Macierewicz był w szkole. Mówił o "mordzie". Dyrektor wskazuje winnych
- W szkole nie powinno być polityki. Antoniego Macierewicza na rozpoczęcie roku zaprosiło starostwo - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską Dariusz Kwiatkowski, dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 1 z Tomaszowa Mazowieckiego.
Antoni Macierewicz w poniedziałek wziął udział w rozpoczęciu roku szkolnego w najstarszej szkole technicznej w Tomaszowie Mazowieckim. Macierewicz 2 września odwiedzał miejscowość w związku z obchodami upamiętniającymi wybuch II wojny światowej oraz 85. rocznicę walk o miasto.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości postanowił przemówić do uczniów i poruszyć temat ważnych rocznic, które są obchodzone w dniach, w których uczniowie wracają do szkół. Macierewicz początkowo odniósł się do wybuchu II wojny światowej oraz podpisania porozumień sierpniowych, ale bardzo szybko przeszedł do tematu katastrofy pod Smoleńskiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Te wydarzenia i te tradycje muszą być dla nas wszystkich, ale zwłaszcza dla was - dla uczniów - punktem odniesienia i zrozumienia tego, co właśnie się teraz dzieje. Teraz, czyli tego czasu, którego symbolem jest zbrodnia smoleńska, w której zamordowano całą polską elitę narodową po to, żeby umożliwić sojusz rosyjsko-niemiecki - stwierdził Macierewicz, czym wywołał oburzenie części uczniów i nauczycieli.
Po wizycie Macierewicza interweniował niezrzeszony radny powiatu tomaszowskiego Mariusz Strzępek. W sprawie słów byłego szefa MON skierował pismo do sejmowej komisji etyki poselskiej, kuratorium oświaty w Łodzi oraz starosty powiatu tomaszowskiego.
Dyrektor tłumaczy obecność Antoniego Macierewicza
Wirtualna Polska w czwartek skontaktowała się z dyrektorem ZSP numer 1. Już był wtedy w drodze "na dywanik" do łódzkiego kuratora oświaty.
- Poseł Macierewicz został zaproszony na rozpoczęcie roku przez starostwo - zaznaczył na wstępie wyraźnie wzburzony Dariusz Kwiatkowski. Jak dodał, może udostępnić listę gości, którzy zostali zaproszeni przez przedstawicieli placówki, którą kieruje.
- Nie powinno być polityki w szkole. Ale skoro poseł się u nas pojawił, to uhonorowaliśmy go i przyjęliśmy go z godnością. Tak samo postąpilibyśmy z posłem, czy senatorem z innego ugrupowania. To w końcu osoby, które reprezentują nasz kraj, które zostały wybrane przez społeczność - wyjaśnił zirytowany aferą w szkole dyrektor.
Kwiatkowski powiedział, że "nie będzie brał odpowiedzialności za słowa Antoniego Macierewicza". - Ja mógłbym odpowiadać za słowa, które ja wypowiedziałem. My nawet nie mieliśmy w scenariuszu wystąpienia posła Macierewicza. On sam zgłosił się po pytaniu, "czy ktoś z obecnych chce zabrać głos" - podkreślił.
Co może zrobić kuratorium?
Na słowa Macierewicza zareagowała m.in. ministra edukacji Barbara Nowacka. "Rozpoczęcie roku szkolnego to święto wspólnoty szkolnej. Zakłócanie go partyjnymi popisami jest nieakceptowalne. Zwróciłam się do Łódzkiego Kuratora Oświaty o interwencję ws. zachowania posła A. Macierewicza" - napisała serwisie X.
- Szkoła, co do zasady, musi być miejscem wolnym od wszelkiego rodzaju agitacji politycznej. Sytuacja, która wydarzyła się w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 1 w Tomaszowie Mazowieckim jest niedopuszczalna. Dyrektor Zespołu w dniu dzisiejszym został zobowiązany do złożenia wyjaśnień w tej sprawie, a w ramach nadzoru pedagogicznego podjęto czynności kontrolne. W szczególności sprawdzone zostanie czy do podobnych sytuacji dochodziło już wcześniej - przekazał Wirtualnej Polsce Janusz Brzozowski, Łódzki Kurator Oświaty.
Jak dowiedzieliśmy się jednak w łódzkim kuratorium - jeżeli tłumaczenie dyrektora jest prawdziwe, to ten organ nie może z tą sprawą więcej zrobić. Sprawą powinna zająć się rada powiatu tomaszowskiego, ale tu większość mają przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Radny powiatu tomaszowskiego Mariusz Strzępek przypomina w dodatku, że "Antoni Macierewicz jest częstym gościem powiatu".
- Starosta Mariusz Węgrzynowski to prawa ręka Macierewicza w terenie (…). Macierewicz przyjeżdża do nas przy każdej nadarzającej się okazji. Było dziesiątki przecinań wstęg, konferencji prasowych. Czego by się nie zrobiło w powiecie, to zaraz był Macierewicz, choć nie miał z tym nic wspólnego - przyznał.
Starosta do momentu naszej publikacji nie znalazł czasu na rozmowę. Pomimo wielu prób kontaktu, w sekretariacie przekazywano nam, że jest na spotkaniach.
WP o sprawę próbowała też zapytać Antoniego Macierewicza. Były minister po pierwszym zdaniu podziękował jednak za rozmowę i rozłączył się.
Czytaj też: