Macierewicz: raport nieprawdziwy; te zdjęcia są dowodem
Poseł PiS Antoni Macierewicz powiedział, że - jego zdaniem - międzynarodowa komisja badająca katastrofę smoleńską może powstać w przyszłym roku. Zapowiedział, że w
Parlamencie Europejskim zostanie złożony wniosek o publiczną debatę w sprawie katastrofy.
"Najbardziej tłumne wysłuchanie"
Macierewicz, odnosząc się do publicznego wysłuchania w PE poświęconego śledztwu w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, powiedział, że było to "najbardziej tłumne wysłuchanie w ciągu wielu ostatnich lat".
- Informacje, które do państwa dotarły na temat nielicznej obecności europosłów z innych poza Polską krajów, zapewne odnoszą się po prostu do tych, którzy zabierali głos, a nie do tych, którzy uczestniczyli - powiedział, dodając, że podczas wysłuchania głos zabrało 7 osób, w tym kilku europosłów z Wielkiej Brytanii i Litwy.
- Wszystko wskazuje na to, że wszyscy nasi rozmówcy - w Kongresie, w Senacie Stanów Zjednoczonych, jak i wczoraj w PE, podkreślają konieczność międzynarodowego śledztwa na skutek nieprzejrzystości, niejasności postępowania rosyjskiego, niszczenia dowodów i ex post zmiany zeznań - powiedział.
Pytany, kiedy mogłaby powstać międzynarodowa komisja badająca katastrofę, odpowiedział: "sądzę, że w zbliżającym się roku ona powstanie".
Macierewicz poinformował, że po publicznym wysłuchaniu spotkał się z kilkudziesięcioma parlamentarzystami Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. - Efektem jest wniosek, który zostanie złożony - o publiczną debatę PE nad katastrofą smoleńską. Liczymy na to, że zostanie przyjęty - podkreślił. Dodał, że odpowiedzi na wniosek spodziewa się jeszcze w tym tygodniu.
- Liczymy na to, że PO wesprze ten wniosek i się zrehabilituje za skandaliczne zachowanie wtedy, gdy głosowaliśmy nad tym, by nie oddawać śledztwa w ręce rosyjskie. Przypomnę: wtedy posłowie PO wsparli wniosek o tym, by oddać Rosjanom to śledztwo - dodał.
"Oto dowód, że MAK przedstawia nieprawdę"
Podczas konferencji Macierewicz pokazał dwa zdjęcia satelitarne: jedno przedstawiające widok miejsca katastrofy zanim się ona wydarzyła - z 5 kwietnia, i drugie - z 12 kwietnia, po katastrofie. - Te zdjęcia przesądzają o nieprawdziwości tezy, jaką przedstawiła komisja pani Anodiny o tym, że samolot się odwrócił i uderzył plecami, odwrotną stroną. Tak nie było - powiedział.
Według posła PiS, porównanie zdjęć dowodzi, że Tu-154M "skosił" fragment lasu. - To jest ok. 35 wysokich na kilka i kilkanaście metrów drzew, ok. 1000 metrów kwadratowych, które zostało wykoszone - zaznaczył. Według niego, na drugim zdjęciu widać dwie bruzdy wykonane przez podwozie samolotu.
W ocenie Macierewicza, samolot najpierw uderzył w ziemię podwoziem. - Co później się działo, nie chcę o tym przesądzać, ale niewątpliwie nie miało miejsca odwrócenie się samolotu na skutek uderzenia w tę słynną brzozę - dodał.
"Wstrząsające przez swoją nieprawdziwość informacje"
Macierewicz odniósł się także do słów akredytowanego przy MAK przedstawiciela Polski płk. Edmunda Klicha, który powiedział w środę w Radiu ZET, że przejęcie od Rosjan śledztwa spowodowałoby trudności w dostępie m.in. do pewnych dokumentów. - Patrząc na to, jak wygląda teraz badanie, jakie mieliśmy trudności w Moskwie w dotarciu do pewnych dokumentów, to nawet gdyby nam oddano wrak natychmiast, oddano nasze rejestratory, to tylko tyle byśmy mieli. A to już mamy bez przejęcia śledztwa. W związku z tym myślę, że byłoby to niekorzystne - tłumaczył Klich.
Według Macierewicza, Klich przekazał "wstrząsające przez swoją fałszywość informacje". - Stwierdził, że my mamy już wrak i mamy rejestratory. To jest stanowisko, które trzeba uznać za - nawet w wykonaniu pana Klicha znanego z niekonwencjonalnych wypowiedzi i z częstej zmiany stanowiska - szokujące - ocenił. Dodał, że wielokrotnie apelował do premiera o zmianę polskiego przedstawiciela przy MAK.