Łyżwiński mówi, że zarzuty są nieprawdziwe
(RadioZet)
Posłuchaj wywiadu
05.12.2006 | aktual.: 05.12.2006 10:32
: Dobre chłopy – to znaczy „dobre chłopy jeszcze mogą” tak powiedziała pani Łyżwińska o swoim mężu i Andrzeju Lepperze, co pan na to? : No nie jest to najszczęśliwsze sformułowanie, ale pani poseł Łyżwińska podkreśliła, że to był taki wtręt żartobliwy, a poważnie podchodząc to oświadczyła, że nie wierzy w to wszystko. : Stanisław Łyżwiński powinien opuścić Samoobronę? : Jeżeli by się to potwierdziło, chociażby w formie zarzuty prokuratorskiego, zarzutu nie rozstrzygnięcia sądowego to powinniśmy się poważnie nad tym zastanowić i oczywiście w kierunku takim żeby rozmówić się z panem posłem Łyżwińskim. : Nigdy pan nie słyszał o zapędach seksualnych Stanisława Łyżwińskiego o tym, że chce się spotykać, tak eufemistycznie to powiem, z młodymi kobietami, że im proponuje pracę za łóżko? : Nigdy nic takiego nie słyszałem. Natomiast znam Łyżwińskiego i zawsze mówiłem, że nie mówiłem no, teraz tak mówię i znaliśmy, on miał taki luźny styl bycia, ale to uchodziło za swoiste poczucie humoru i osoby obecne, panie, i to
nie to, że z Samoobrony, ale i inne, jakoś to nie przeszkadzało. Było to jeszcze w granicach. Natomiast o tym, co czytamy w gazetach naprawdę nie słyszałem, nikt się nie żalił, nikt nie przychodził z takimi problemami. Jest to naprawdę zaskoczenie. : Ale jest to hańba dla polskiej sceny politycznej, jest to hańba dla kobiet, jeżeli kobiety były wykorzystywane w Samoobronie w ten sposób. : Byłaby to hańba, jeżeliby tak było. : Nie wierzy pan Anecie K., tak? : Znaczy, pani redaktor, ja, oczywiście ja nie jestem argumentem przeciwko słowom pani Anety K., bo ja jestem działaczem, jestem w klubie, jestem kolegą, natomiast nie mam powodu wierzyć z tego, co widziałem. Pani Aneta K. była dyrektorem biura. : Zna pan ją? : Ja nie mogę powiedzieć, że nie znam, bo była dyrektorem biura i ja się z nią musiałem spotykać na naradach, ale w żaden sposób nie była osobą uprzywilejowaną. W żaden sposób nigdy się nie przewinęła tak, ja patrzę nawet, jak są zdjęcia jej pokazywane, takie zaciemnione w telewizji ja jej nie
przypominam sobie z wyglądu. I to mówię uczciwie po prostu, jakkolwiek no trudno, tutaj myślę, że wszelkie argumenty, jakie padają z różnych stron one nie zmieniają podziału co do oceny tego zjawiska przez społeczeństwo. To się nie przesunie. Każdy sobie w tym momencie wyrobił pogląd od początku. : A gdzie jest Stanisław Łyżwiński, panie pośle? : Dzisiaj będzie w Sejmie, ja rozmawiałem dzisiaj. : Rozmawiał pan z nim? : No ja myślę, pomijam, na pewno odbierane jest to w ten sposób, że się chowa niektórzy mówią, że mógłby przyjść powiedzieć, zaprzeczyć. Ja myślę, że i na niego też to spadło mocno, te argumenty, które są tutaj poruszane i wczorajsze zapowiedzi, że dzisiaj będzie więcej, ale dzisiaj rozmawiałem i wiem, że będzie i na pewno będzie możliwe... : No, ale rozmawiał pan z nim i co on powiedział – nieprawda, kłamstwo, nie jestem ojcem dziecka Anety K. : Ja wczoraj, jak rozmawiałem to jeszcze sprawy tego ojca nie było. Dzisiaj tego tematu nie poruszałem, bo jadąc z Radia TOK FM do pani redaktor, miałem
mało czasu, tylko skontaktowałem się, spytałem czy będzie, mówi, tak będę, ja mówię – to się spotkamy gdzieś do południa, zdzwonimy się, bo jedzie z Łodzi i nie pytałem o to. : A wczoraj pan z nim rozmawiał? : Wczoraj rozmawiałem też, tak. : I co mówił, mówił, że to nieprawda wszystko, że Aneta K. konfabuluje? : Wczoraj mówił, że nieprawda. Natomiast ja teoretycznie mówię nawet gdyby, ja przepraszam i panią tą, która ma to dziecko i Łyżwińskiego, i wszystkich, ale rozmawiamy o fakcie, pani redaktor pyta – jest czym innym spotkać się z kobietą, skutek jest, jaki jest, gdyby to się potwierdziło, a czym innym jest gdyby to było wymuszone. Jeżeli to było wymuszone to jest karygodne. Jeżeli nie było wymuszone to jest sprawa dwóch dorosłych osób. Ta pani ma w końcu 30 lat. : No tak, tak, ale jeżeli było tak, że jeżeli nie pójdzie z nim do łóżka to straci pracę, a jest matką kilkorga dzieci. : No więc ja się zgadzam, jeżeli było wymuszone. Ale pani redaktor, też zwrócę uwagę na jedną rzecz, że ta pani pracowała.
Nie pracowała już od dwóch lat. Przegrała wybory do sejmiku. Co byśmy nie mówili pan Łyżwiński, wszystko się wyjaśni, ale przede wszystkim nie jest idiotą. I wiedząc, bo gdyby to dziecko było jego, wiedząc, że jest jego to co, on by teraz jej nie załatwił dalej pracy. On by teraz sobie tak powiedział, machnął ręką, powiedział ja ci już nie załatwię. : A może się nie chce przyznać do dziecka? : Idź sobie do gazety. : Może nie chce się przyznać do dziecka. : Ale jest dorosły i wie, że gdyby tak było to nieprzyznanie jest tylko na krótką metę. : Aneta K. mówi, że nie jest jedyną osobą, mówi, że były dziewczyny, które były jeszcze w gorszej sytuacji, bo były zmuszane do usunięcia ciąży. : To pani Aneta K. mówi różne rzeczy. Powiedziała również na pytanie dziennikarza: co pani zrobi, jak przyjdzie Łyżwiński i zaproponuje pani większą kasę, czy pani to odszczeka, co pani powiedziała. A ona taka, przecież bardzo poruszona głęboko mówi: nie wiem, co zrobię. : No wie pan, no jest... : Przecież powinna odpowiedzieć
prosto – pójdę do prokuratora, z tym człowiekiem nie będę rozmawiała. : No wie pan jest kobietą, która ma trójkę : która ma troje dzieci? : tak, tak. : I która złożyła Łyżwińskiemu zaproszenie do negocjacji. Proste – złożyła mu zaproszenie do negocjacji. Oczywiście, że tak. I ten zarzut ja jej stawiam i może mnie oddać do sądu. : Łyżwiński nawet nie składał zaproszenia do negocjacji, tylko podobno mówił kobietom, że... : Dziękuję pani redaktor za to „podobno”. : No podobno, podobno, tak mówi Aneta K. : Oczywiście dziękuję za „podobno”, ponieważ my też zakładamy... : Bo pana kolega nawet wczoraj nie miał odwagi żeby stanąć przed mikrofonami. : Pani redaktor, ja naprawdę nie staję tutaj w obronie Łyżwińskiego, ani nie potępiam tej pani. Ja mówię o faktach, które są. : A w obronie szefa pan staje, Andrzej Lepper jest niewinny. : Ja nie muszę stawać w obronie szefa. To co było wczoraj, jednoznacznie twierdzę, że nie było. Ja tamten okres byłem z moim przewodniczącym praktycznie każde pięć minut razem. : W nocy
też? : No tak się składa żeśmy razem spali w hotelu. I praktycznie rozchodziliśmy się zawsze koło 10, 22, 23 rano o 6. spotykaliśmy się i ja oświadczam, ja bym tą panią widział w jakimkolwiek układzie... Też tak rozmawiamy, ja nie chcę tego roztrząsać, no co ta pani się zgodziła tak się poświęcać z różnymi mężczyznami spać i tylko za tą pensję, ona nic więcej by nie chciała. Ja jestem człowiekiem ona była w jakiś sposób moim podwładnym. Ja jestem człowiekiem przykrym dla pracowników, na mnie czasami ktoś zapłacze i ona również nękana przeze mnie nie poszła na skargę do tak wielkich przełożonych i tak spoufalonych, żeby się na mnie poskarżyć, żeby przyszedł Andrzej Lepper czy Łyżwiński i powiedział: Maksymiuk ty tam tych pani nie ruszaj, bo ta pani to ma specjalne względy. Nic takiego nie było. : Może panu nie powiedział. : I dlatego mówię to wyraźnie. : Premier dzisiaj, wie pan co dzisiaj premier powiedział w Sygnałach, że jeżeli będzie zarzut wobec Andrzeja Leppera, prokuratura postawi zarzut to Andrzej
Lepper będzie musiał odejść z rządu. : No pan premier ma prawo tak powiedzieć. : Ma prawo? : Oczywiście, że tak, ma prawo tak powiedzieć. : No i co to by oznaczało? : To by oznaczało, że trzeba czekać na decyzję prokuratury. : Czyli rozpadłaby się koalicja? : Pan przewodniczący będzie przewodniczącym i jestem przekonany, że takiego zarzut nie będzie. : No właśnie, a premier mówi, że gdyby się okazało, że jednak jest niewinny to będzie mógł wrócić. : Ma prawo pan premier tak mówić.