Macierewicz grzmi po wyrzuceniu go z MON. "Przestępstwo"
Nowy szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zdecydował o likwidacji podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza. - Mamy do czynienia z przestępstwem, z próbą wyeliminowania za wszelką cenę tej instytucji państwa polskiego, która ma materiał (…) dotyczący zbrodni Putina, który zaatakował Polskę - stwierdził w poniedziałek Macierewicz.
Członkowie podkomisji zostali zobligowani do rozliczenia się do poniedziałku 18 grudnia z wszelkiej dokumentacji, nieruchomości oraz sprzętów używanych do prac podkomisji.
Mimo to, jeszcze tego samego dnia, Macierewicz zapowiedział, że podkomisja będzie kontynuować prace do końca sierpnia 2024 roku.
Polityk ostro skrytykował też decyzję Władysława Kosiniaka-Kamysza. - Dał nam jeden dzień na uporządkowanie pracy z ośmiu lat. To jest absurd - oświadczył na antenie Telewizji Republika.
- Mamy do czynienia z przestępstwem, z próbą wyeliminowania za wszelką cenę tej instytucji państwa polskiego, która ma materiał (…) dotyczący zbrodni pana Putina, który zaatakował Polskę, który zamordował naszą elitę z prezydentem na czele - powiedział Macierewicz.
Jego zdaniem "nie ma możliwości prawnych zablokowania podkomisji", dlatego jej prace mają być kontynuowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Tusk zapowiadał zmiany w TVP. "Walka trwa"
Komisja smoleńska zlikwidowana. Macierewicz nie odpuszcza
Macierewicz pojawił się w poniedziałek w południe siedzibie podkomisji na warszawskiej Woli. Jak powiedział w Polsat News, podkomisja zebrała się, by omówić wniosek do Trybunału Praw Człowieka ws. oskarżenia Rosji za zbrodnię smoleńską.
Były szef MON zapowiedział, że nie zamierza się podporządkować decyzji nowego szefa resortu obrony o rozwiązaniu podkomisji. Nazwał ją "bezprawną" i zapowiedział wniosek do prokuratury.
W najbliższym czasie ma zostać powołany specjalny zespół, który zajmie się analizą działalności zlikwidowanej podkomisji.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP/WP Wiadomości