ŚwiatŁzy i furia podczas ewakuacji osadników ze Strefy Gazy

Łzy i furia podczas ewakuacji osadników ze Strefy Gazy

Modlitwy, łzy i uczucia bezradnej wściekłości towarzyszyły historycznej ewakuacji osiedli żydowskich ze Strefy Gazy, będącej zarazem próbą nerwów tak dla osadników, jak i sił bezpieczeństwa.

Łzy i furia podczas ewakuacji osadników ze Strefy Gazy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

Nigdy wam tego nie zapomnimy. Przez całe życie będziemy was przeklinać - zanosił się krzykiem jeden z usuwanych siłą osadników. W osiedlu Morag na południu Strefy płaczące kobiety, mężczyźni i młodzież odwoływali się do uczuć żołnierzy i policjantów, do ostatniej minuty próbując przekonać ich do odmowy wykonania rozkazu ewakuacji.

Co jakiś czas dochodziło też do scen bratania się, wśród łez, osadników i ich prześladowców. Religijny ojciec rodziny z głośnym szlochem padł w ramiona dowódcy grupy żołnierzy, z którym po nerwowych negocjacjach w przedszkolu uzgodnił pokojowy wyjazd kilku rodzin z małymi dziećmi.

Podczas akcji ewakuacyjnej w stosunkowo niewielkim osiedlu, w którym pierwotnie zamieszkiwało nie więcej niż 40 rodzin, można było oglądać również inne niecodzienne sceny. Na porośniętym zielenią podwórku miejscowego przedszkola kilkoro nagich dzieci pluskało się wciąż w wannie, a ich matki obok czytały psalmy, kiedy wkroczyli żołnierze z pistoletami maszynowymi.

Na pytanie, czy nie boją się, że ich dzieci przeżyją wstrząs, matki reagowały z gniewem. Nienormalne jest to, co się dzieje, a nie my. Tutaj był raj i żołnierze muszą patrzeć w oczy moim dzieciom, kiedy będą je wypędzać - powiedziała rudowłosa Jael, w tradycyjnym nakryciu głowy religijnych osadniczek. Później, po długich rokowaniach zgodziła się wsiąść ze swoimi dziećmi do przygotowanego przez żołnierzy autobusu.

W akcjach sprzeciwu wobec ewakuacji uczestniczyło wiele nastolatków i dzieci. Z okna na wyższym piętrze troje dzieciaków wykrzykiwało chórem do żołnierzy wyuczone na pamięć hasła: "Żyd nie wypędza Żyda" i "Czy po to poszliście do armii?". Kilku żołnierzy nie wytrzymało napięcia i wybuchło płaczem.

Boże, powiedziałeś nam, że ziemia od Eufratu po Nil jest nasza, dlatego tu przyszliśmy - jęczał jeden z osadników, rozdzierając koszulę w tradycyjnym geście żałoby. Inny mężczyzna, krzycząc do żołnierzy: Bierzcie go, bierzcie go! wystawił na chwilę z okna na drugim piętrze niemowlę.

W największym żydowskim osiedlu w Gazie, Newe Dekalim, zebrani w synagodze osadnicy zaintonowali żałobną pieśń "Ani Maamin", śpiewaną przez Żydów prowadzonych podczas ostatniej wojny przez nazistów do komór gazowych. Izrael na zawsze się zmienił - mówił ultranacjonalistyczny deputowany do Knesetu, Aried Eldad. Może to jest koniec Newe Dekalim, ale nie koniec walki. Wyciągniemy lekcje z tej walki na przyszłość, dla Judei i Samarii (Zachodniego Brzegu Jordanu) - dodał.

W niebo wznosił się czarny dym z podpalonych przez protestujących koszy do śmieci. Nie chcę, nie chcę - płakała młoda osadniczka, wynoszona siłą z domu przez cztery żołnierki. "Nie oddawajcie naszych domów mordercom", "Walczyliśmy razem z wami, nie zdradzajcie nas" - głosiły napisy na transparentach skierowanych do żołnierzy.

Premier Ariel Szaron powiedział, że jest "poruszony do łez" scenami wysiedlania osadników. Podkreślił jednak, że ewakuacja będzie kontynuowana dla dobra bezpieczeństwa Izraela.

Z sondaży wynika, że większość Izraelczyków popiera wycofanie się ze Strefy Gazy, gdzie od wojny 1967 roku 8500 Żydów żyło otoczonych przez 1,4 mln Palestyńczyków.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)