Ma żonę Katarzynę, w Polsce chciał żyć jak król. Ruszył proces Mourada T. - Marokańczyka oskarżonego o terroryzm

Ożenił się z Polką z Rybnika. "Z miłości". Chciał z nią zwiedzić wszystkie kraje świata. W tymże Rybniku został zatrzymany pod zarzutem działania w zorganizowanym związku przestępczym, jako zwiadowca ISIS. W pierwszym dniu procesu Marokańczyk Mourad T. nie przyznał się do głównego zarzutu.

W Katowicach zaczął się proces oskarżonego o terroryzm Mourada T.
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Michał Fabian
Michał Fabian

Proces rozpoczął się w gmachu Sądu Okręgowego w Katowicach - przy ul. Koszarowej, na terenie koszar policji. W tym miejscu wyznaczane są od 2001 r. wybrane rozprawy, m.in. głośny proces gangu Janusza T., ps. Krakowiak, a także proces Katarzyny W. (została skazana na 25 lat więzienia za zabójstwo półrocznej córki Magdy) czy proces rodziców oskarżonych o zabójstwo 1,5-rocznego Szymona z Będzina.

Obejrzyj: Reporter WP był w sądzie w Katowicach

Rozprawa wzbudziła spore zainteresowanie mediów. Reporterzy stacji telewizyjnych pojawili się przed budynkiem sądu grubo ponad godzinę przed rozpoczęciem rozprawy, by zrobić wejścia na żywo. Następnie dziennikarze, w eskorcie policjantów, udali się do sali Sądu Okręgowego. - Może myślą, że chcemy go odbić? - żartował jeden z przedstawicieli mediów, widząc szczególne środki ostrożności. Każda z osób, która chciała relacjonować proces, musiała przejść kontrolę podobną do tej, jaką przechodzi się na lotniskach - bramka do wykrywania metalu, prześwietlenie toreb itd. - Mają państwo telefony? Proszę wyciszyć albo wyłączyć, a następnie oddać do depozytu. Na piętro nikt nie może wnieść telefonu - zakomunikowała jedna z policjantek.
Wydawało się, że przy takiej kontroli nawet mysz się nie prześliźnie. Jednak w pewnym momencie jedna z pań po przekroczeniu bramek zorientowała się, że nie posiada identyfikatora z tytułem "Wizyta". Wręczanego na samym początku, po okazaniu legitymacji prasowej i dokumentu tożsamości. - To pani nie przechodziła przez główną bramę? - padło pytanie. - Nie, wjechałam chyba od drugiej strony - zaskakująca odpowiedź wywołała u policjantów uśmiech zakłopotania.

"Wierzę mojemu klientowi"

Na sali rozpraw operatorzy i fotoreporterzy wycelowali obiektywy w Marokańczyka, przedstawianego przez niektóre media jako "terrorystę ISIS". Na ławie oskarżonych Mourad T. wyglądał dość niepozornie. Okulary. Włosy zaczesane do tyłu i spięte. Przypominał bardziej studenta uczącego się na Śląsku, niż człowieka, któremu zarzuca się współpracę z ludźmi, którzy w ISIS pełnili ważne role, m.in. z Abdelhamidem Abbaoudem, któremu przypisuje się zorganizowanie zamachów w Paryżu w listopadzie 2015 r. (kilka dni po masakrze w stolicy Francji, w której zginęło 130 osób, Abbaoud został zastrzelony przez policję).

Przed rozpoczęciem rozprawy obrońca wystąpił o rozkucie 28-latka na sali rozpraw. Sędzia przychyliła się do tej prośby. Następnie prokurator Paweł Leks odczytał akt oskarżenia. Marokańczyk nie przyznał się do najważniejszego zarzutu - udziału w zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym - międzynarodowej organizacji terrorystycznej określanej jako tzw. Państwo Islamskie (ISIS). - W naszej ocenie dowody są bardzo słabe. Zarzut dotyczący Państwa Islamskiego uważam za chybiony. Oskarżony konsekwentnie nie przyznaje się do winy - mówił obrońca Marokańczyka mec. Krzysztof Młodzik. - Czy może pan ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że nie był on członkiem Państwa Islamskiego? - dopytywał jeden z dziennikarzy w trakcie przerwy. - Wierzę mojemu klientowi - odparł Młodzik.

Mocne oskarżenia

W komunikacie dotyczącym aktu oskarżenia przeciwko Marokańczykowi znalazł się m.in. fragment o znalezieniu plików w telefonie Mourada T., które miały zawierać instrukcje dotyczące tworzenia urządzeń wybuchowych. Jednak we wtorek prokurator Paweł Leks zdementował tę informację.
- Nie był to telefon oskarżonego. To był jeden z telefonów zabezpieczonych w mieszkaniu w Grecji, które było użytkowane przez członków Państwa Islamskiego.
Oskarżony przyznał się natomiast do posiadania i przewożenia narkotyków (haszysz i marihuana) oraz - częściowo - także do wyłudzenia poświadczenia nieprawdy w dokumentach, dzięki którym mógł poruszać się po Europie. T. odmówił udzielania odpowiedzi na pytania sądu, prokuratora czy adwokata. W pierwszym dniu procesu sędzia Magdalena Jagiełło odczytywała więc protokoły z przesłuchań Marokańczyka w trakcie śledztwa.

ISIS? Znam z mediów

Podczas przesłuchań oskarżony odcinał się od tzw. Państwa Islamskiego. - Odnośnie zarzutów współpracy z ISIS, nie przyznaję się do takiego zarzutu. Wiem, co to jest Państwo Islamskie, wiem o tym z wiadomości, informacji prasowych. Jest ono znienawidzone przez Europejczyków, podobnie jak przez większość muzułmanów w Europie. Nic mi nie jest wiadomo, że z moich znajomych ktoś kontaktował się z Państwem Islamskim - zeznał 28-latek. T. przedstawił także swoją wersję dotyczącą posługiwania się dokumentem poświadczającym nieprawdę. Gdy zabiegał o azyl w Austrii, miał podać we wniosku prawidłowy rok urodzenia - 1990. Jednak "zero" urzędnicy mieli przez pomyłkę zamienić na "szóstkę". Mourad T. utrzymywał, że po zauważeniu błędu poszedł do urzędu z prośbą o sprostowanie daty urodzin. Zrezygnował z tego pomysłu, gdy zobaczył, że jest długa kolejka, w której czekali uchodźcy z Syrii.

Z zeznań dowiedzieliśmy się także m.in., w jaki sposób T. podróżował po Europie i jak dotarł do Polski. Wyszło także na jaw, że ma żonę Polkę - o imieniu Katarzyna, która jest od niego o rok starsza. T. zeznał, że poznał kobietę w 2014 r. w Agadirze. - Spotkałem ją w Maroko, nie pamiętam dokładnie daty, ale było to nad morzem. Ona była w Maroko w celach turystycznych, w sumie trzy razy - mówił. Następnie w lipcu 2015 r. nawiązał z nią kontakt na Facebooku, a w sierpniu 2015 r. przyjechał pociągiem z Wiednia do Polski. Później spotykali się na przemian: raz w Austrii, gdzie przebywał T., a raz w Polsce. - Czasem przyjeżdżałem pociągiem, czasem korzystając z aplikacji Bla Bla Car - tłumaczył oskarżony w trakcie przesłuchań.

Żona z Rybnika

Jego żona pochodzi z Rybnika, i to właśnie w tym mieście - w marcu 2016 r. - zawarł z nią związek małżeński. Mourad T. zeznał, że "ożenił się z żoną z miłości" i chciał z nią "zwiedzić wszystkie kraje świata". - Takie było nasze marzenie - mówił. Marokańczyk opowiadał także w czasie przesłuchań o okresie spędzonym w Wiedniu. Przyznał, że był tam zatrudniony nielegalnie. - Nie powiem, jaka to była restauracja, bo nie chcę robić właścicielowi nieprzyjemności - zeznał. Miał w niej zarabiać od 1200 do 1600 euro miesięcznie. Rano sprzedawał gazety, a wieczorem mył naczynia we wspomnianej restauracji.

- Zarobione pieniądze pozwalały mi na to, abym potem w Polsce żył jak król. Do Polski przywiozłem wszystkie swoje oszczędności. W 2016 r. była to kwota 8000-9000 euro. Żadnych oszczędności w Austrii nie mam. Jak coś zostało, to może być ok. 600 euro - to kolejny fragment zeznań Mourada T.
Pochodzący z Casablanki oskarżony mówił także o problemach, jakie spotkały go w dniu ślubu z Polką. Urząd Stanu Cywilnego powiadomił Straż Graniczną, ta zaś zwróciła uwagę na fakt, że w paszporcie marokańskim mężczyzny nie było wizy na pobyt w Polsce. - Później Straż Graniczna wydała decyzję o opuszczeniu przeze mnie kraju. Wtedy na drugi dzień rano zawarłem związek małżeński z Katarzyną - dodał Mourad T.

W tymże Rybniku, we wrześniu 2016 r., T. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zanim weszli do mieszkania, w którym przebywał, Marokańczyk wyrzucił przez okno woreczek z narkotykami. Podkreślał, że nie był pod ich wpływem. Palił je, ale dzień wcześniej, na balkonie, w miejscu zamieszkania. Na koniec pierwszego dnia procesu obrońca oskarżonego wystąpił do sądu z wnioskiem o umożliwienie T. kontaktu telefonicznego z matką. Proces będzie kontynuowany w środę, 4 kwietnia. Znane są już także daty kolejnych rozpraw - 18 kwietnia i 7 maja.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Miliony protestujących w USA. Trump odpowiedział
Miliony protestujących w USA. Trump odpowiedział
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy