udać wśród amerykańskiej socjety?
Do decydującej rozmowy doszło pewnego wieczoru, który Magda spędzała z Hooverem na tarasie klubu golfowego w Wannsee. Hoover był rozczarowany i zraniony jej odmową. W milczeniu poszli do jego samochodu. W drodze powrotnej do Berlina był tak wzburzony, że gnał z nadmierną prędkością. Auto dachowało. Hoover nie odniósł żadnych obrażeń, natomiast Magda ucierpiała dość poważnie, miała między innymi dwa pęknięcia czaszki. Wiele tygodni spędziła w szpitalu.
Głos mówcy wywarł na niej niemal erotyczne wrażenie, uległa jego czarowi
Życie Magdy na zawsze miało się zmienić, kiedy wybrała się na zebranie wyborcze NSDAP w Pałacu Sportu, podczas którego występował legendarny mówca - Joseph Goebbels. "Na wiec szła jak na wielki spektakl, niepewna, czego oczekiwać. Znalazła się wśród tysięcy ludzi, których język w ogromnej większości był surowy i zdradzał brak wykształcenia, od których czuć było zapach potu i którzy fanatycznie zrywali się z miejsc, gdy agitator Hitlera w czarnej skórzanej kurtce, kulejąc lekko na prawą nogę, szedł w kierunku podium przez szpaler krzepkich wyrostków w brunatnych koszulach".
Victor Reimann dał nam plastyczny obraz tej sytuacji: "Tłum podnosił się z siedzeń, głośno wiwatował, następnie stojący na podium człowiek z zaciętym wyrazem twarzy zaczynał mówić. Na początku całkiem spokojnie, aby na sali zapadła zupełna cisza, zaraz potem wyrzucał z siebie lawinę oskarżeń. Drżącym głosem oskarżał wszystkich wrogów narodu, żydowskich kapitalistów i urzędasów, którzy uczciwych Niemców trzymali za gardło prowadzoną przez siebie polityką Erfuellungspolitik. Podczas przemówienia oczy mu błyszczały, długimi rękami nerwowo bębnił w pulpit. Nagle jego głos znowu stał się ciepły, piękny i donośny jak dźwięk organów; teraz Goebbels mówił o Adolfie Hitlerze, wybawcy narodu niemieckiego, Fuehrerze, który wyprowadzi swój lud z nędzy i powiedzie go ku przyszłemu niemieckiemu imperium" - czytamy w biografii Magdy Goebbels.
"Magda jak w transie słuchała przemówienia tego źle ubranego człowieka dysponującego potężnym głosem. Jak większość uczestników zebrania była zafascynowana - nie treścią, lecz stylem przemówienia. Głos mówcy wywarł na niej niemal erotyczne wrażenie, uległa jego czarowi. Zaangażowanie dla tej partii obiecywało jej wybawienie od dotychczasowej pustej egzystencji. Następnego dnia postanowiła zapisać się do NSDAP" - pisze Anja Klabunde. Poważnie zaangażowała się w ten ruch. Kupiła "Mein Kampf" Hitlera, przeczytała od pierwszej do ostatniej strony, następnie przestudiowała pisma Alfreda Rosenberga. Rosenberg, mimo brzmiącego z żydowska nazwiska, nie był Żydem, lecz jednym z ideologów nazizmu, założycielem, w 1928 r., Związku Walki o Niemiecką Kulturę. Magda czytała nazistowską gazetę "Schulungsbrief", śledziła w prasie przemówienia Adolfa Hitlera, przestudiowała nawet program partii.
Chciał zostać księdzem, ale usłyszał: "Mój młody przyjacielu, ty nie wierzysz w Boga"
Joseph Goebbels był brzydkim dzieckiem, wątłym i bladym, o zbyt dużej głowie osadzonej na wąskich ramionach. Gdy miał siedem lat, dotknęła go choroba, która miała wpłynąć na całe jego późniejsze życie - zapalenie szpiku kostnego w lewej kości udowej. Konieczna stała się operacja. W następstwie choroby lewa noga była krótsza o blisko 10 centymetrów, chuda i bezwładna. Lekarze powiedzieli rodzicom, że dziecko przez całe życie będzie kuleć, na nodze musi nosić szynę i but ortopedyczny.
W późniejszych czasach mówiono, że Goebbels urodził się ze stopą szpotawą. Wersja ta przyjęła niemal oficjalny charakter i gdy jeszcze nie było to niebezpieczne, szydzono z niego, a przez utykanie porównywano do Mefistofelesa mającego zamiast stóp kopyta - szyderstwo to dużo mówi o aurze, jaką wokół siebie roztaczał. Joseph był dzieckiem samotnym, separował się od braci. Fizycznie słabszy od rówieśników i szkolnych kolegów, nie mógł uczestniczyć w ich zabawach. To wyobcowanie obudziło w nim zawiść w stosunku do innych, zazdrościł im, że mogli biegać, szamotać się, uprawiać sport. Właśnie w tej zazdrości można prawdopodobnie upatrywać źródeł jego późniejszego cynizmu i pogardy dla ludzi.
Fizycznie był człowiekiem pokrzywdzonym przez los, lecz intelektualnie mógł mierzyć się z każdym. Uwielbiał szydzić z innych, robiąc uszczypliwe uwagi, przyniosło mu to sławę aroganta, człowieka kłótliwego i sprawiało, że był nielubiany. Uciekał w świat książek, czytał wszystko, co wpadło mu w ręce. Matka Josepha obserwowała jego rozwój z troską, zabierała go ze sobą do kościoła i modliła się za niego w nadziei, że syn w końcu znajdzie wiarę. Chciała, by Joseph studiował teologię. Sam Goebbels nie wykluczał takiej ewentualności, uczęszczał już do gimnazjum, gdy matka za pośrednictwem znajomych zainicjowała spotkanie syna ze starym księdzem, by wsparł jej utalentowanego syna. Goebbels starał się wywrzeć dobre wrażenie, jednak doświadczony duchowny przejrzał go bardzo szybko i powiedział: "Mój młody przyjacielu, ty nie wierzysz w Boga".
Gdy 1 sierpnia 1914 r. wybuchła pierwsza wojna światowa, uczniowie gimnazjum, do którego uczęszczał Goebbels, w atmosferze ogólnej euforii wojennej zgłaszali się na front jako ochotnicy. On również chciał tak postąpić. Na odmowę poboru do wojska zareagował wybuchem rozpaczy. Na Wielkanoc 1917 r. zdał maturę, otrzymując bez wyjątku same oceny bardzo dobre. Po maturze zaczął się dla niego okres pięciu lat studiów uniwersyteckich na ośmiu różnych uniwersytetach. Ciągła zmiana miejsc wskazuje, że ten student filozofii, historii i literatury uciekał sam przed sobą, przed niepewnością siebie i niezadowoleniem. "Co właściwie studiowałem?", pyta Michael, bohater jego powieści mającej cechy autobiografii. "Wszystko i nic. Jestem zbyt ociężały i myślę, że za głupi do wiedzy specjalistycznej. Chcę stać się człowiekiem! Uzyskać swój kontur! Osobowość!".
Nie podpisał żadnego dokumentu bez podania tytułu doktora
W pierwszych latach studiów fiaskiem zakończyła się również pierwsza wielka miłość Goebbelsa. Anka była jego koleżanką, ładną, wysoką, pochodzącą z dobrej rodziny. Rodzice nie byli jednak zachwyceni jej relacją z ekscentrycznym, ubogim studentem. Związek trwał cztery miesiące, potem Anka wybrała innego, w którego ramionach pewnego razu Goebbels ją zaskoczył. Zerwanie z Anką na długo pozostało dla niego niegojącą się raną. Wzmocniło jego kompleksy, nienawiść wobec całego świata. Nieszczęśliwa miłość przyczyniła się też do jego nieufności wobec kobiet, którą odczuwał przez całe życie.
Za jego cynizmem kryć się mogła niepewność, czy kiedykolwiek naprawdę był kochany. Wciąż odczuwał przymus wdawania się w nowe przygody miłosne, aby stale udowadniać samemu sobie, że on - chociaż niski, wątły i kaleki - ma jednak w sobie to coś, co przyciąga kobiety. Jego liczne związki dowodzą, że dla niektórych kobiet był naprawdę pociągający.
Jesienią 1920 r. Goebbels udał się do Heidelbergu, aby tam uczęszczać na wykłady z literatury niemieckiego romantyzmu u jednego z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie, Friedricha Gundolfa, którego prawdziwe żydowskie nazwisko brzmiało Gundelfinger. Gundolf był autorem książek o Szekspirze oraz Goethem i niewątpliwie najważniejszą i najwspanialszą osobowością tak zwanego kręgu Georgego, który utworzył się wokół poety Stefana Georgego. Była to grupa młodych literatów i estetów. Goebbels bardzo chciał zostać członkiem tej grupy, ale chociaż Gundolf cenił jego inteligencję, to jednak coś odpychało go od tego młodego człowieka. To odrzucenie Goebbels odczuł jako obrazę. Mimo to nadal uczęszczał na seminaria Gundolfa, a w 1921 r., u jego kolegi, napisał pracę o romantyzmie.
Świeżo upieczony doktor filozofii Joseph Goebbels od tej pory nigdy już nie podpisał żadnego dokumentu bez podania tytułu doktora. Jednak mimo skończonych studiów nie mógł znaleźć żadnego zajęcia. Artykuły i felietony, które wysyłał do Theodora Wolffa, redaktora naczelnego "Berliner Tageblatt", wracały do niego. Starał się o posadę dziennikarza w tej gazecie, ale spotkał się z odmową Wolffa, którego zresztą szczerze podziwiał. Dalej wysyłał swoje aplikacje.
W jego oczach świat był "zażydzony"
Ubiegał się między innymi o posadę sekretarza redakcji i krytyka teatralnego. Otrzymywał tylko odmowne odpowiedzi. Nie pozostało mu nic innego, jak wrócić do domu rodzinnego w Rheydt. Bracia patrzyli na "pana doktora" z niezadowoleniem. Był dla rodziny ciężarem, cierpiał na depresję. "Żyję w nieustannym nerwowym niepokoju" - użalał się w dzienniku. "Bieda życia na cudzy koszt. Łamię sobie głowę, jak można wyjść z tego niegodnego stanu. Nie chcę niczego - nic nie może się udać. Najpierw trzeba odłożyć wszystko, co miało się za własne: poglądy, odwagę cywilną, osobowość, charakter, aby w tym świecie protekcji i kariery stać się kimś. Jestem nikim. Wielkie zero". Z zawiści do "świata protekcji" rozwijały się w nim antykapitalistyczne i antysemickie uprzedzenia. W "międzynarodowej żydowskiej finansjerze" odkrył kozła ofiarnego odpowiedzialnego za gospodarczą nędzę czasów, jak i za swoją osobistą biedę.
Ale niestrudzenie pisał dalej, całymi nocami tworzył wiersze, sztuki i artykuły. W końcu zaczął powieść zatytułowaną Michael. Miała formę dziennika, w którym Flisges i Goebbels stopili się w jedną postać. W tej autobiograficznej powieści narzekał na Boga, przypisując mu winę za swoje kalectwo. Nienawidził innych za to, że nie są tacy jak on, szydził z matki, że umie kochać takiego kalekę. Jednocześnie Michael, w odpowiedzi na międzynarodowy marksizm, ujawnił jego skłonności nacjonalistyczne. O tym nacjonalizmie Goebbelsa powstałym z poczucia niższości pisze Curt Riess: "Jak zdecydowanie różny na tym tle wydaje się Goebbels, który już jako chłopiec odczuwał pogardę dla innych ludzi - pogardę, którą w głębi serca miał dla siebie samego i która urosła w nim do żarliwej nienawiści, gdy po obronie pracy doktorskiej nie mógł znaleźć zajęcia. Spędzał wtedy całe dnie w swoim pokoju na poddaszu i sfrustrowany pisał w dzienniku: 'Teraz nauczyłem się rezygnacji i bezgranicznej pogardy dla kanalii człowieka!'".
Wprawdzie wszystko, co zrobił, spotykało się z odrzuceniem, nie przyszło mu jednak na myśl, aby zwątpić we własne zdolności. Przyczynę tych odmów wywiódł z faktu, że oba najważniejsze wydawnictwa, Ullstein i Mosse, w których ubiegał się o pracę, pozostawały w żydowskich rękach. "Berliner Tageblatt" również kierowany był przez Żyda, Theodora Wolffa, i tylko z tej gazety odesłano mu prawie 50 artykułów z odmową publikacji! A czy żydowski profesor Gundolf nie odprawił go bez istotnego powodu? To, że również nieżydowscy redaktorzy nie wykazali zainteresowania jego artykułami, pomijał milczeniem i chętniej stylizował się na ofiarę.
Odprawienie ze stolicy doskonale pasowało do jego obrazu świata, w którym właściciele wydawnictw i odnoszący sukcesy dziennikarze są żydowskiej proweniencji. Widział świat "zażydzony", broniący mu dostępu do siebie i do zarobkowania. Dojrzał więc do zasilenia szeregów partii ludzi niezadowolonych, którzy nie umieli znaleźć sobie miejsca w istniejącym społeczeństwie i którym urażone poczucie własnej wartości kazało szukać pocieszenia w micie. Dojrzał zatem do partii mas, tęskniącej za wybawicielem i mającej niedługo znaleźć go w niedoszłym artyście, Adolfie Hitlerze. Od 1922 r. był związany z ruchem nazistowskim jako publicysta i dziennikarz.
"Adolfie Hitlerze, kocham cię, ponieważ jesteś jednocześnie wielki i skromny"
Kiedy Goebbels został przedstawiony Hitlerowi w kwietniu 1926 r., dosłownie roztopił się pod wpływem jego uśmiechu. 10 dni był jego gościem w centrali w Monachium. Hitler bardzo szybko rozpoznał talenty agitatora i postarał się zaangażować go na własne usługi. Wspaniałe ugoszczenie, mercedes Hitlera, środki finansowe, którymi partia tutaj dysponowała, to wszystko przekonało Goebbelsa, że przyszłość jest u boku Hitlera. Przekonały go nie tylko robiące wrażenie wspomniane zewnętrzne oznaki sukcesu; Goebbels poczuł, że ten "świetny człowiek" poznał się na nim. W dzienniku zawarł kwintesencję swojej wizyty: "Adolfie Hitlerze, kocham cię, ponieważ jesteś jednocześnie wielki i skromny". Joachim Fest pisał: "Od tego momentu poddał on całe swoje istnienie Hitlerowi, świadomie eliminując wszystkie zahamowania zrodzone z rozumu, wolnej woli i szacunku dla samego siebie". Jeszcze w 1926 r. w nagrodę za oddanie Hitler postawił go na czele okręgu berlińskiego partii jako gauleitera Berlina, a w 1928 r. został wybrany na
posła do Reichstagu. Od kwietnia 1930 r. kierował propagandą NSDAP.
Wśród członków NSDAP nie był lubiany. "W partii mam mało przyjaciół, niemal tylko Hitlera. On przyznaje mi rację we wszystkim, całkiem chce stać po mojej stronie" - pisał w swoim dzienniku. Wielu wyśmiewało się z Goebbelsa, ponieważ w żaden sposób nie ucieleśniał idealnego typu blond Germanina, z którego uczynił nordyckiego bohatera. Z powodu swej aparycji określany był mianem "skurczonego Germanina". Ludzie bali się jego ambicji i arogancji. Goebbels pogardzał innymi i cynicznie nimi manipulował.
"Myślałam, że spłonę pod wpływem tego pałającego spojrzenia". Zakochali się od pierwszego spojrzenia
Magda zatrudniła się jako pomoc biurowa w kwaterze głównej NSDAP przy Hedemannstrasse. W archiwum prasowym przeglądała artykuły, robiła wycinki. Dzięki znajomości języków obcych analizowała też teksty o NSDAP pojawiające się w prasie zagranicznej. Ciągle jednak nie udawało jej się zbliżyć do człowieka, którego koniecznie chciała poznać. Nastąpiło to w niedługim czasie. "Gdy na początku listopada 1930 r. Magda wychodziła po pracy, na schodach spotkała niskiego, szczupłego mężczyznę w zniszczonym trenczu, utykającego na jedną nogę, idącego w towarzystwie adiutanta grafa Schimmelmanna. Auguste relacjonowała w swoich wspomnieniach, co Magda opowiedziała jej później o tym spotkaniu: 'Oboje tylko przez chwilę popatrzyli sobie w oczy i - jakkolwiek śmiesznie to brzmi - w tym ułamku sekundy coś między nimi zaiskrzyło. Goebbels stanął zdumiony, gdy Magda szła w kierunku wyjścia. 'Psiakrew, Schimmelmann!', zawołał, jakby nagle zabrakło mu tchu. 'Kto to był? Wspaniała kobieta!'. Następnego dnia przed południem poprosił
Magdę do siebie. 'Potrzebuję osoby godnej zaufania o pełnej niezawodności. Musi mi pani zorganizować tajne archiwum'. Nie padło ani jedno słowo sympatii, żaden komplement, żadna prywatna uwaga. Ale pożerał ją wzrokiem. 'Myślałam, że spłonę pod wpływem tego pałającego spojrzenia', opowiadała mi dużo później, gdy wiedziała już od niego, że zakochał się od pierwszego spojrzenia. Z nią działo się to samo".
Pod datą 7 listopada 1930 r. w jego dzienniku Magda pojawiła się po raz pierwszy. "Piękna kobieta nazwiskiem Quandt tworzy dla mnie prywatne archiwum". Gromadził w nim wszelkie informacje na temat NSDAP, Hitlera, a przede wszystkim o sobie samym. Dzięki temu mógł zarówno w kraju, jak i za granicą niezwykle sprawnie manipulować obrazem partii. Dysponował też wiedzą o ciemnych sprawkach z bogatej przeszłości członków swojego ugrupowania. Gdy Magda zagadnęła go pewnego razu, dlaczego nie przekazuje tych informacji do dyspozycji partii, odpowiedział: "Szanowna pani musi się jeszcze dużo nauczyć. W polityce nie ma cudów. Wiedza to władza - ale tylko dla takich ludzi, którzy roztropnie wiedzę tę przechowują, by następnie wykorzystać ją w najbardziej sprzyjających okolicznościach, albo gdy okoliczności te nie następują, niczego nie zmarnować". Na temat manipulacji i kłamstw swojego szefa Magda miała świadectwo z pierwszej ręki. Stała się wspólniczką w tajnej centrali jego walki o władzę.
Drugi wpis w jego dzienniku, w którym mówi o Magdzie, pochodzi z 14 listopada 1930 r.: "Wczoraj po południu była u mnie piękna pani Quandt i pomogła mi przy sortowaniu zdjęć z początków naszego ruchu". "Według wspomnień szwagierki Magdy, Ello Quandt, Goebbels budził w niej uczucia matczyne i opiekuńcze. Myślała, że ten biedny, źle ubrany człowiek wygląda tak, ponieważ nie troszczy się o niego żadna kobieta".
Goebbels bardzo szybko zrozumiał, że ta rozpieszczona kobieta szuka czegoś, co nada sens jej pustej egzystencji. Magda od początku go fascynowała, ale też bardzo peszyła go jej pozycja społeczna. Wyczuwając jej rosnące zainteresowanie, zyskiwał na pewności siebie. Magda tak jak dotychczas utrzymywała przyjacielskie kontakty ze swoim eksmężem, jej fascynacja wulgarnym agitatorem i jego partią napotykała jednak u Quandta potężny opór: "Podczas odwiedzin uderzyło mnie, że Magda staje się coraz bardziej zagorzałą propagandystką nowych idei i angażuje się w nie pełnym sercem. Początkowo traktowałem to jako fascynację talentem oratorskim doktora Goebbelsa. Ale gdy podczas każdego naszego spotkania temat rozmowy krążył ciągle wokół jednego zagadnienia i żaden argument nie był w stanie jej od tego odwieść, ograniczyłem moje wizyty".
Zapisywał w dzienniku swoje seksualne sukcesy
W dzienniku Goebbelsa pod datą 15 lutego 1931 r. czytamy: "Wieczorem przyszła Magda Quandt i została bardzo długo. Rozkwita w urzekającej blond słodyczy. Jaka jesteś, moja królowo? (1) Piękna, piękna kobieta! Zapewne będę ją bardzo kochać. Chodzę teraz jak we śnie. Tak przepełniony szczęściem. To wspaniałe, kochać piękną kobietę i być przez nią kochanym...".
Wydaje się, że tym wpisem w dzienniku Goebbels zaznaczył początek swojego związku z Magdą, także w aspekcie seksualnym - na co przypuszczalnie wskazuje umieszczona w nawiasach jedynka. Jak sztubak zapisywał w dzienniku swoje seksualne sukcesy.
W nieustającej ekstazie Goebbels pisał w nim o swoich politycznych sukcesach, ale gdy napomykał o Magdzie, ton jego zapisków ulegał zmianie. "Magda jest święta. Tak piękna, miła kobieta... Do późnej nocy siedziałem razem z Magdą Quandt. Ona jest czarująco piękna i dobrotliwa, kocha mnie bezmiernie. Magda jest piękna i rozmarzona. Kocham ją". Już wówczas dochodziło między kochankami do awantur, kiedy Magda spostrzegła, że jej ukochany jest notorycznym uwodzicielem. W następnych dniach pisał: "15 marca. Wczoraj był świetny dzień... wieczorem przyszła Magda, ukochana. Bardzo ją lubię. Przede wszystkim dlatego, że jest rozsądna. Ma mądre, realistyczne podejście do życia, jest wielkoduszna w myśleniu i działaniu. Trochę edukacji po jej i po mojej stronie i będziemy pasować do siebie fantastyczne (4, 5). Porzucę te wszystkie kobiece historie i ona będzie dla mnie jedyna. Dzisiaj po południu chcę spacerować z Magdą po zoo. Jest piękny wiosenny dzień. Mimo wszystko - życie jest piękne, o królowo!".
"22 marca: Wieczorem przyszła Magda. Piękna, miła i promienna. Była dla mnie dobra. Odegnała troski. Bardzo ją kocham (6, 7). Nieprzyjemne listy od Helli Koch i Eriki Chelius. Kocham teraz tylko tę jedyną". Wraz z decyzją, że będzie kochać tylko Magdę, Goebbels skończył z zapisywaniem w nawiasach numeracji dotyczącej prawdopodobnych spotkań seksualnych i możemy przyjąć, że stanowiły one już oczywisty aspekt ich związku.
"10 maja. Wieczorem czekam na Magdę, bardzo późno przyszła. Ona jest dobrocią, miłością i poświęceniem. Jakże jestem szczęśliwy, że ją mam. Tak piękna kobieta jest wiecznym promieniem słońca w szarym dniu powszednim. Dzisiaj świętuje Dzień Matki. Matka Magda!".
"Nazistowski kacyk żeni się z Żydówką"
Kiedy Magda postanowiła poślubić Goebellsa, w jej otoczeniu ta decyzja trafiła na opór. Quandt ostrzegał ją przed tym krokiem i wyjaśnił, że Harald - zgodnie z umową - po jej powtórnym zamążpójściu wróci do niego. Auguste od początku żywiła wobec Goebbelsa niechęć i chociaż oficjalnie poprosił ją o rękę Magdy, tak opisała swoje wrażenie we wspomnieniach: "Wydał mi się demoniczny, zbyt podejrzany. Jego bezsprzeczny urok nie robił na mnie wrażenia, a jego cynizm, który po 1933 r. stał się bardziej jawny i zjadliwy, często mnie irytował i ranił (po przejęciu władzy przez Hitlera w 1933 r., Goebbels objął urząd ministra propagandy, oświecenia publicznego i informacji - przyp. js). Nie mogę mu odmówić intelektu, lecz zawsze pozostawał dla mnie działającym w amoku drobnomieszczaninem, który przeskoczył wszystkie przeszkody wynikające z pochodzenia i chciał brylować, oczarowywać i panować".
Krótko przed ślubem Auguste ponownie ostrzegła Magdę przed tym krokiem i próbowała przekonać córkę, że wychodząc za Goebbelsa, porzuca bezpieczeństwo finansowe, bo dochody Goebbelsa w żaden sposób nie pozwolą na wysoki standard życia, do jakiego przywykła. Magda zareagowała na to chłodno, mówiąc: "Jestem przekonana, że dla Niemiec są tylko dwie możliwości politycznego rozwoju. Albo pochłonie nas komunizm, albo staniemy się narodowymi socjalistami". Porozumienie, które Goebbels zawarł z przyszłą żoną jeszcze przed ślubem, praktycznie z góry zakładało i sankcjonowało jego niewierność. W umowie tej deklarował, że Magda jest królową jego życia i że chce mieć z nią dużo dzieci. Z drugiej jednak strony chętnie zachowa wolność w kwestii przygód pozamałżeńskich, swobodę spotkań, z których będzie się Magdzie spowiadać, a które nie będą miały znaczenia dla jego z nią relacji. Ta zrzekała się nawet sporów i kłótni. "Do tak genialnego człowieka, żyjącego trzy razy intensywniej niż inni ludzie, nie może być przykładana
zwykła mieszczańska moralność" - mówiła.
Uroczystość odbyła się 19 grudnia 1931 r. Świadkiem na ich ślubie był Adolf Hitler. Ślub zarozumiałego i powszechnie znanego gauleitera nie mógł pozostać niezauważony. Radowała się przeciwna mu prasa, publikując nagłówek "Nazistowski kacyk żeni się z Żydówką".
Dziesięć miesięcy po ślubie, 1 września, Magda urodziła pierwszą córkę, Helgę. Później Goebbelsowie mieli jeszcze pięcioro dzieci: Hildegarda, Helmut, Hedwig, Holdine i Heidrun. Dlaczego wszystkie dzieci Goebbelsów nosiły imiona na literę H? Przypuszczano, że Magda wybierała takie imiona ze względu na pierwszą literę nazwiska Hitlera, ale jej matka Auguste wypowiedziała się na ten temat inaczej: "To czysty przypadek, że po urodzeniu pierwszego dziecka wybrano imię 'Helga', które zaczynało się na tę samą literę co imię syna Magdy z pierwszego małżeństwa. Gdy zostało to spostrzeżone, poszukiwanie kolejnych imion rozpoczynających się na H stało się rodzinnym hobby".
"W domu ciągle awantury. Rzygać się chce!"
Goebbels nie był wzorem małżeńskich cnót, nie stronił od towarzystwa innych kobiet - w trakcie małżeństwa z Magdą miał ponoć 40 romansów. Bella Fromm zamieściła następujący komentarz w swoim dzienniku: "Goebbels wymyślił coś nowego dla swoich dziewcząt z Ministerstwa Propagandy, wynalazł mianowicie pewien system, jak się od nich uwalniać, zanim staną się dla niego uciążliwe. Wyszukuje ładnego, zdrowego, młodego faceta, awansuje go i żeni ze swoją ostatnią kochanką. Zaszczyca później młodzieńca i porzuconą kochankę swoją obecnością na tym nakazanym ślubie. Najświeższy przykład to młoda blondynka, Ilse Stahl, poślubiona dzisiaj przez gauleitera Essen Josefa Terbovena".
Ciągle dochodziło do awantur między Magdą a Goebbelsem. Zdradzają to liczne wpisy w jego dzienniku. I tak pod datą 3 maja 1936 r. zanotował: "Nastrój przygnębienia, awantura z Magdą", a 5 maja 1936 r.: "Schwanenwerder, wcześnie do łóżka. Znowu awantura z Magdą". Następnego dnia: "Ze strony Magdy nie padło ani jedno słowo". Kolejnego dnia, w piątek, Goebbels pojechał do biura, potem wrócił do Schwanenwerder. "Magdy nie ma. Jestem sam z dziećmi. To wspaniałe. Później Magda przyjechała, a ja od razu wyjechałem. Nie mam już domu, gdy ona tu jest". Na następny dzień wezwał swoich współpracowników do Schwanenwerder, by tu z nimi pracować. "10 maja. W domu ciągle awantury. Rzygać się chce! Wieczorem rozmowa z Magdą. Ona jest zupełnie nierozsądna. Czasami tak bardzo mi daleka". "11 maja. Rozmowa z Magdą. Bardzo płacze i jest smutna. Jestem poruszony. Niekiedy źle ją traktuję. Muszę się bardziej troszczyć o nią. W gruncie rzeczy jest dobra, tylko czasami ma te swoje fochy; jak wszystkie kobiety. Wtedy muszę się jej
odgryźć".
Jako naczelny nazistowski propagandysta Goebbels odegrał znaczącą rolę w upowszechnianiu ideologii nazistowskiej oraz tworzeniu i umacnianiu państwa totalitarnego poprzez prowokacje, kłamstwa, parady i starannie wyreżyserowane wiece. Kreował Hitlera na wodza i umiejętnie podsycał wokół niego kult jednostki. W tym celu posługiwał się radiem i filmem, a monopolowi informacji zawdzięczał możliwość dowolnego kształtowania nastroju społecznego.
Oznajmił żonie: po tylu latach zrozumiesz, że muszę mieć przyjaciółkę...
Najgłośniejszym romansem Goebbelsa był ten trwający przeszło rok z czeską aktorką Lídą Baarovą. Baarova była piękną kobietą: ciemnowłosa, szczupła, o twarzy pełnej wyrazu i do tego bardzo młoda. Gdy Goebbels ją poznał, świętowała właśnie swoje 22. urodziny. Z jej powodu, Goebbels zamierzał nawet rozwieść się z Magdą. "Lida Baarova poznała go w wytwórni Ufa w Babelsbergu, gdy oglądał sekwencje filmu Paula Wegenera 'Godzina pokusy', w którym Lida grała główną rolę razem z popularnym aktorem Gustavem Froehlichem. Oboje zostali zaproszeni na pamiętne przyjęcie na Wyspie Pawiej. Goebbels zobaczył tam Lidę ponownie i zakochał się bez pamięci" - czytamy. Od tej chwili w dzienniku Goebbelsa pojawiają się zaszyfrowane wpisy dotyczące Lidy Baarovej: "14 września. Życie jest piękne. Jest walką, bólem i szczęściem"405. Następnego dnia zaczął pisać w nowym zeszycie: "15 września. Najdziksze życie jest najpiękniejsze". Goebbels cały czas pozostawał "skończonym dżentelmenem" - jak oświadczyła Lida Baarova w wywiadzie
udzielonym przed kilku laty. W tym samym wywiadzie nadal wyrażała zachwyt swoim dawnym wielbicielem i twierdziła, że zachowywał się wobec niej wzorowo, że się tylko w sobie kochali.
Biografka Magdy Goebbels opisuje okoliczności, w jakich Goebbels powiedział żonie o romansie: "Zatelefonował z Berlina do Schwanenwerder i zapowiedział, że przyjedzie na herbatę w towarzystwie Lidy Baarovej. Nie było w tym nic niezwykłego, ponieważ Baarova była już u nich kilka razy. Magda zgodziła się, niczego nie podejrzewając. Goebbels pokazał się od najbardziej szarmanckiej strony i przywiózł żonie kwiaty. Baarova również sprawiała wrażenie bardzo sympatycznej. Gdy tak przyjemnie spędzali czas przy herbacie, Goebbels nagle rzekł do Magdy: 'Muszę omówić z tobą coś ważnego... pani Baarova i ja kochamy się'. Kontynuował: 'Jesteś oczywiście matką moich dzieci i moją żoną. Ale po tylu latach zrozumiesz, że muszę mieć przyjaciółkę... myślę, że na stałe'. Magda była tak wstrząśnięta, że nic nie odpowiedziała. Jej milczenie uznał za zgodę. Goebbels wziął ją pod rękę, mówiąc: 'Wiedziałem, że mogę na tobie polegać, kochana Magdo', i dodał jeszcze: "Byłaś i będziesz moją dobrą staruszką'". "Dobra staruszka" miała
wtedy 36 lat i właśnie urodziła szóste dziecko. Sprawa romansu Goebbelsa dotarła do Hitlera, który kategorycznie nakazał Josephowi zerwanie z Baarovą. Ten próbował bagatelizować postawione zarzuty, przedstawiając Magdę jako przewrażliwioną histeryczną kobietę - "ma nerwy zszarpane przez liczne porody", w dzienniku biadolił o swoim złamanym sercu, niemniej trzymał się narzuconej mu przez Hitlera umowy.
Zbliżająca się klęska zbliżyła do siebie małżonków
Po klęsce pod Stalingradem Goebbelsowi powierzono zadanie przygotowania narodu niemieckiego do "wojny totalnej". Od 1944 r. pełnił funkcję pełnomocnika Rzeszy ds. totalnej mobilizacji i komisarza obrony Berlina, co sprawiło, że stał się trzecim, po Hitlerze i Heinrichu Himmlerze, najważniejszym dygnitarzem w Rzeszy. W końcowym okresie wojny opowiadał się za kontynuowaniem walki bez względu na ofiary wśród ludności cywilnej. Fanatyczny nazista - wprowadził 60-godzinny tydzień pracy, zakazał wszelkich form rozrywki, wymagał poświęcania życia dla Fuehrera i dobra Rzeszy.
Zimą 1944 r. w obliczu zbliżającego się końca, Magda i Goebbels po raz kolejny stali się sobie bliżsi. Goebbels wspierał się na żonie. Całymi godzinami w schronie przeciwlotniczym trzymał ją za rękę. Gdy musiał zostać w ministerstwie, Magda jechała do niego. Samoloty szturmowe nie były w stanie powstrzymać jej od tych wypraw. Poczucie, że jest mu potrzebna, przeważało nad strachem.
W listopadzie dowiedziała się, że Harald trafił do angielskiej niewoli we Włoszech. W domu Goebbelsów wiedziano, że ta wojna już nie może być wygrana. Goebbels był rozczarowany, że nie powiodła się również wielka ofensywa w Ardenach, tak szumnie zapowiadana przez Hitlera w połowie grudnia.
W okresie adwentu 1944 r. Hitler złożył Goebbelsom ostatnią wizytę. Auguste pisała, że był już wtedy wrakiem człowieka. "Z mocno zgarbionymi plecami i bezwładnie zwisającymi ramionami bardziej się wlókł po schodach, niż wchodził. Przy zdejmowaniu płaszcza stękał jak ciężko chory starzec. Miał skrzekliwy, zachrypły głos, sztuczny śmiech - to był człowiek, w którego rękach leżał los Niemiec"
Gdy 25 kwietnia 1945 r. Berlin został okrążony, a na ulicach toczyły się walki o każdy budynek, z lotniska Tempelhof jeszcze startowały ostatnie samoloty. Hitler proponował Magdzie, aby wraz z dziećmi uciekła na zachód. Odmówiła. Chociaż wzburzony powtórzył życzenie, by ratowała sześcioro własnych dzieci, nie ustąpiła. Rodzina Goebbelsów wraz z dziećmi przeniosła się do bunkra Hitlera, pod zbombardowaną Kancelarią Rzeszy. Dzieci były zaniepokojone, nie rozumiały, dlaczego nie mogą wyjść, a Helga powtarzała pytanie, czy wszyscy muszą umrzeć. Jedyną atrakcją były dla nich codzienne odwiedziny u Hitlera. Jego suka Blondie właśnie urodziła szczeniaki, zabawa z nimi dawała dzieciom radość i trochę odwracała uwagę od ogólnego napięcia. Jak dalece bały się młodsze, możemy tylko przypuszczać, ale Helga - według relacji osób, które przeżyły - cierpiała bardzo. Miała świadomość, że ich śmierć jest postanowiona. Wiele razy błagała, aby wolno było jej opuścić bunkier, i powtarzała, że nie chce umierać.
Na zdjęciu Goebbels z Hermannem Goeringiem.
Hitler strzelił sobie w usta po wcześniejszym rozgryzieniu kapsułki z cyjankiem. Eva Braun otruła się w tym samym czasie
28 kwietnia Hitler wezwał wszystkich pozostałych przy nim współpracowników i poinformował, że zamierza popełnić samobójstwo. Tego samego dnia wziął ślub z Evą Braun, swoją długoletnią, ukrywaną towarzyszką życia. Goebbels występował w roli świadka. Po ceremonii odbyło się skromne przyjęcie, na którym pito szampana, lecz nikt nie mógł się przemóc, by życzyć młodej parze szczęścia. "Rozmawiano o różnych możliwościach popełnienia samobójstwa. Przeważał pogląd, że cyjanek to najpewniejszy sposób rozstania się z życiem". Rano 30 kwietnia Hitler pożegnał się ze swoimi wiernymi stronnikami. Cały dzień w napięciu wszyscy oczekiwali na samobójstwo Hitlera. Do jego pomieszczeń, a nawet do całego piętra dostęp mieli wyłącznie żołnierze straży przybocznej. Jeden z nich, Otto Guensche, stał bezpośrednio przed drzwiami Fuehrera. Opowiadał później, że było to najdłuższe dziesięć minut w jego życiu. Nagle pojawiła się też Magda, biegła korytarzem, po czym zaczęła uderzać pięściami w zamknięte drzwi. Guensche nie chciał
używać siły, zapukał, by uzyskać od Hitlera instrukcje, jak ma się zachować. W momencie gdy drzwi się uchyliły, Magda wpadła do środka. Kilka sekund później ponownie znalazła się na zewnątrz, zrozpaczona i szlochająca.
Wieczorem nadszedł czas rozstrzygnięcia. Za zamkniętymi drzwiami Hitler strzelił sobie w usta po wcześniejszym rozgryzieniu kapsułki z cyjankiem. Eva Braun otruła się w tym samym czasie. 1 maja część z pozostałych w bunkrze współpracowników Hitlera chciała o dziewiątej wieczorem zaryzykować ucieczkę. Goebbels powiedział im, że on nie jest już zainteresowany życiem, i oznajmił swojemu adiutantowi Schwaegermannowi, że on i jego żona zdecydowali rozstać się z życiem. Zwrócił się do adiutanta z prośbą o spalenie ich zwłok. O dzieciach nie mówił nic. Nie wiadomo dokładnie, jak rozegrała się tragedia dzieci Goebbelsów. Naoczny świadek, Rochus Misch, obsługujący w bunkrze połączenia telefoniczne, opisywał później w rozmowie z Gittą Sereny: "Było krótko po godzinie piątej, gdy pani Goebbels, podążając za swoimi dziećmi, przeszła koło mnie. Wszystkie dzieci miały na sobie białe nocne koszule. Magda Goebbels prowadziła je do pomieszczenia obok. Po chwili pojawił się ordynans z tacą, na której stał dzbanek z kakao i
sześć filiżanek. Później ktoś powiedział, że w kakao był środek nasenny. Widziałem, jak kilkoro dzieci matka brała w ramiona, inne głaskała po głowie. Dzieci nie wiedziały nic o śmierci wujka Adolfa. Śmiały się, rozmawiały jak zawsze. Trochę później znowu przeszli obok mnie, zmierzając na górę. Najmłodsza Heidi [Heide] na rękach matki. Heidi odwróciła się. Pomachałem jej ręką, a ona pomachała do mnie. Nagle wysunęła się z objęć matki, roześmiała się wesołym, dźwięcznym śmiechem, poprztykała palcami i zaśpiewała krótką rymowankę, którą śpiewała zawsze, gdy mnie widziała: 'Misch, Misch, jesteś rybą' [Misch, Misch, du bist ein Fisch]. Matka objęła ją ramieniem i delikatnie pociągnęła w górę schodów, ale Heidi śpiewała dalej. Do dziś słyszę jej śpiew".
Goebbels się zastrzelił, Magda rozgryzła kapsułkę z cyjankiem. Oboje zmarli natychmiast.
Jak wspomina Misch, nieco później Magda wróciła sama i poszła do swojego pokoju. Po jakimś czasie ponownie poszła na górę, tym razem z lekarzem, doktorem Stumpfeggerem. Gdy ostatni raz schodziła na dół, płakała. Usiadła przy dużym stole i stawiała pasjansa. Goebbels przyszedł również, ale Misch nie potrafił sobie przypomnieć, czy rozmawiali ze sobą. Przygotowania do spalenia zwłok już trwały, gdy Magda oparta na ramieniu męża wchodziła po stopniach prowadzących do ogrodu. Goebbels zdecydował, że sami pójdą na górę, aby później nie trzeba było ich przenosić. Goebbels się zastrzelił, Magda rozgryzła kapsułkę z cyjankiem. Oboje zmarli natychmiast.
Następnego dnia Sowieci wdarli się do bunkra. Znaleźli sześcioro ślicznych dzieci leżących w łóżkach, jakby spały, w białych nocnych koszulkach, dziewczynki z białymi kokardami we włosach. Tylko Harald, syn Magdy z małżeństwa z Quandtem, mógł przeżyć. 28 kwietnia, trzy dni przed śmiercią, Magda napisała do niego list, który dostarczyć miała mu lotniczka, Hanna Reitsch. Jakimś cudem list ten trafił w końcu okrężnymi drogami do rąk Haralda, będącego wówczas w angielskiej niewoli. "Mój ukochany synu! Już sześć dni jesteśmy tutaj w bunkrze Fuehrera, tata, sześcioro Twojego małego rodzeństwa i ja, aby w jedyny możliwie honorowy sposób zakończyć nasze narodowosocjalistyczne życie. Nie wiem, czy otrzymasz ten list. Może istnieje jakaś dobra dusza, która umożliwi mi przekazanie Ci tego ostatniego pozdrowienia. Powinieneś wiedzieć, że wbrew woli taty zostałam tu z nim. Jeszcze zeszłej niedzieli Fuehrer chciał mi pomóc w wydostaniu się stąd. Znasz swoją matkę, mamy tę samą krew - nie zastanawiałam się nawet chwili.
Nasze wspaniałe idee giną, a wraz z nimi również wszystko co piękne, godne podziwu, szlachetne i dobre, co poznałam w swoim życiu. Świat, który nadejdzie po Fuehrerze i narodowym socjalizmie, nie jest już wart, aby w nim żyć. Dlatego zabrałam tu również dzieci. Szkoda ich dla tego przyszłego życia, które przyjdzie po nas. Łaskawy Bóg mnie zrozumie, gdy sama dam im wybawienie. Ty będziesz żyć dalej i mam do Ciebie tylko jedną jedyną prośbę: nie zapomnij nigdy, że jesteś Niemcem, nie czyń niczego sprzecznego z honorem i troszcz się to, aby swoim życiem dowieść, że nasza śmierć nie była nadaremna" - pisała.
Fragmenty książki "Magda Goebbels. Pierwsza Dama Trzeciej Rzeszy" publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.
(js)