Mafia nie zapłaci podatków
"Rzeczpospolita" twierdzi, że dwa słowa wprowadzone do nowego prawa podatkowego sparaliżowały ściganie mafii paliwowej.
Dziennik ustalił, że kilkanaście dni temu w życie weszła najnowsza wersja ordynacji, przyjęta pod koniec czerwca przez Sejm. Przez zapisy jednego z artykułów współpraca organów skarbowych z prokuraturą została kompletnie zablokowana.
BR>
"Rzeczpospolita" twierdzi, że dwa słowa wprowadzone do nowego prawa podatkowego sparaliżowały ściganie mafii paliwowej.
Dziennik ustalił, że kilkanaście dni temu w życie weszła najnowsza wersja ordynacji, przyjęta pod koniec czerwca przez Sejm. Przez zapisy jednego z artykułów współpraca organów skarbowych z prokuraturą została kompletnie zablokowana.
Jeden z paragrafów ordynacji pierwotnie zawierał stwierdzenie, że dowodami mogą być między innymi "materiały zgromadzone w toku postępowania karnego", a więc uzyskane przez prokuraturę, ABW czy policję. W Sejmie dopisano jednak do niego dwa słowa - "Prawomocnie zakończonego". A to znaczy, że współpraca kontroli skarbowej z organami ścigania na bieżąco, w trakcie prowadzenia śledztwa, będzie niemożliwa przed prawomocnym zakończeniem postępowania karnego - czyli umorzeniem sprawy albo ostatecznym wyrok sądu.
Chodzi o dowody w postępowaniu podatkowym - a więc wówczas, gdy fiskus próbuje odzyskać należne podatki.
"Rzeczpospolita" pisze, że ma to ogromne znaczenie, bo do tej pory skarbówka i prokuratura wymieniały się informacjami. Na tej współpracy opierały się sukcesy w wielu głośnych sprawach, w tym w walce z mają paliwową. "Rzeczpospolita" twierdzi, że wie kto wprowadził dopisek - gość podkomisji, pracującej nad ordynacją. Osoba ta tłumaczy dziennikowi, że - jej zdaniem - dopiero taki zapis ma prawidłowe brzmienie, powołując się między innymi na sprawę Romana Kluski.
W ciągu ostatnich kilku lat dwa razy ujawniano, że niewielki dopisek znacząco zmieniał sens ustawy. Najpierw komisja śledcza badająca sprawę Rywina odkryła wykreślenie z projektu ustawy medialnej słów "lub czasopisma". Potem pierwsza wersja ustawy o biopaliwach trafiła do kosza po nagłośnieniu, że znalazły się w niej słowa "i inne rośliny", co umożliwiało - wbrew zamysłom twórców prawa - import surowców do produkcji biopaliw.