Macierewicz: rosyjscy agenci atakują coraz agresywniej
Suwerenna Polska jest traktowana przez rosyjski wywiad jako przeciwnik, a penetracja rosyjskiej agentury w naszym kraju ostatnio poważnie się nasiliła. Jej agresywność powróciła do stanu z czasów zimnej wojny. Tym pilniejsza dla bezpieczeństwa Polski staje się konsekwentna lustracja - mówił "Gazecie Polskiej" szef kontrwywiadu wojskowego Antoni Macierewicz.
26.06.2007 | aktual.: 26.06.2007 09:04
Gazta Polska: Kiedy zostanie opublikowany zapowiedziany aneks do Raportu o sprawie likwidacji WSI?
Antoni Macierewicz: Ustawa o likwidacji WSI mówi, że każdy nowy dokument jaki pojawi się po decyzji prezydenta i premiera ujawniającej ten Raport i jaki wnosi istotne zmiany do stanu opisanego w Raporcie może stanowić aneks. Tymczasem niemal każdego dnia do naszych zasobów dochodzi nowy dokument i rzuca nowa światło na działalność b. służb wojskowych oraz na skutki tej działalności. Publikowanie każdego takiego dokumentu z osobna nie byłoby racjonalne. Chcemy przedstawić ich całościowy zestaw w zapowiadanym aneksie. Wstępnie prezydent RP zadecydował, że aneks ukaże się do końca lata br. Jeśli ten termin zostanie utrzymany – to Komisja Weryfikacyjna WSI do tego czasu przygotuje aneks.
Czy może Pan powiedzieć jakie rodzaje dokumentów znajdą się w tym aneksie?
- Dla przykładu: będą to zestawienia materiałów z różnych lat, aż do 1991 r. pokazujących jak Sowieci wydawali polecenia służbom wojskowym dostarczania konkretnych informacji i wykonywania czynności operacyjnych. Jak egzekwowali te polecenia. I w jaki sposób t.zw. polskie służby na bieżąco wykonywały polecenia służb sowieckich. W okresie po 1989 r. postkomunistyczne struktury zatarły skutecznie prawdę o tej dyspozycyjności. Obecne przywracanie prawdy ma na celu nie wywoływanie sensacji, ale przypominanie o trybie działania i o organizacji państwowej PRL jako państwa pozbawionego suwerenności. To przywracanie prawdy rzutuje też na ocenę przydatności ludzi pracujących w służbach wywiadu i kontrwywiadu, choć w poszczególnych przypadkach ocena może być pozytywna.
Takie wnioski płyną z analizy kolejnych okresów, gdy Polska nie była suwerennym państwem, gdy profesjonalizm ludzi służb oznaczał apoteozę niewolnictwa, a skutkiem tego ginęli bardzo liczni Polacy. Obecnie, gdy przesłuchuje się b. funkcjonariuszy wyraźnie widać ich antypaństwowy stosunek do interesów własnego kraju. Nic dziwnego – ci funkcjonariusze byli szkoleni przez sowieckie służby GRU i KGB. Szkolenie miało taki charakter, że sowieckie służby uzyskiwały kompletny portret psychologiczny każdego szkolonego. Wiedziano o nich absolutnie wszystko i kierownictwo sowieckich służb mogło nimi dowolnie sterować. Oni byli zupełnie bezradni, bezbronni, także wobec obecnych służb rosyjskich. Tak „wyszkolonych” funkcjonariuszy wysyłano m.in. do polskich ataszatów wojskowych. Już w III Rzeczypospolitej. Wiadomo, co to oznaczało.
Skoro wiadomo, to kto i dlaczego wysyłał takich ludzi na placówki?
- Gdy w czasie przesłuchania pytałem o to pewnego oficera, odpowiedział mi, że innych po prostu nie było. A kim byli ci, którzy decydowali? Dowództwo WSI, dowództwo wojska polskiego i minister obrony narodowej jako odpowiedzialny za całość spraw tego resortu, a w szczególności za sprawy operacyjne. Tak stanowi uchwała Rady Ministrów z 1997 r.
Zagrożenie ze strony rosyjskich służb nie ograniczało się tylko do polskich placówek dyplomatycznych?
Oczywiście, że nie. To była także centralna administracja państwowa, służba dyplomatyczna – obszary, gdzie agentura WSI służyła inwigilacji własnego państwa. Dalej – przedmiotem zainteresowania był – i jest nadal - czołowy menedżment, środowiska naukowe, media. Pełna bezradność całej WSI wobec Rosji ujawniła się w wielu faktach. Przez 16 lat istnienia III RP wojskowe służby nie schwytały ani jednego rosyjskiego szpiega, choć rosyjskie służby nadal penetrowały intensywnie najważniejsze dziedziny naszego życia i gospodarki. A rosyjscy agenci zostali przecież zidentyfikowani. Urząd Ochrony Państwa, choć też miał swoje słabości, zdemaskował i zatrzymał ich kilkunastu. Wyręczając WSI.
Działania mafii paliwowej były niemal ręcznie sterowane przez WSI. Nielegalny handel bronią stał się całym systemem To była taka tajna siła, która umożliwiała w dodatku różnym gangsterom uprzywilejowaną czy wręcz monopolistyczna pozycję w polskiej gospodarce. Nasza wiedza o tych sprawach jest obecnie dużo większa niż przedstawiona w „Raporcie”. Mamy komplet notatek z handlu bronią, pakiet dokumentów dotyczących mafii paliwowej. Dużą dokumentację afer politycznych i korupcyjnych. Wygląda to zwykle inaczej niż wynikałoby z pewnych relacji prasowych, które opisywały działalność mafii paliwowej, Orlenu czy King and King.
Jakie to były afery, jak one wyglądały?
- To jest dylemat jak odpowiedzieć na pani pytanie. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, ale ustawa nakłada tu określone rygory. Tylko prezydent może ujawnić fakty stwierdzone przez komisje weryfikacyjną WSI. Mogę powiedzieć tyle, że w niektórych ważnych aferach politycznych uczestniczyli funkcjonariusze WSI. I że świetnie znali zagrożenia, ale je lekceważyli.
Nikt z najwyższych władz o niczym nie miał pojęcia?
- Nawet jeśli czasem wiedział – to przechodził nad tym do porządku dziennego.
Może Pan przytoczyć jakiś przykład?
- Nie chcę nikogo obarczać odpowiedzialnością ad personam. Ale powołam się na moje doświadczenie jako przewodniczącego sejmowej komisji służb specjalnych. W 2003 r. badaliśmy nielegalny handel bronią i rolę w tym WSI. Jako szef komisji przekazywałem raporty z wynikami prac komisji powołanym do tego przedstawicielom władz państwowych. Z efektem - żadnym. Dziś przekonuję się, że krążyły one od polityka do polityka, przesyłane z odpowiednimi adnotacjami i zgodnie z biurokratyczna procedurą, tak aby raporty sejmowej komisji, efekt pracy najwyższego organu w państwie, pozostały bezużyteczne.
Dziś także z dokumentacji wiem, że WSI powołały specjalny zespół przeciwko sejmowej komisji ds służb specjalnych, który monitorował i kontrolował jej pracę. To było dzieło ówczesnego szefa WSI gen. Dukaczewskiego. Jego teza brzmiała: sejmowa komisja bezprawnie kontroluje WSI. Sfingowany został cały wywód prawny, według którego komisja dyskredytowała WSI. W 2005 r. ABW przesłuchała pracowników sekretariatu sejmowej komisji śledczej ds. prywatyzacji Orlenu. Pozostała z tego cała teka dokumentów, którą znaleźliśmy w ramach prac komisji likwidacyjnej WSI.
To wszystko wkracza w pojęcie zdrady stanu. A gdzie konsekwencje?
- Mam nadzieję, że konsekwencje będą, czyli finał sądowy i karny. Opinia publiczna, która w dużej części odnosi wrażenie, że żyjemy w warunkach bezprawia – ma prawo przekonać się, że to się zmienia.
Raport ze strony większości elit politycznych był przedmiotem albo krytyki, albo lekceważenia.
- Warto odnieść się do tych krytyków Raportu, którzy twierdzą, że nie ma w nim nic nowego. A tymczasem są tam choćby nazwiska 800 żołnierzy WSI szkolonych przez GRU. Opis sieci ogromnej operacji nielegalnego handlu bronią. Wyliczanie gigantycznych kwot – setek milionów dolarów, zdobywanych na skutek nielegalnych operacji finansowych, w których bezpośrednio uczestniczyły WSI. Geneza afery Orlenu. To tylko niektóre przykłady. Warto dokładnie zapoznać się z Raportem, choć to bardzo obszerny materiał i nie łatwy w studiowaniu.
Jak należy oceniać obecne zagrożenie wpływami rosyjskimi w Polsce?
- Po 1989 r. formalnie Polska stała się suwerenna i nastąpiła zmiana kierunku sojuszy zarówno w polityce wewnętrznej jak i zagranicznej. Także jeśli chodzi o powiązania dyplomatyczne i wojskowe. Nasze państwo zaczęło być traktowane przez wywiad najpierw sowiecki, a następnie rosyjski, jako przeciwnik. Zwracam uwagę na pełną ciągłość tych wywiadów. Z mojej wiedzy jako szefa polskiego kontrwywiadu wojskowego wynika, że penetracja rosyjskich służb, rosyjskiej agentury w Polsce, zwłaszcza w ostatnich latach poważnie się nasiliła. Szczególnie jeśli chodzi o pozyskiwanie źródeł osobowych. Materiały brytyjskie dowodzą, że agresywność tych służb powróciła do stanu z okresu zimnej wojny. Podstawowym obowiązkiem WSI była ochrona Polski przed tym nowym zagrożeniem. Tego obowiązku te służby nie wykonywały w najmniejszym stopniu. Nie chroniły zwłaszcza Wojska Polskiego.
Czy to zagrożenie wykracza poza klasyczne zainteresowanie wywiadu wojskowego i cywilnego?
- Oczywiście, cele obu tych służb są wszechstronne. Rosja dąży do pełnego uzależnienia od swoich zasobów energetycznych szczególnie państw byłej strefy wpływów sowieckich, a także starała się kształtować sfery swoich wpływów sterując handlem bronią. Polskie władze państwowe nie zawsze potrafiły sobie dać z tym radę, zwłaszcza, że strona rosyjska bardzo zręcznie korzystała z mechanizmów wolnego rynku zdobywając krok po kroku pozycje monopolisty w energetyce europejskiej.
Rosyjskie wpływy agenturalne w gospodarce to system starannie zbudowany. Zwracam uwagę także na rynek mediów. Charakterystyczne, że większość mediów tak życzliwie zareagowała na ofertę Putina skierowana do USA w sprawie tarczy. Podziwiano dyplomatyczną zręczność prezydenta Rosji, jego „pro europejskość” i rzekome zakłopotanie prezydenta Busha. Od czasów PZPR żaden z rosyjskich liderów nie miał tak doskonałej prasy w Polsce. Bezkrytyczność mediów wobec Rosji i jej prezydenta, prześmiewczy stosunek do zagrożeń dowodzą, że mamy poważny problem – spuściznę zniewolenia, która nie tylko ogłupia dużą część opinii publicznej, ale sprzyja też działalności agenturalnej w każdej dziedzinie. To jest kontynuacja zapoczątkowanego w 1944 r. podziału na trwałą orientacje prosowiecką/prorosyjska i orientację niepodległościową.
Tego wszystkiego niestety nie da się zmienić w ciągu kilku miesięcy. Jednak faktem jest, że Raport stał się momentem przełomu, zwłaszcza w walce wywiadów. Władimir Bukowski porównał go do zwycięskiej batalii 1920 r. Pamiętajmy jednak, że choć zmniejszyła się poważnie nasza podatność na atak – atak wcale nie stał się ani trochę słabszy. Wracając do gospodarki – był to obszar, gdzie dominacja WSI i poprzednich służb agentury wojskowej – II Zarząd Sztabu Generalnego LWP oraz WSW – stała się niemal absolutna.
Mamy sporządzoną analizę sumującą istniejący potencjał finansowy oby tych służb wojskowych. Wynika z niej, że ludzie z WSI w toku prywatyzacji byli od początku transformacji bezwzględnie uprzywilejowani jako beneficjanci rynku. Pozostali kandydaci na przedsiębiorców byli wobec nich bez szans. Zaś proces przekształceń w wielu branżach często miał charakter mafijny. Z pełnymi konsekwencjami zrastania się świata przestępczego, polityki i służb. Powołam się na przykład mafii paliwowej czy system nielegalnego handlu bronią, powodujący poważne zagrożenia międzynarodowe – jak sprzedaż sprzętu i broni arabskim terrorystom.
Czy należy obawiać się wpływu rosyjskich służb w procesach prywatyzacji?
- Badamy ten obszar jeśli chodzi o Agencje Mienia Wojskowego i właśnie handel bronią. W latach 90. były próby manipulacji rynkiem finansowym. Jak daleko ta manipulacja została zrealizowana – nie jest łatwo stwierdzić. W sektorze bezpieczeństwa energetycznego kapitał rosyjski próbuje przejąć dwanaście najbardziej efektywnych polskich kopalń węgla kamiennego. Próbowano też doprowadzić do bankructwa i przejąć polskie rafinerie.
Czy agentura WSI może zostać ujawniona w procedurze lustracyjnej, czy może zostać zdemaskowana jako całość, jako system?
- Lustracja ma wiele aspektów: moralny, historyczny, prawny. Z mojego punktu widzenia najważniejszy jest aspekt bezpieczeństwa państwa. Konstytucja gwarantuje nam prawo dostępu do informacja o osobach pełniących funkcje publiczne. To prawo nie jest realizowane, ogromna część elektoratu jest oszukiwana co do wielu z tych osób. Natomiast pełna informacja dysponują wywiady państw obcych. Od 1988 r. sporządzano w PRL mikrofilmy kartotek SB oraz służb wojskowych i przekazano je służbom sowieckim. Dziś posiada je Rosja. Wymiana danych służb wojskowych była – zgodnie z zasadami Układu Warszawskiego – dokonywana systematycznie od lat 70. W efekcie budowano system uzależnienia elit politycznych od służb obecnie rosyjskich. Bez przeprowadzenia konsekwentnej lustracji Polska nie będzie państwem wolnym od obcych zagrożeń.
Krytycy zarzucali, że likwidując dotychczasową agenturę kontrwywiadu i ujawniając pewne fakty, Raport zagroził bezpieczeństwu naszych żołnierzy w Afganistanie.
- Tu najlepiej przekonuje praktyka. Porównanie naszych strat w ciągu ostatnich 9 miesięcy oraz strat innych sił wojskowych pełniących służbę w Afganistanie, wyraźnie wypada na polską korzyść – nasze straty są i ilościowo i procentowo najniższe. To znaczy, że nasze obecne służby kontrwywiadu wojskowego dobrze wykonują swoje zadania. Kontrwywiad jest częścią całego systemu obronnego państwa i to ten system decyduje ostatecznie o granicach skuteczności tej służby. Cała kampania krytyki, że likwidacja WSI godzi w bezpieczeństwo polskich oddziałów w Afganistanie jest oparta na fałszywych argumentach. W ogóle bezpieczeństwo Polski dzięki likwidacji WSI wzrosło, a nie spadło.
Rozmawiała Teresa Wójcik