Macron miałby poważnego rywala? Francuzi zagłosowali też na Mbappe
Nie wiemy jeszcze, czy Kylian Mbappe, jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, planuje kiedyś karierę polityczną, ale jeśli tak, to pierwszy krok ma już za sobą. Francuzi zagłosowali na niego w niedzielnych wyborach prezydenckich.
26.04.2022 | aktual.: 26.04.2022 17:02
Mbappe ma sympatyków w całej Francji, ale ci na wschodzie kraju, w departamencie Doubs, uważają najwyraźniej, że równie dobrze jak na boisku reprezentowałby ich w Pałacu Elizejskim. W niewielkiej miejscowości Tallenay, liczącej około 400 mieszkańców, na piłkarza PSG oddano dziesięć głosów.
Jak informuje lokalny dziennik "L'Est Républicain", akcja była precyzyjnie przygotowana, bo nazwisko Mbappe pojawiło się na takich samych kartach wyborczych jak dwoje kandydatów w II turze, czyli Emmanuel Macron i Marine Le Pen. Największy paradoks polega na tym, że w Tallenay nie ma drużyny piłkarskiej.
Ostatecznie najwięcej głosów uzyskał tam Macron, prawie 70 proc.
Co najmniej jeden głos został też oddany na Mbappe w podparyskim Ulis, czyli mieście, gdzie urodzili się Thierry Henry, Patrice Evra i Anthony Martial.
Wysłanie francuskich piłkarzy do polityki ma długą tradycję. Gdy w 1998 roku Francuzi zdobyli po raz pierwszy mistrzostwo świata, entuzjazm był taki wielki, że kibice od razu zaczęli skandować pod Łukiem Triumfalnym, żeby Zinedine Zidane został prezydentem. Choć akurat on unikał polityki jak ognia, a jedyny raz, kiedy zabrał publicznie głos na ten temat, to był sprzeciw w 2002 roku wobec kandydatury Jeana-Marie Le Pena, ojca kandydatki w ostatnich wyborach.
Żeby było jeszcze ciekawiej oficjalny przydomek "Prezydenta" ma jeszcze inny francuski mistrz świata i były selekcjoner Laurent Blanc.
Dla Mbappe to jakaś wskazówka? Po kilku wizytach zakamarki Pałacu Elizejskiego zna już całkiem nieźle.