Maciej Grzechnik kopnął operatora kamery. Teraz ma kolejne kłopoty, tym razem z "podróżowaniem"
Maciej Grzechnik w ostatnich dniach zasłynął kopnięciem operatora kamery. Teraz okazało się, że w podlegającej mu stadninie mogło dochodzić do nadużyć w kwestii wyjazdów służbowych. Sprawę nagłośniła opozycja, która domaga się kontroli NIK.
Prezes stadniny koni w Michałowie Maciej Grzechnik nie ma ostatnio dobrej passy. Jeden z dziennikarzy spytał go o fatalny wynik 49. aukcji Pride of Poland. Maciej Grzechnik chciał odpowiadać, przerywał mu, a potem potrącił i kopnął operatora kamery. "Co chcesz ode mnie? Skąd Ty jesteś?" - dopytywał nerwowo.
Okazuje się, że Maciej Grzechnik na również inne kłopoty. Opozycja ma bowiem poważne podejrzenie, że prezes stadniny koni w Michałowie wykorzystuje swoją pozycję. Zwrócili uwagę, że razem z żoną oraz synem z jego narzeczoną, dość często podróżują po całym świecie. Dlatego politycy poprosili NIK o kontrolę w stadninach podlegających rządowej Agencji Nieruchomości Rolnych. Co na to sam Maciej Grzechnik?
Tanie podróże prezesa. NIK zbada sprawę
"Prezes zarządu spółki oświadczył, że każdorazowo w sytuacji, gdy w wyjeździe służbowym prezesa spółki uczestniczą osoby towarzyszące, jest on finansowany z jego środków prywatnych" - można przeczytać w odpowiedzi z ministerstwa rolnictwa, który przytoczył "Fakt". Gazeta poszła jednak o krok dalej i ujawniła, gdzie i za ile podróżował Maciej Grzechnik.
Pierwszy raz za 745,73 zł, a drugi za 2295 złotych. "Lata niemal za darmo. Powstaje pytanie, czy ktoś pokrywa koszty pobytu prezesa i jego rodziny?" - czytamy w komentarzu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl